ja już nie wiem, czy to ja jestem pierd#$@ty czy moja matka
na starcie napisze, ze mam 24 lata. relacje z matka mamy takie se - szczegolnie, ze mam jej dosc mocno za zle, zryla mi mocno psychike jak bylem dzieciakiem - raz mi nawet grozila, ze odda mnie do domu dziecka, a innym razem, zrzucila na mnie ojca pijaka, ktory siedzial zachlany w domu przez 24/7, a ona sobie zyla z obecnym partnerem za granica. oczywiscie, chciala "niby" przyjechac i mi pomoc, ale nigdy do tego nie doszlo - takze musialem radzic sobie sam przy pomocy policji. ona od 7 lat mieszka za granica ze swoim partnerem, a ja w polsce - przez pierwsze 3-4 lata jej pobytu za granica, mieszkalem w mieszkaniu, ktore bylo czesciowo jej - takze zrozumiale bylo dla mnie to, że jak chciala przyjechać, to po prostu mowila mi wczesniej, ze chce przyjechać i git. tamto mieszkanie poszło pod mlotek, a ja sie wyprowadzilem i od dluzszego czasu najmuje mieszkanie (a w miedzyczasie zaczalem mieszkac z dziewczyna). miejsca mega dużo nie ma, wiec potencjalny gość musi spać w salonie (na jedna noc spoko, ale na kilka dni to robi sie problem). ogólnie to matka przyzwyczaila sie, ze zazwyczaj nie mialem z tym problemu, ona nawet nie pytala czy moze - uznajmiala, ze tego i tego bedzie w polsce i git. jednak, jako, ze mieszkam z dziewczyna, to zaczelo mi to troche przeszkadzac - powiedzialem jej wprost, ze no chcialbym, zeby mnie informowala i pytala, czy moze przyjechac, bo po pierwsze to mam swoje zycie, po drugie nie mieszkam sam - oczywiscie juz byla awantura, ze kim ona dla mnie jest, że ma sie o takie rzeczy pytac i ze rodzice mojej dziewczyny sa dla niej wazniejsi (xd?). poklocilismy sie troche, potem bylo lepiej, ale od tych 4-5 miesiecy już relacje sie pogorszyly, bo matce sie przestalo podobac, ze mam wlasne zdanie.
przyjechala ostatnio na noc ze swoim fagasem (nie przepadam za jej partnerem, bo jest nierobem - ona dobrze o tym wie ze go nie lubie, ale i tak go broni xd), potem pojechali na 3 dniowe wakacje (oczywiscie zostawiajac w salonie swoje torby), jutro maja wracac i zapytalem sie z ciekawosci jakie maja plany dalsze (dodam, ze przed przyjechaniem, matka sie pytala tylko o mozliwosc przenocowania jednej nocy - potem mieli gdzies do hotelu pojechac, bo oczywiscie godnosc jej nie pozwolila na to, zeby zapytac sie czy moga zostac u nas). jednak nagle, dzien przed przyjechaniem do mnie, okazalo sie, ze oni nie maja nic ogarnietego, wiec jedna noc u nas -> wakacje -> powrot i oni nie wiedza co dalej (czyli dalej - masz nas przenocowac, ale ja Ci tego nie powiem, bo przeciez mi się to należy). ja uznalem, ze nie ulegnę i nie napisze jej niczego takiego (pomijam fakt, ze ich pozostanie do konca tygodnia jest nam kompletnie nie na reke). odpisala mi, ze ona nie wie - ciagnac dalej rozmowe napisala mi, ze ona mnie nie bedzie blagac, zeby mogla u nas zostac (DALEJ NIE ZAPYTAŁA CZY MOŻE) i znowu, ze nie szanuje jej, ze traktuje ja tak a nie inaczej, ze to jej ostatni przyjazd do polski, etc. w tym momencie myslalem, ze mnie popie$#li.
Mimo, że mam 23 lata to mieszkam z nimi i muszę się spowiadać z tego gdzie idę, po co, kiedy wrócę. A jak powiem to potem się śmieją ze mnie (nie, nie żartuję. Ostatnio ojciec mnie wyśmiał jak powiedziałem, że idę się zapisać na kurs tańca).
#rodzice #psychologia #pytanie