Po szalonym otwarciu roku bardzo spuściłem z tonu - albo mój organizm bez konsultacji ze mną postanowił, że będzie spał więcej xD Dzień w dzień budzę się zdecydowanie zbyt późno - udało mi się co prawda nadal nie opuścić żadnego dnia, ale poniedziałkowy przebieg był conajmniej śmieszny ¯\_(ツ)_/¯
Generalnie sobie ostatnie dni w miarę luzacko człapię, bez spiny i parcia na
@enron: edit. Aż sprawdziłem, ustawiłem oczyszczacz przy otwartym oknie balkonowym. Pokazuje w granicach 25/35 pm 10. W pogodniejsze smogowe dni potrafił dobić do 60/80. To i tak nie ma porównania do lat ubiegłych gdzie było grubo ponad 100.
Udało się spełnić założenia - mimo fatalnego lutego (covid + kwarantanna) w którym nawet setki nie zrobiłem (pierwszy taki miesiąc od wieeeelu lat) dobiłem finalnie do 4000 km. Dokładniej, to dojechałem do wyniku 4080 km
Pewnie gdyby nie luty, sprężyłbym się nieco bardziej i atakował 4500 km (ʘ‿ʘ)
Wysokościowo zaskakująco dużo, nie spodziewałem się przebić 50 km w pionie ᕙ
No i ostatni bieg w roku. Podsumowanie osobno, bo teraz mi się nie chce ( ͡°͜ʖ͡°)
Rano nici z biegania, bo żona chora, mały hiperaktywny a nowe wifi tak się rozpirzyło że nawet przestały działać rzeczy wpięte kablem do LANu (╯°□°)╯︵┻━┻ Zanim to ogarnąłem, to już było południe...
Powoli kończymy rok. Udało mi się dzisiaj wymęczyć w końcu te 300 km w grudniu – jakoś nie mogłem dociągnąć do tej liczby…
Wstałem dość późno, dzień luźny więc się zbytnio też nie spieszyłem – wystartowałem wyjątkowo późno, prawie o 7 rano. Tym razem zacząłem od zakupów w piekarni i resztę trasy leciałem z pełnym plecaczkiem. Jako, że w domu z pieczywa zostało pół obwarzanka,
Dziś leniwie. Wstałem o porze, ale tak się ślamazarzyłem (no dobra, młody też wstał i trzeba było go obsłużyć) że wybiegłem dopiero o 5:40. Nie spieszyłem się zbytnio, za to już na pierwszym kilometrze potknąłem się o krzywą płytę chodnikową - no i zebrałem ochrzan od żony "stary byk a poobijany jak przedszkolak" xD
Powietrze czyściutkie, na termometrze 0°C - niby moja stacja
Nareszcie spokojna noc. Udało się o rozsądnej porze wstać i coś tam przesmrodzić. Dychy nie było, ale też nie miałem ciśnienia. Ważne, że bułeczki kupione (⌐͡■͜ʖ͡■)
Rano nie było szans. Mały całą noc gorączkował, trzeba było co chwila wstawać, poić, usypiać - a od rana od razu panda przylepiona do mnie i ani w głowie mi było choćby po bułki lecieć.
Ale wieczorem wyszło, że mam na sąsiednie osiedle po jeden drobiazg podjechać. A że nic pilnego, to mi się od razu oczy zaświeciły ( ͡°͜ʖ͡°
Jak przystało na prawdziwego Polaka, pierwszy dzień świąt spędziłem na budowaniu masy xD Jak teraz patrzę to okazju było mnóstwo, ale na bieżąco to co chwila miałem coś na głowie albo lada moment miałem gdzieś jechać itp. ¯_(ツ)_/¯
Dzisiaj też było groźnie, bo potwornie długo spałem - obudziłem się dopiero po 7. Mały rozgorączkowany, leki, lulanie, zabawy - ale w końcu żona go przejęła i
No i stało się, udało się dobić do 4000km w tym roku (⌐͡■͜ʖ͡■) Ciut przedwcześnie, bo liczyłem że zrobię 4044, a przecież się nie wstrzymam od biegania ¯_(ツ)_/¯
Dzisiaj dość późno wybiegłem (6:25) ale za to zaliczony piękny wschód Ałońca (。◕‿‿◕。)
Tylko krótki wyskok po bułki. Ślizgawica już odpuściła, ale nie szalałem i pozostałem przy tempie spacerowym. Okolice 0°C, lekki wiaterek, zaskakująco duży ruch na drogach - no ale to przez późną porę pewnie.
Tuż przed domem zegarek piknął że zaliczone 7 km, po czym wyzionął ducha. Idealnie wytrzymał 乁(♥ʖ̯♥)ㄏ
Kolejny wieczorny trening ze znajomymi - rano młody nie dał pobiegać, zresztą organizacyjnie też było słabo i skończyłoby się max piątką. A tu wieczorkiem niemal cała osiedlowa ekipa się umówiła na podbiegi - jak mogłem nie skorzystać? (ʘ‿ʘ)
Wyszło ciut inaczej niż planowane, bo drogi i chodniki były śliskie jak diabli - mimo traili na nogach parę razy się przejechałem i
Znowu coś nietypowego - tym razem przebieżka wieczorem ( ͡°͜ʖ͡°) Po prostu jak kwadrans przed piątą rano zbierałem się do biegania, to młody wstał na baczność i oznajmił "tato opa" i już było po temacie ( ͡°͜ʖ͡°)
No i wieczorem, gdy go uśpiłem tuż przed jakoś koło 20:30, na grupie osiedlowej ktoś zaproponował
@enron: od czasu do czasu morsuję, ale leżąc pod kołderką rano to zdjęcie mnie wyziębiło :-)
@ponti4c: no widzisz, a ja jak widzę morsujących to dreszczy dostaję ( ͡°͜ʖ͡°) Owszem, wskoczyć na golca w śnieg po wyjściu z sauny to luzik, ale wleźć tak do zimnej wody? Tego nie ogrzejesz kurde (ಠ‸ಠ)
HO HO HO, promocja! Drugi długotekstylny enron tej zimy! Zaplusuj, a nigdy nie zmarzniesz! ( ͡°͜ʖ͡°)
Według serwisów pogodowych i wszystkich okolicznych czujników Airly oraz WiOŚ było -18°C, a moja stacja pogodowa i ICM uparcie twierdziły że tylko -13°C... tak czy siak wybrałem długie ciuchy.
Biegło się fajnie - niespieszny truchcik i śnieg cudnie skrzypiący pod
Kolejny dzień ze spaniem do późna i spokojnym truchtem. Coś mi to lenistwo za bardzo w krew weszło - ale w końcu poleniuchować czasem też trzeba ( ͡°͜ʖ͡°)
No więc mimo pobudki o 6:15 start rekordowo późny, 7:44 - no ale najpierw trzeba było trochę się z młodym pobawić z młodym, wypić kawkę z żoną... i tak jakoś zeszło.
Dzisiaj to sobie pospałem po królewsku (⌐͡■͜ʖ͡■) No ale jak człowiek do drugiej nie idzie spać, to co się dziwić że budzi go o 6:30 takie małe wołające "AMA AMA!" xD
Pozbierałem się spokojnie, żona przejęła małego a ja sobie potruchtałem spacerkowo na rekonesans po okolicy, żeby nacieszyć się prószącym śniegiem i zimową atmosferą. Po drodze pomogłem
@enron masz bardzo blisko domu sklep czy musisz trochę potruchtać do domu z bułeczkami i mlekiem? Pytam bo tak truchtać z obciążeniem w rękach to nie zbyt wygodnie
@itolek100: niby blisko, ale logistycznie mi wypadła piekarnia tuż po pierwszym kilometrze a potem jeszcze dwa mleka na kilometr przed domem. Jestem przyzwyczajony, zresztą przy takim truchciku to kilka bułek w niczym nie przeszkadza ( ͡°͜ʖ͡°)
Po szalonym otwarciu roku bardzo spuściłem z tonu - albo mój organizm bez konsultacji ze mną postanowił, że będzie spał więcej xD Dzień w dzień budzę się zdecydowanie zbyt późno - udało mi się co prawda nadal nie opuścić żadnego dnia, ale poniedziałkowy przebieg był conajmniej śmieszny ¯\_(ツ)_/¯
Generalnie sobie ostatnie dni w miarę luzacko człapię, bez spiny i parcia na
bardzo ładnie
tak trzymać