Chyba w końcu wygrałam. Nie chcę zapeszać ale od dwóch miesięcy jest w końcu spokój.
Zacznijmy od tego że pode mną mieszka para której nigdy nie widziałam, za to niestety słyszałam. Ponad dwa i pół roku hałasowali czymś co brzmiało jak wiertarka, ale prawdopodobnie był to sprzęt do modelowania w drewnie. Dodam że akustyka w bloku jest taka że słychać pierdnięcie, a tu
Podzielcie się sytuacjami dla was niepokojącymi we Wrocławiu. Ja miałam kilka na przestrzeni lat
1) w 2008 roku odwiedzałam kogoś w Trzebnicy ale postój był we Wrocławiu. Widziałam wtedy kilka plakatów że zdjęciami osób które zaginęły. Podajze dwóch chłopaków i dziewczyna. Bardzo mnie to wystraszyło.
2) cyganka na dworcu zaczęła coś do mnie gadać po cygańsku, kiedy odmówiłam zaoferowanej mi wróżby za pieniądze ( siedziałam na ławce i mocno trzymałam przy boku skórzaną torbę, która dostałam w prezencie) pstryknęła mnie w czoło i odeszła. Gdyby wstałam, odpadło mi jedno " ramiączko" od torby, dodam że nie takie cienkie i szyte. Wyglądało jakby ktoś przeciął je nożem.
3) mieszkałam na psim polu przy Galla Anonima, jeździłam do pracy tramwajem ( do urzędu miasta na rynku). Było ciemno bo w końcu zima, kiedy przechodziłam mostem, mijał mnie chłopak który wpatrywał się we mnie z szalonym uśmiechem i oblizał wargi. Czułam silny niepokój całą drogę do przystanku
4) kiedy jechałam tramwajem przy blokach mieszkalnych, jestem pewna że na pierwszym piętrze zobaczyłam wisielca.
1. Sikałem po pijaku do fosy i nie utonąłem
2. Zatrzymała mnie dzisiaj policja wrocławska i żyję.
Niepokojące ( ͡° ͜ʖ ͡°)