Wtedy jesteś JESZCZE bardziej "queer" i możesz się domagać JESZCZE bardziej specjalnego traktowania.
"Win, jestem babą z brodą, czyli najmniejszą i najbardziej prześladowaną mniejszością jaka istnieje, jak dowalę sobie jeszcze zaimki których nikt inny nie ma to zwykłe, szeregowe geje czy transy szaraczki nie mają startu w zawodach na bycie ofiarą systemu, społeczeństwa, rasizmu, seksizmu, gradobicia, trzęsienia ziemi i kokluszu". Jakby do tego była czarna to wy*ebało by ją w piąty wymiar poza granice ziemskiej, heteroseksualnej (hatfu) percepcji.
A gdzie tam koniec pomysłów.
Przecież w USA już funkcjonują takie twory jak "transabled" czyli zdrowi ludzie identyfikujący się jako niepełnosprawni i np. jeżdżą na wózkach inwalidzkich mając sprawne nogi albo chodzą z laską i w okularach, obijając się o meble mimo dobrego wzroku :D
I teraz najlepsze: są z tego DUMNI, TRANSABLED PRIDE! :D
Że nas rodzice czy dziadkowie też nie rozumieli.
Patrząc na nas widzieli Sodomę i Gomorę, koniec świata bo np. zaczęliśmy skracać wyrazy (rocznik 86 się kłania).
Myślałem że ja po prostu dobiegłem do tego wieku że już zwyczajnie wypadłem z obiegu, że już nie nadążam za młodzieżą tak jak starsi od nas i że to normalny cykl pokoleniowo-obyczajowy, że trzeba się z tym pogodzić i ze spokojem w duszy iść sadzić bób na działce ROD.
Ale patrząc na to jestem autentycznie przerażony.