Najbardziej boli mnie to, że tak często te red flagi się trafiają w rozmowach. Mówię czego oczekuję, dostaję odpowiedź "tego nie ma, ale będzie". Albo czuję, że druga osoba już traktuje mnie z góry, jakbym był jej pracownikiem i miała wymagania. Nie cierpię też wywierania presji z pytaniami o wyniki już podczas rozmowy, bo to wynika tylko z tego, że dana osoba nie potrafi ocenić kandydata ani wywnioskować nic z jego CV. Poza tym to po prostu znaczy tyle, że jest wynik na ilość, nie jakość.
Do tej pory miałem zaledwie 2 w pełni profesjonalne procesy rekrutacyjne, gdzie zadanie rekrutacyjne dla handlowca było naprawdę dobrze wyszukane i dostałem czas na przygotowanie się. Reszta to totalne nieporozumienie.
Rynek




























Pracuję z zdalnie domu już od ponad trzech lat. Zespoły albo zagramanicą, albo co najwyżej w Polsce, ale w innym mieście. Brakuje mi tego, żeby wyjść z domu czasem, popitolić se głupotki w trakcie roboty przy kawie czy coś. Lepiej się z ludźmi współpracuje po tym, jak już ich się pozna twarzą w twarz, łatwiej ruszyć dupę, żeby załatwić coś po pracy jak już się jest w centrum. Nie mam na myśli codziennej pracy z biura, ale raz-dwa razy w tygodniu byłoby spoko.
Niestety w mieście w którym mieszkam większość firm IT to Januszeksy, softłerhałzy które odpie*dalają manianę dla klienta z zagranicy albo finansowe korpo. Żadna z wymienionej wyżej opcji nie płaci tak dobrze, jak praca z klientem zagramanicznym, a jak wiadomo, do (finansowo) dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja.
Wiem