✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Szukam mężczyzny. Mam 36 lat i trudności z wejściem na rynek matrymonialny. Od początku w domu rodzinnym słyszałam, że na związek mam czas i mam się tylko uczyć. A potem tylko pracować. Wierzyłam rodzicom i łudziłam się, że będzie dobrze. Skończyłam studia, lecz kariery nie zrobiłam. Zarabiam lekko powyżej średniej krajowej. Nie mam przyjaciół. Koleżanki w większości mają mężów i dzieci. Pochłonięte życiem rodzinnym, nie mają dla mnie czasu. Próbuję poznawać mężczyzn, lecz jest naprawdę ciężko znaleźć kogoś poważnego. Do wyboru mam alimenciarzy, mizoginów, wiecznych piotrusiów panów. Mam też poczucie niespełnienia. Gdy inni bawili się, imprezowali, ja prowadziłam stabilne życie. Jestem zazdrosna, bo inni mogli, a ja trzymałam się skostniałych zasad. Nie mówicie, że kobiety mają łatwiej. Tylko do pewnego wieku. Mężczyźni w moim wieku mogą randkować z młodszymi kobietami. Ja nie mam szans u młodszego. Szansę na dziecko też przespałam. Teraz żałuję, że do 30 nie znalazłam partnera. Jeszcze wtedy były szanse na mężczyznę bez bagażu. Teraz jest coraz trudniej.
PS proszę, nie wysmiewajcie mnie. Chciałam się wygadać. Jestem sama jak palec. Tak wiem, przespałam życie. Jak to naprawić? Jak nie odczuwać straty i pustki za utraconą młodością? Czy są tu osoby po 30. które znalazły stabilne związki?
PS2 Jestem z Lublina. Odezwijcie się, jeśli jesteście z okolic, w podobnym wieku i chcielibyście się spotkać. Wiem, że jest tu sporo samotnych mężczyzn.
Szukam mężczyzny. Mam 36 lat i trudności z wejściem na rynek matrymonialny. Od początku w domu rodzinnym słyszałam, że na związek mam czas i mam się tylko uczyć. A potem tylko pracować. Wierzyłam rodzicom i łudziłam się, że będzie dobrze. Skończyłam studia, lecz kariery nie zrobiłam. Zarabiam lekko powyżej średniej krajowej. Nie mam przyjaciół. Koleżanki w większości mają mężów i dzieci. Pochłonięte życiem rodzinnym, nie mają dla mnie czasu. Próbuję poznawać mężczyzn, lecz jest naprawdę ciężko znaleźć kogoś poważnego. Do wyboru mam alimenciarzy, mizoginów, wiecznych piotrusiów panów. Mam też poczucie niespełnienia. Gdy inni bawili się, imprezowali, ja prowadziłam stabilne życie. Jestem zazdrosna, bo inni mogli, a ja trzymałam się skostniałych zasad. Nie mówicie, że kobiety mają łatwiej. Tylko do pewnego wieku. Mężczyźni w moim wieku mogą randkować z młodszymi kobietami. Ja nie mam szans u młodszego. Szansę na dziecko też przespałam. Teraz żałuję, że do 30 nie znalazłam partnera. Jeszcze wtedy były szanse na mężczyznę bez bagażu. Teraz jest coraz trudniej.
PS proszę, nie wysmiewajcie mnie. Chciałam się wygadać. Jestem sama jak palec. Tak wiem, przespałam życie. Jak to naprawić? Jak nie odczuwać straty i pustki za utraconą młodością? Czy są tu osoby po 30. które znalazły stabilne związki?
PS2 Jestem z Lublina. Odezwijcie się, jeśli jesteście z okolic, w podobnym wieku i chcielibyście się spotkać. Wiem, że jest tu sporo samotnych mężczyzn.
Jakieś fajne miejscówki we Wrocławiu? Chciałem iść do zoo i to dla mnie spoko, bo dawno nie byłem. Jakieś alternatywy dla wyjścia z laską? Jakbym sam mieszkał, to bym do siebie zaprosił ale no jeszcze muszę z tym poczekac.