Mam nietypowy problem w pracy, przez który rozważam zwolnienie się, bo zwyczajnie przebywanie tam 8 godzin jest katorgą.
Mam 26 stopni Celsjusza w biurze. Zimą.
Latem dochodzi do 32 st. C. Można zdechnąć. I tak codziennie. Małe pomieszczenie 3,5 m x 5,5. 4 osoby w biurze, 9 włączonych komputerów, 6 dużych telewizorów, grzejniki lekko ciepłe. Kierownik wie o problemie, ale siedzi w innym budynku i niewiele go to obchodzi, zawsze olewał temat.
Mam 26 stopni Celsjusza w biurze. Zimą.
Latem dochodzi do 32 st. C. Można zdechnąć. I tak codziennie. Małe pomieszczenie 3,5 m x 5,5. 4 osoby w biurze, 9 włączonych komputerów, 6 dużych telewizorów, grzejniki lekko ciepłe. Kierownik wie o problemie, ale siedzi w innym budynku i niewiele go to obchodzi, zawsze olewał temat.
Zastanawiam się czy ze mną jest problem, bo przy 25 st. C robi mi się nieprzyjemnie, a przy 26 st. C to prawie zawał, a współpracownicy z biura siedzą w bluzach i im dobrze (te temperatury to niestety norma u nas na co dzień). Wyniki na tarczycę faktycznie mam poza normą, ale minimalnie. Dziwnym pomysłem będzie kupienie sobie małego wiatraczka