JAK MOŻNA MÓWIĆ ŻE KOBIETA NIE DAJE SZCZĘŚCIA?!
Przecież to psychologiczno-biologiczne podstawy i nawet głupia piramida Maslowa to tłumaczy w dużym uproszczeniu. Sam kiedyś myślałem, że po co mi dziewczyna skoro bycie singlem jest takie fajne, zresztą samo #mgtow wydawało się mieć sens.
Mija te 5-6 lat i co mi z siłowni, angażującego hobby, sportu, podróżowania, grindowania w pracy? To wszystko jest fajne, jest przydatne ale i tak masz pustkę do wypełnienia -> poczucie przynależności, akceptacji, bezwarunkowej miłości, podzielenia się sukcesem, wygadania się, troski, czułości, świadomości że ktoś na ciebie czeka, itd. itd. Możesz być milionerem, osiągnąć sukces z wielu dziedzinach ale pewnych rzeczy zawsze będzie brakować a nie wytwrzysz ich sztucznie czy nie kupisz.
Kto najczęściej gada o tym, że bycie single jest takie super i po co komu baba?
- ludzie na początku swojej samotności (też taki byłem!), najczęściej świeżo po studiach i myślą, że wszystko co najlepsze przed nimi
Nie mam jeszcze 30 lat a już jestem wypalonym kołchoźnikiem z #korpo, który najchętniej by niepracował wcale, ogarnął domek w lesie z dostępem do internetu i tam mieszkał. Chyba podświadomie sam sobie znalazłem materiały nt. tego żeby nie brać udziału w wyścigu szczurów, zwolnić w życiu, nie brać udziału w kulcie zapie*dolu, nie kupować rzeczy których nie potrzebuje, nie brać na poważnie social mediów, itp. Trochę klimaty #antykapitalizm ale też wypowiedzi psychologów o wspólczesnym świecie, social mediach, depresji, zmianach kultorowych, wypaleniu, poczuciu szczęścia, patologii rozwoju osobistego, itd.
Pytanie tylko czy da się tak? Załóżmy, że olewam wyścig szczurów, chce być baristą w lokalnej kawiarni to przecież świat nie dostosuje się do mnie...
- za coś muszę kupić mieszkanie, opłacić wynajem i podstawowe koszty
- kobiety jednak patrzą na twój status, zarobki, zawód (tzw. "zaradność). Młode chcą high-life a starsze gdy się wyszaleją
@mirko_anonim: Wam się oskarki w dupach z dobrobytu poprzewracało jak korpo jest dla was synonimem kołchozu.