Prawda jest taka, że 3 najbardziej podniecające cechy u kobiet to pewność siebie, inteligencja emocjonalna i ekstrawertyczność. Sporo kobiet jest ogólnie pełne kompleksów (ciało) i unika ryzyka. Jedna część to szare myszki co to akceptują, druga to te, które kompleksy leczą botoksem, makijażem, dziarami i potrzebą obracania się w towarzystwie ludzi uznawanych powszechnie za "fajnych", "modnych" etc. Potrzebują dobrego tła dla siebie.
Spotykałem się jakiś czas z taką koleżanką, co mi powiedziała
Spotykałem się jakiś czas z taką koleżanką, co mi powiedziała
Ostatnio miałem taki świetny przykład. Byłem na spotkaniu z pracy u babki 50-55 lat. Nie była szczególnie ładna, w peaku pewnie max 6/10. Ale miała w sobie takie "coś", urok osobisty, ogromną pewność siebie, że pierwsze 5 minut czułem się jakiś taki onieśmielony, a zawsze jestem bardzo pewny. Przez głowę by mi nie przeszło pomyśleć o niej pod kątem "fizycznym", ale była naprawdę czarująca. Więc jak widać nie chodzi tylko i wyłącznie o sam wygląd, choć jest ważny.
Moja mama jak byłem mały to mówiła "jak się jest w miarę ładnym, pewnym siebie i umie się rozmawiać z ludźmi, to wystarczy by dużo osiągnąć". Byłem młodszy, to mówiłem o tym, że to #!$%@?. I po tylu latach dochodzi do mnie, że miała rację. Brutalna prawda jest taka, że sporo #przegryw pisząc o sobie ma po prostu rację. Nie znaczy, że ich sytuacja jest nie do odratowania (w jakimś stopniu da się zrobić progres), ale często ludziom wystarczy kilkanaście sekund, żeby już wiedzieć czy kogoś polubią, komuś pomogą i jak będą go traktować. Są cechy, z którymi niestety trzeba się urodzić. To trochę jak chemia - albo komuś podpasujesz, albo nie.
Ja