✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Czuję się jak przegryw, choć pewnie powiecie, że nie powinienem, więc czuję się jeszcze bardziej jak przegryw przez to jak dałem się kobietom, temu światu i samemu sobie zmanipulować.
Całe dzieciństwo i młodzieńcze lata grałem w piłkę lub na kompie 24/7, 150cm wzrostu w gimnazjum, morda 3/10, dziewczyny nawet nie dotknąłem. Miałem kolegów, ale wydaje mi się, że to dlatego, że przerodziłem wyśmiewanie i gnębienie mnie w mój atut i stałem się klaunem, który każdego bawił dystansem do siebie. Życie nie było takie złe, wszystko na normalnym poziomie poza relacjami z płcią przeciwną, tego od zawsze mi brakowało, bo jako jedyny wśród znajomych byłem bez nikogo. W końcu udało mi się kogoś poznać. W końcu pewność siebie trochę w górę. Podrosłem do tych magicznych 180cm. Wygląd z 3/10 poszedł do góry na mocne 4/10.
1. Pierwsza dziewczyna poznana przez grę komputerową. Ja nawet jej nie poderwałem, pisali do niej za mnie moi koledzy, bo ja nie umiałem skleić jednego zdania. Mimo wszystko jakoś to wyszło i byłem z nią 9 miesięcy. W tym czasie raz pocałowałem ją, bo tak to dystans i teksty od niej "ja chcę poczekać z bliskością" (jakby co to miała już wcześniej innych). Zostawiła mnie dla innego gościa poznanego przez neta, z którym kręciła od paru miesięcy jak jeszcze byliśmy razem. Wniosek? Jestem przegrywem, nigdy już nikogo tak wspaniałego nie znajdę.
2. Długo, długo nic, wróciłem do siedzenia przed kompem 24/7, aż pojechałem na wakacje ze znajomymi. Poznałem w ciągu tygodnia 2 dziewczyny, z którymi coś tam się wydarzyło, z jedną z nich nawet skończyłem w krótkim związku na odległość. Rzuciłem ją dosyć szybko, ale w trakcie rozmowy powiedziała mi, że mnie zdradziła, bo przelizała jakiegoś chłopa w klubie nocnym. Wniosek? J---ć kobiety, nie jest jednak tak źle, bo poderwałem 2 dziewczyny w tydzień, więc...
3. ...więc zaczynamy przygodę z aplikacjami randkowymi. Kolejna dziewczyna poznana przez internet. 3,5-letni związek na odległość. Mój pierwszy raz zaliczony. Do teraz nie wiem czemu ja tego tak bardzo wyczekiwałem całe życie, skoro to było takie nudne 10 minut? Związek okazał się bardzo toksyczny. Rzuciłem ją. Po fakcie dowiedziałem się, że mnie zdradzała pod koniec związku z gościem 5 lat młodszym od niej (miał wtedy 17 lat, a ja 24). Wniosek? Jestem przegrywem, już nigdy nikogo tak wspaniałego nie znajdę, jestem gorszy od 17letniego chłopaczka.
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Jak cieszyć się życiem w 2024 roku w położeniu takich osób jak ja?

- Na karku już lata 30-te życia, nie ma energii ani efektu nowości z wczesnych lat 20-tych, pogarsza się #zdrowie
- Złota era w kulturze masowej (#muzyka #internet #popkultura) z lat 90. i 00. już się nie powtórzy
- Polaryzacja, izolacja, #samotnosc, i znieczulica społeczna
mirko_anonim - ✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Jak cieszyć się życiem w 2024 roku w położeni...

źródło: wp2889194

Pobierz
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mirko_anonim zamiast żyć uogólnieniem i statystyką ("nas unieszczęśliwiają", "zrujnowany rynek", "stale rosną") zajmij się swoim własnym życiem i tym żeby było możliwie satysfakcjonujące. Zadbaj o zdrowie, o przeżywanie nowych rzeczy. Włóż energię w zwiększenie zarobków - mając 15k na rękę nie będzie bolało Cię 4k na wynajem, ani ceny lepszej żywności. Możliwie odetnij się od mediów i social mediów jeśli czujesz, że takie treści mają na Ciebie negatywny wpływ. Zaangażuj się
  • Odpowiedz
Są marzenia wielkie i małe, których osią wspólną jest niemożność ich spełnienia.

Dziecko marzące o byciu żeglarzem i dorosły marzący o normalności. Pragnienia różne w swej skali i czasami tak bardzo niemożliwe, jakby były z góry przeklęte i przeznaczeniem ich było zatonąć. Skazane by rozbić się o skały, zostać rozszarpane przez sztorm lub powoli zostać pochłonięte w ciszy i spokoju przez wody rzeczywistości. I tak znika moja nawet najmniejsza nadzieja. Zawsze nie mogąca utrzymać się na powierzchni, nie potrafiąca dopłynąć do żadnego portu, lecz będąca obiektem zemsty mściwych "bogów".

Ostatnio myślę sporo o o tekstach Samuela Becketta. "Urodził się i to zgubiło" Chyba dotyczy to mnie. Coraz bardziej jestem przekonany, że żegluję sam na potępionym okręcie. Dwa wraki na morzu. Bez wiatru, bez blasku latarni, bez niczego na horyzoncie. Przeszywająca pustka, w której cisza jest jak melodia beznadziei...

...i
H.....l - Są marzenia wielkie i małe, których osią wspólną jest niemożność ich spełni...

źródło: Pin-Mill-Boat-Wrecks-Landscape-Photography-001

Pobierz
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Jestem czarną owcą w mojej rodzinie. Mało kto chce utrzymywać kontakt z moimi rodzicami (ojciec alkoholik, toksyczność między matką i teściami, awantury, oboje rodziców patologiczne brudasy) a w konsekwencji również ze mną. W pewnym stopniu to też z mojej winy, z winy tego jaki byłem w wieku 14-16 lat. Wtedy było jakoś więcej spotkań i za każdym razem, niestety, dawałem się poznać moim dalszym krewnym od bardzo złej, zbuntowanej strony. Od tamtej
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Mirki jak żyć, niedawno minol pierwszy rok jak zerwałem z kobietą, która jest jeszcze moja żona (czekamy na termin rozwodu). Całkowicie zapadła mi się pewność siebie, mam już ponad 30 lat i nie widzę dla siebie żadnych perspektyw na przyszłość. Staram się robić to co będąc w związku, ale samotne podróże nie cieszą tak samo jak wspólne, zaczolem chodzić na siłownię i mimo iż imo jestem w swojej formie życia to nic
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Murzins Jeśli po roku dalej tkwisz w żałobie i sam się jeszcze wykaraskałeś, to nie mam najlepszych wieści - może jakieś zewnętrzne wsparcie, żeby poukładać w głowie? Bo jak niepoukładane, to oczywiście, że nic nie będzie cieszyć, nie będzie pewności siebie, ergo nie masz sobą za wiele do zaoferowania komuś innemu. Najpierw zadbaj o siebie, wylecz się z byłej, potem myśl, co dalej. A w wieku akurat jesteś najlepszym - też
  • Odpowiedz
@Murzins No to nic, tylko korzystać z każdej chwili. Im dalej od codzienności, tym lepiej. Jakoś się poukłada, głowa do góry. A jeśli nie, to serio pomyśl o kimś z zewnątrz. Mi akurat terapia pomogła goowno, co nie oznacza, że tak jest w każdym przypadku. Niektórym pomaga, innym nie, ale spróbować warto.
  • Odpowiedz
eh koledzy, psycha siada. siedzę w Niemczech w pracy przez agencje, przyjechałem na miesiąc, żeby trochę dorobić na studia i móc czasami odpuścić pracę w weekend. warunki? jakiś stary pensjonat rozdzielony na parę kawalerek, jest akceptowalnie. ludzie? przed 30 z tatuażami wszędzie gdzie człowiek może sobie wyobrazić. wszechobecny syf, butelki po piwie, wódce, wszystko. jutro pierwszy dzień w pracy, ponoć nie jest bardzo ciężko- magazyn, rozładunek/załadunek. najbliższy sklep 6km stąd, a że
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Po pewnym czasie samotność staje się tak przytłaczająca, że człowiek zmuszony jest szukać kontaktu z innymi, aby nie stracić resztek swojej ludzkiej natury. Z początku próbowałem zapełnić tę pustkę, skupiając się na własnym rozwoju. Regularne ćwiczenia, zakup mieszkania, nowy samochód prosto z salonu, coroczne wakacje za granicą – wszystko to miało mi przynieść satysfakcję i wypełnić emocjonalne braki. Niestety, rzeczywistość okazała się inna. Pomimo osiągnięć i zdobyczy materialnych, samotność nie zniknęła. Wieczorami
SosPomidorowy - Po pewnym czasie samotność staje się tak przytłaczająca, że człowiek ...

źródło: Zdjęcie z biblioteki

Pobierz
  • 26
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@SosPomidorowy:

Regularne ćwiczenia, zakup mieszkania, nowy samochód prosto z salonu, coroczne wakacje za granicą

samotność nie zniknęła


To jest kurła z mojego punktu widzenia mnie kompletnie niekompatybilne i niezrozumiałe. Samotność nie idzie w parze z obrotnością, zaradnością, zdolnością osiągania celów, uporządkowaniem pod deklem itd. No chyba, że jesteś jednym z tych typowych komputerowców, którzy potrafią trzepać kasę niemal bez kontaktu z drugim człowiekiem, to wtedy jestem w stanie pojąć.
  • Odpowiedz
  • 21
@SosPomidorowy mogę sobie tylko wyobrażać, co bym zrobił, gdybym był na Twoim miejscu. Nie wiem, czy Cię interesuje, co bym zrobił, ale zacząłbym od pomagania ludziom w takich miejscach jak hospicja, schroniska dla zwierząt, po prostu jakiś wolontariat. Oczywiście wybrałbym jedno, aby się zaangażować. Nie mam z tym zbyt wiele doświadczenia. Wolontaryjnie pomagałem około rok miejskiej bibliotece publicznej we Wrocławiu. Poznałem masę dobrych ludzi, z niektórymi dalej mam kontakt mimo że
  • Odpowiedz
@Akinori456: Hah, mam podobnie. Jak chodzilem do wczesniejszej pracy na nocki to gdy tylko palily sie w oddali latarnie to sie w nie wpatrywalem. Zawsze tam byly, czy to deszcz czy snieg, zawsze dawaly swiatlo. Bylo w tym jakies ukojenie dziwne
  • Odpowiedz