Wymagany wskaźnik wyszczepialności na poziomie 90%:
UE nalega na szczepienie przeciwko rakowi za pomocą ryzykownych szczepionek.
W głównym nurcie panuje zamieszanie: WHO spodziewa się, że do 2050 r. liczba przypadków raka wzrośnie o oszałamiające 77 procent. „Dlaczego?” – myśli krytyczny obserwator, nie bez cynizmu. Jednocześnie Komisja Europejska opublikowała działania mające na celu zapobieganie „nowotworom, którym można zapobiegać poprzez szczepienia”. Na przykład należy osiągnąć wskaźnik wyszczepienia dziewcząt na poziomie 90 procent kontrowersyjnymi szczepionkami przeciw HPV, które wiążą się z poważnymi skutkami ubocznymi.
Mirki, temat poważny bo nie wiem co zrobić. Mam szwagra, który niestety ale ma raka i to z przerzutami. Lekarze już mu nie chcą podawać chemii, nastawiają go że dużo już mu nie zostało itd. Jego żona, a moja szwagierka najprawdopodobniej go zdradza. Nie mam 100% pewności ale raz widziałem, że na telefonie zaświecił się jej ekran z powiadomieniem SMS od jakiegoś "Antka": "Nie, nie, jak coś to do jutra [emoji buziaka]" (wykop nie obsługuje emoji w anonimowych, chodzi o taką emotkę z buziakiem jakby szlaczkiem/dziubkiem). Ona tego nie widziała bo akurat miała odwróconą głowę a telefon leżał na stole zwrócony w moją stronę.
Nie mam 100% pewności co do jej zdrady ale fakt że ostatnio zaczęła narzekać że ma tyle pracy i siedzi po 12-13h w pracy. Na początku mi to nie śmierdziało że tak się na temat pracy żali (tym bardziej że to niewielka firma produkcyjna i pracują na 3 zmiany więc ma też nocki). Jednak od momentu jak zobaczyłem SMSa to nagle mnie olśniło i utwierdziło w przekonaniu, że coś może być na rzeczy i to nie są żadne nadgodziny. No i teraz mam dylemat moralny co robić. Znam szwagra, jest dość impulsywny pod względem takich tematów, kiedyś też szwagierka go prawie bokiem puściła ale "do niczego nie doszło". Teraz chłop jak nie ma nic do stracenia bo i tak już praktycznie jest jedną nogą w trumnie to boje się że jak mu powiem to weźmie siekierę czy coś innego w ruch a nie chcę mieć czyjegoś życie (jej czy kochanka) na sumieniu.
Przytłacza mnie to trochę, nie widzę dobrego wyjścia bo: nie widziałem fizycznie że go zdradza, telefon ma na kod którego nie znam i nawet szwagier go nie zna, nie mam czasu ani ochoty jeździć za nią i ją śledzić, myślałem żeby wrzucić jej do samochodu jakiś stary telefon żeby ustalić lokalizację ale to nielegalne i trochę słabe moralnie. Nie chcę też mówić szwagrowi bez 100% dowodów bo może np. skasowała już te SMSy, wyprze się itd. No i może też to być zwykły zbieg okoliczności czy coś ale akurat ta opcja do mnie przemawia najmniej. Pewnie, najlepsze wyjście to by było powiedzieć/wysłać jakiś anonim w stylu "żonka Cię zdradza, przejrzyj jej telefon i SMSy od Antka" ale no nie mam pewności, a nawet jakbym miał to no jestem przekonany że doszłoby do jakiejś rodzinnej tragedii...