no i co? no pospał trochę, trochę narobił skandali typu hajlowanie, chyba żadnej pensji nie dostał bo mu odbierali za zachowanie. czyli po prostu był sobą. unii na szczęście nie zniszczył. dziś możemy to uznać za ciekawostkę historyczną.
dorosłe życie mnie przetyrało, okazało się że nie wszystko da się rozwiązać wolnym rynkiem, nie zostałem milionerem ze stoiska z paróweczkami. no i okej. chyba wielu może powiedzieć, że młodzieńcza fascynacja korwinem to naturalny etap dojrzewania chłopców zaciekawionych polityką. pierwsze kroki w drodze ewolucji liberalnych poglądów.
ALE
Oczywiście sprawa jest oburzająca, koleś na końcu zasłania się "przyjacielską przysługą", mówiąc o tym że podpisał papier zobowiązujący go do pokrycia strat po pożarze ...a potem, jak rozumiem jako "przyjaciel", się na to wypiął. Tym niemniej nie chodziło tu raczej o puszczenie akt z dymem, to nie Krakowskie archiwum (