#anonimowemirkowyznania
Pisze z anonimowego bo mnie kilka znajomych obserwuje i nie chce być uznany za wariata, a wiadomo jak w Polsce się podchodzi do zdrowia psychicznego.
Dzwoniłem w sprawie umówienia się na psychoterapie grupową w tym centrum psychoterapii UJ w krk(słyszałem dobre opinie o tym centrum, psychoterapia jest na NFZ).
Czas oczekiwania na przyjecie do terapii grupowej to ok pół roku, pierwsza wizyta u psychiatry, potem diagnostyka i kwalifkacja XDD, natomiast czas oczekiwania na na terapie indywidualna to dwa lata XD. Przecież jak ktoś ma depresje i nie ma kasy na leczenie prywatne to do tego czasu się zdąży kiwnąć trzy razy.

#depresja #psychologia #psychoterapia #medycyna #nerwica
#anonimowemirkowyznania
Chodzę na terapię od roku. Miałem dosc ciężkie dzieciństwo, nadopiekuńcza matka z borderlinem, brak ojca, brak milosci, generalnie przerąbane. Widze dużą poprawę, jednakże "wyparcie" zaczyna mi schodzic, dodatkowo ostatnio kilka rzeczy mi się w życiu osobistym posypało i terapeuta zasugerował wizytę u psychiatry bo wyczuwa u mnie objawy lekkiej/sredniej depresji.

Boję się bo słyszalem że obcinają libido i mają rzesze skutów ubocznych, czy ktos ma jakies doswiadczenie z leczniem depresji farmakologicznie?
Czy ktos jest się w stanie wypowiedziec nt. psychoterapii przy jednoczesnym braniu lekow przeciw depresyjnych?
Najbardziej obawiam się zejscia i zderzenia z rzeczywistoscią na nowo po odstawieniu leków. (
@AnonimoweMirkoWyznania jestem obecnie w trakcie psychoterapii wspomaganej farmakologicznie, przy czym u mnie najpierw była farmakologia, a dopiero później dołączyła psychoterapia.
W moim przypadku leki są konieczne, bez nich nie wytrzymałabym terapii. Moja terapeutka mi kiedyś powiedziała, że psychoterapia służy przyszłości, natomiast leki służą teraźniejszości, żeby sobie dać radę tu i teraz. Skutki uboczne są, ale korzyści są mimo wszystko większe. I tak jak wspominał @lazer - podstawa to dobry, zaangażowany
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Murki,

Zna ktoś w #lodz jakiegoś dobrego psychologa/psychiatrę, miejsce gdzie są prowadzone terapię rodzinne, kogoś kto już komuś pomógł, mam bardzo ciężką sytuację rodzinną od paru dobrych lat, to nie jest tak, że dopeiro teraz chce zacząć działać. Jeżeli ktoś ma kogoś dobrego do polecenia to prosiłbym może w komentarzach jakieś sugestie albo coś, to się normalnie odezwę.

#depresja #medycyna #lekarz #psychologia #psychiatria #psychoterapia #pomoc
#anonimowemirkowyznania
Musze iść do psychiatry, ale powiedzcie mi czy dobrze myśle. Generalnie to że mam depresje wiem po tym jak sie zmieniłem, ale problem mam w odróżnieniu czy to depresja egzogenna (spowodowana czynnikami zewnętrznymi) czy endogenna (bez przyczyny w wyniku zaburzeń mózgu). Mam potężne długi, zmagam sie z nerwicą, ale nawet gdy czasami wyluzuje i mam dobry okres to i tak czuje przygnębiający smutek i rozpacz bez przyczyny czyli troche jak w endogennej, jednak moge go ograniczyc np idąc na siłownie czy na spacer czyli jednak wychodzi endogenna. Sądze że depresja u mnie pojawiła sie z zbyt długo utrzymującej sie nerwicy i braku poprawy sytuacji finansowej. Jednak martwi mnie to że jak pisze, czasami jest dobrze i już nawet sie nie przyjmuje problemami, a mimo to mnie łapie. Taki płynący przez głowe smutek i żal, ale poziom taki że ogarniam życie i nie mam myśli samobójczych czy innych głupich pomysłów. To jednak nie jest zwykły smutek, jest uciążliwy bo utrzymuje sie długo i sprawia że jestem przygnębiony, nie okazuje zbytnio uczuć, mam problem z erekcją, chciałbym sie rozpłakać ale nie moge, lekkie uczucie lęku i odrealnienia.
Waszym zdaniem to mam depresje egzogenną wynikająca z dawnych przeżyć nerwicowych i aktualnych problemów, a to że czuje smutek nawet gdy nie ma problemu to normalne bo depresja raz mocniej daje znać a raz mniej i najlepszą opcją będzie psychoterapia i próba wyprostowania kiepskiej sytuacji finansowej? Czy raczej to depresja endogenna i nie obedzie sie bez psychiatry i farmakologi, a utrzymujacy sie stan smutku to nie problemy z tyłu głowy, a zaburzona reakcja mózgu którą trzeba wyrównać chemią?

#depresja #nerwica #psychiatra #psychoterapia #psychologia #zdrowie

Kliknij
#anonimowemirkowyznania
Nie umiem mieć "znajomych", mogę utrzymywać relacje z max 5-10 osobową grupą przyjaciół, których znam bardzo dobrze. Niestety te grupki zmieniają się co 4-6 lat. Nie nawidzę small talków i tego początkowego etapu nawiązywania z kimś znajomości, kiedy trzeba gadać o gównie i jakby kryć się ze swoimi zainteresowaniami i poczuciem humoru żeby nie być uznanym za creepa na starcie a koniec końców i tak nic z tego nie wychodzi. Ma ktoś podobnie?

Nie mam na myśli tego, że boje się "być sobą" ale nie oszukujmy się aktualnie większość ludzi w Polsce w wieku 16-24 jest nijaka. Chłopaki interesują się furami, rapem, grami, siłką i melanżem a dziewczyny podróżami i makijażem. Chłopaka możesz zapytać czy jest zadowolony z samochodu i jakim planem teraz leci na siłce a dziewczyne to nie wiem czy weszło piwko xD O sprawach trochę poważniejszych nawet nie próbuje rozmawiać bo ludzie nie mają SWOJEGO zdania. Każda rozmowa na tematy uogólniając ekonomiczno-geopolityczne, historyczne czy kulturowe kończy się na rzuceniu przez normika najpopularniejszego w danym temacie stanowiska np. j3bać gejów bo tak, rząd nas okrada, zalegalizować marihuanę, Scherlock najlepszy serial, jem ryż i kurczak żeby masa była :dD

Wracając do tych grupek, gdy w okół mnie pojawia się więcej ludzi mam wrażenie, że właśnie zaniedbuje te silne realcje z tymi 5-10 osobami przez brak czasu i taką samoistną utratę ciągłego zainteresowania. Miałem w życiu naprawdę dużo okazji do zbudowania takiego social-circle: w wieku przedszkolnym wychowałem się na moim osiedlu, do podstawówki chodziłem na inne osiedle, do gimnazjum już 3 osiedla dalej, do liceum na drugi koniec miasta, trenowałem sporty na poziomie międzynarodowym i poznawałem zawodników z całej polski często też europy i w sumie sporo innych zajęć - cały czas rotacja ludzi ale zawsze byłem tym typem który mało co się odzywa i siedzi na końcu sam i niby nie ma żadnych wrogów ale jest po prostu nudny.
Mireczku może jak przestaniesz patrzeć na innych z góry i od razu szufladkować ich jako normikow bez wlasnego zdania i pasji, to być może się okaże że wokół Ciebie jest sporo interesujących ludzi!
  • Odpowiedz
Mirki, trzymajcie kciuki. Po 8 latach w końcu pierwsza wizyta u psychiatry. Strasznie się stresuję, ale może pomoże to wyjść z #przegryw.
Gdyby ktoś był ciekawy jak wygląda pierwsza wizyta u psychiatry to proszę pytać. Dodam tylko, że chodzę na psychoterapię od 3 i pół miesiąca, ale jest gorzej. Jak nie będzie lepiej to psychiatryk.
#depresja ##!$%@? ##!$%@? #psychiatria #psychoterapia
  • 1
@tomund
Cześć. Po 3,5 miesiąca psychoterapii i uczucia przygnębienia dzisiaj pierwsza wizyta u psychiatry. Na początku jest dużo formalności. Spisanie danych. Potem pani psychiatra przeprowadziła wywiad, o przebytych chorobach, początkach problemów. Oczywiście w między czasie można odpowiadać co mamy na myśli i co nas boli. Na koniec są główne pytania, dlaczego tu jestem. Tu pani wypytywala szczególowo. Zawsze dobrze jest coś dopowiadać jak coś psychiatra notuje. Wtedy coś dodatkowo psychiatra może
  • Odpowiedz
  • 0
@Andy4000
Hmm, odnośnie pierwszego punktu to szczerze mówiąc nie wiem. Ja nie dostałem, ale była dopiero pierwsza wizyta. Fakt faktem, że cały wywiad który ze mną przeprowadziła i swoje sugestie są zapisane w mojej karcie. Druga kwestia - jak najbardziej. Przez moje dopowiedziane słowa została podjęta poważniejsza decyzja. Trzeci punkt - nie jestem pewien co do ciśnienia, serce raczej na pewno nie. Najprędzej dostaniesz skierowanie na badania od psychiatry aniżeli on
  • Odpowiedz
TL;DR


Dziś uznałem że mój stan jest *krytyczny*. Od początku tego roku obserwuję, oprócz wielkiego lęku przed społeczeństwem i niemożności zawiązania normalnej relacji międzyludzkiej, (które mam od narodzin, ale do tego przejdziemy później) stany hiper aktywności, które po kilku minutach zamieniają się w wielki brak energii, a potem znowu w hiper aktywności, i tak w kółko. Dziś gdy wstałem i udałem się do szkoły byłem mega przygnębiony moimi ostatnimi przemyśleniami. Po kilku minutach od rozpoczęcia pierwszej lekcji natomiast, stan ten zmienił się, bez żadnej przyczyny w super humor, poczucie że będzie lepiej i ogólnie energię do życia. Było tak źle że dostałem naganę za śmianie się na lekcji, bez żadnego powodu. Przechodząc do mojej *fobii społecznej* - bo ona miała być właściwym powodem dlaczego w końcu chce się udać do psychiatry. Nie mam absolutnie właśnie fobii społeczej, bo zakłada ona lęk przed ludźmi i treme przez wystąpieniem publicznym. Mogę mieć natomiast stan lekki tej choroby. Umiem wystąpić publicznie, mogę porozmawiać z panią sprzedawczynią w sklepie itp, natomiast panicznie boję się nawiązywać nowe relacje, czy nawet gadać z ludźmi których znam, ale bardzo mało. Nie spotykam się nigdy ze znajomymi, personalnie wmawiałem/usprawiedliwiałem sobie różne rzeczy dlaczego tak robię, ale nie oszukujemy się od dziś - chce być normalny, gadać z ludźmi, być otwarty i spotykać się z ludźmi. Nie mogę, chyba, tego wyleczyć bez leków, bo codziennie w domu wiem że powinienem robić inaczej, i wmawiam sobie ze jutro zagadam, jutro będę otwarty, ale jak pewne domyślacie się rano wszystko znika. No jak to ktoś powiedział "po pysku przecież nie dostanę" ale jednak coś mnie powstrzymuje. Nwm jeszcze czy mam wczesne stany schizofrenii, ale pewnie po prostu sobie wmawiam te rzadkie słusznie mojego imienia na ulicy itp, ale to już lekarz oceni.

Mówię mamie że chce iść do psychiatry. Już samo to w sobie było wielkim wydarzeniem i przełamaniem czegoś, ale mama mówi że nie jestem jebnięty, a tam tylko wariaci chodzą więc mnie nie puści. Mówi ze zapisze mnie do psychologa ale nawet tego od tygodnia nie potrafi zrobić, chociaż mówię jej o tym codziennie. Chciałem iść do szkolego, ale mamy z nim lekcjie i przez to boję się do niego zagadać. Co mam zrobić żeby ją przekonać? Pomocy, jesteście nadzieją na lepsze moje życie ( ͡° ʖ
@dzidowiec_z_jbzd: Podejdź do niej na spokojnie i powiedz, że czy chce, czy nie, problemy psychiczne są realnym problemem, a ona ma to szczęście, że zwracasz się do niej o pomoc, bo większość ludzi tego nie robi, a otoczenie orientuje się, kiedy ktoś skacze z mostu, albo doznaje maksymalnego załamania nerwowego i wtedy jest kubeł zimnej wody na łeb "o mój boże jak mogłam nie zauważyć". To nie jest średniowiecze, gdzie
  • Odpowiedz
@dzidowiec_z_jbzd jestem różowym, tak dla formalności tylko :D cieszę się, że mogłam pomóc, naprawdę! Sama przez wiele lat wypracowywałam model rozmowy z innymi osobami, bo ciężko jest przekonywać osoby, które nie rozumieją w ogóle zagadnienia. Teraz mogę się dzielić doświadczeniem i to dobrze, że na coś się to przydaje :) i pewnie, informuj koniecznie :)
  • Odpowiedz
Może w prawo dwie paczki i te błękitne na tinder rozciągnij dodając cynamonu. Tylko z daleka taka mętna chmura czasu się wydaje. Boże teraz widzę podwójny meteoryt ale fala grawitacyjna wypycha te paski z orbity.
  • Odpowiedz
Murki, w ostatni piątek miałem dziwną sytuację i w sumie nie wiem jak ją interpretować. Chodzi o to, że na ulicy spotkałem się ze swoją terapeutką, jednak ta gdy mnie tylko zauważyła, postanowiła asekuracyjnie skręcić w boczną uliczkę, aby czasami się tylko ze mną nie minąć. Chyba jestem za bardzo #!$%@? nawet dla swojego terapeuty.
#depresja #zelesie #przegryw #feels #psychoterapia