#obcy #strach #groza #potwory

Tak jak lew jest królem dżungli, tak xenomorph jest królem bestii i potworów.

Wyobraz sobię, że ten przyjemniaczek żyje na ziemi, np w oceanach - morzach, jeziorach i rzekach, przy czym potrafi wychodzić wieczorem z wody i wychodzić na łowy, żarłacz biały przy nim to byłby clown, i śmieszny piesek, moim zdaniem nie prędko ktoś wymyśli bardziej ciekawego - strasznego
Drake1 - #obcy #strach #groza #potwory

Tak jak lew jest królem dżungli, tak xenomo...

źródło: comment_6AeU5OIavjZT1AbR3wA6fsUIAWiDZkGb.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#anonimowemirkowyznania
Drogie Mirki,

zmagam się z nasiloną odmianą fobii społecznej i szkolnej. Strasznie mi to utrudnia funkcjonowanie. Nie przeszkadza mi siedzieć w czterech ścianach cały dzień, bo tylko tu mogę czuć się bezpiecznie, jednak problem przychodzi wraz ze szkołą, rano. Najgorsze są objawy somatyczne - skręca się w brzuchu, pocisz się z nerwów, drżenie całego ciała i najgorsza jest ta bezsilność, objawy ustępują, gdy mija "groźba" kontaktu ze szkołą. Czujesz się wtedy bardziej uspokojony, jednak wiesz, że robisz źle, że powinieneś tam iść, ale Twoja fobia społeczna Ci na to nie pozwala, wręcz ubogaca Cię o kolejne negatywne emocje. Samo wykonanie rozmowy telefonicznej jest bardzo trudne i wiele kosztuje. Już nie mówiąc o ciągłych natrętnych myślach czy wyjście w jakieś miejsce publiczne, gdzie jest pełno młodych ludzi.
Nie było mnie dzisiaj w szkole. Nie mogłam spać w nocy, zadręczałam się myślami, owszem, biorę leki, a dokładniej Asentrę, po 25 mg na dzień. Dzisiaj był 10 dzień, zero poprawy, zero poprawy samopoczucia i wciąż nie ustające bóle brzucha przez cały dzień i bezsilny płacz.
Mama kiedyś nie umiała tego pojąć, myślała, że wymyślam. Próbuje jej wytłumaczyć na przykładzie jej lęku wysokości "to tak jakby Ci kazali skakać ze spadochronu", tyle, że lęk byłby 10x silniejszy.
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

fobik: Wiem co przeżywasz. Miałam to samo, przez to 3-letnie liceum robiłam 5 lat. Ostatni rok zaocznie. Zasmucę Cię, u mnie nic się nie zmieniło. Później poszłam na studia zrobiłam tylko jeden semestr. Rok piwniczenia i w następnym roku znowu studia i znowu tylko semestr. teraz nie potrafię znaleźć pracy i nie radze sobie w dorosłym życiu. Nawet na mirko piszą mi, że jestem pasożytem, leniem, a ja po prostu sobie
  • Odpowiedz
Drogie Mirki bardzo się boję!
Miałem poczekać z tym wpisem do jutra, żeby dorzucić piękna fotkę, ale dzisiaj przeszła mi ochota na heheszki i zaczynam poważnie się bać.

Tak krótko o sobie: mam 26 lat, wspaniałą żonę i cudowne dziecko. Od ponad roku mieszkamy w Niemczech. Wyjechaliśmy jak wszyscy młodzi: za pieniędzmi, marzeniami, normalnością. Wszystko powoli się normalizuje i zaczyna nam powszednieć. Niby nic nadzwyczajnego. Zwykłe "robacze" życie na emigracji. Nam to jednak wystarcza i czujemy się szczęśliwi. Mimo problemów językowych mamy znajomych wśród Niemców i asymilacja przebiega dosyć prężnie.

Moja historia zaczęła się od pomysłu zmiany pracy. Złożyłem wypowiedzenie w swojej firmie i poprosiłem o tydzień wolnego, coby do nowej pracy nie iść jakoś szczególnie wypalonym i przemęczonym. Oczywiście w okresie urlopowym i przy pięknej pogodzie, gdzie zachorowań jest więcej, kierownik odmówił mi grzecznie i zaproponował tylko jeden dzień wolnego. Przeczuwałem, że tak będzie i postanowiłem wyciągnąć asa z rękawa. Od dawna mam po pachą takie dziwne coś. Niby żylaki, które po jakimś dłuższym wysiłku robiły się większe, ciemniejsze i trochę pobolewały. Lekarz w Polsce stwierdził, że nie ma pojęcia co to może być i raczej nic poważnego. Badania krwi, moczu i kału w normie. W dniu kiedy kierownik odmówił mi L4 naciągnąłem sobie ścięgno w tej ręce i stwierdziłem, że co mi szkodzi - idę do lekarza po L4. Takie trochę na wyrost, ale po ponad roku bez żadnej "bumeli", więc należało się jak mało komu. Myśl zamieniłem w czyn. Następnego dnia przyszedłem do przychodni. Poszła że mną moja żona. Bałem się trochę bariery językowej, więc pełniła rolę wsparcia. Po roku w DE nie czuję się jeszcze na siłach, żeby swobodnie wytłumaczyć Pani doktor co mi dolega. No ale jakoś to poszło. Pokazałem przy okazji tego swojego "żylaka" i doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie się upewnić co to tak na prawdę jest. Dostałem skierowanie na prześwietlenie z kontrastem. Termin na następny dzień. Bardzo nieprzyjemne badanie. Robi się człowiekowi najpierw bardzo zimno, później gorąco i ma się uczucie "posikania" w majtki. Dostaliśmy płytę ze zdjęciami, a opinia Pani doktor, której zadaniem jest interpretacja obrazu miała przyjść do przychodni faxem. Termin do przychodni na wczoraj (26.07). Byliśmy pierwsi w kolejce. Oznaczało to jakieś pół godziny siedzenia w poczekalni i później jeszcze kwadrans w samym gabinecie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie było moje zdziwienie, kiedy zostałem zawołany do gabinetu zanim zdążyłem się dobrze rozsiąść. Pani doktor już tam czekała. W ręku miała fax, a tam: podejrzenie chłoniaka. Ścięło nas z nóg i odebrało mowę. Zapewnienia lekarza, że to wcale nie musi być nic poważnego wcale nie uspokoiły. Potrzebna jest wizyta u onkologa i biopsja. Termin ustawiony na jutro. Domyślamy się, że nie bedzie decydującego werdyktu. Badania, laboratorium... Na wszystko potrzebny jest czas...
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@danielinho: Chłoniaki bardzo często dobrze reagują na leczenie. Także nawet przy tym najgorszym wariancie - nie poddawaj się ani nie załamuj, bo lekarze zrobią dla Ciebie wszytsko co w ich mocy by Ci pomóc.
  • Odpowiedz
Weekend pod namiotem bez mojego laptopika, jak ja to wytrzymam #strach
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Czy wy też tak mieliscie że się za dziecka czegoś bardzo baliscie się tak że do dziś utkwiło wam w pamięci?

Ja np bałem się dużego roboto-dino potwora który miał przybywać z obrzeży centrum miasta gdzie wtedy Nie wiedziałem co było.

Strach pojawiał się najczęściej przy śnie albo przybywał kiedy bywałem w takiej zapiekankowni (w czasach gdy kebab i inne tego typu fastfood to było coś wyjątkowego) bo wtedy wydawało mi się że ten stwór przyjdzie i rozdepta ten budynek razem z innym a co gorsza dojdzie do okolicy w której mieszkałem (była dalej od tego miejsca) i tez ja zniszczy.

Jak
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Co się odjebuje u mnie w pracy to ja nawet nie...
Moja koleżanka dziś opowiada mi jak to jej mama zadzwoniła do niej i zdradziła info. Otóż do mamy dzwoniła ciotka i powiedziała, że jej koleżanka idąc po magnolii we #wroclaw zobaczyła jak jakiemuś człowiekowi o południowych rysach twarzy wypadł portfel. Ona go podniosła i grzecznie oddała właścicielowi za co ten serdecznie podziękował i dał radę aby nie odwiedzać magnolii
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@qusk to jest pasta przekazywana z ust do ust. slyszalem to juz 4763827 razy w naprawdę różnych wariantach, różnych miast. galeria krakowska padala najczęściej. #!$%@?.
  • Odpowiedz
#radiostacja przesł#!$%@? pustki i znalazłem komunikat z głosem dziewczynki co mówiła po anglikansku A-C-C-D-C po tym była muzyka jak z jinglow z lat 50. trochę się cykam #strach
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach