Wszystko razem może wskazywać, że w odcinku piersiowym kręgosłupa, jest jakaś zmiana, która się rozrosła.
Oczywiście mam nadzieję że, to nie jest to, ale nie mogę udawać, że nie ma takiego dużego prawdopodobieństwa.
Jestem bardzo zmęczona przechodzeniem tego wszystkiego, choroba wyssysa ze mnie życie. Gdyby, to nie wiązałoby się z takim bólem, byłoby mi dużo łatwiej.
Rzadko się łapię na myślach w stylu, to jest niesprawiedliwe, myślę że rozpatrywanie tego w takich kategoriach nie ma sensu.
Pytanie a co na tym świecie jest sprawiedliwe? Wojny, ciężkie choroby u małych dzieci, umierające matki, ojcowie, synowie, córki, przyjaciółki, głód, nędza, morderstwa, pedofilia... Można tak długo.
Nie wiem co mam zrobić i desperacko mam nadzieję, że osoba trzecia z zewnątrz da jakąś radę na ten problem.
Od jakiegoś czasu dopadają mnie choroby. Teraz skumulowało się ich kilka, nie są one śmiertelne czy nie doprowadzają do leżenia w łóżku. Natomiast powodują dolegliwości które utrudniają życia a co najgorsze nie da się ich wyleczyć, tylko niwelować objawy. W związku z tym ciagle chodzę struta, jak wieczna depresja. Mój chłopak zarzuca mi że już nie mogę codziennie słuchać narzekań i opowiadań jak mi źle. Niestety nie umiem się cieszyć z czegokolwiek jak ciagle coś mi dolega i mam wizje całego takiego życia. Mam wrażenie że całe życie mi się sypie a zdrowie to już gwóźdź do trumny. Co więcej odechciało mi się jakichkolwiek czułości. O to też jest zarzut do mnie. Ale jak mam mieć ochotę w takiej sytuacji. Wcale się nie dziwię, że moje libido sięgnęło dna. Natomiast przez to wszystko ciagle się kłócimy. Nie wiem już co mam zrobić. Jestem #!$%@? smutasem a życie mnie dociska tak, że już sobie nie radzę #zwiazki #zdrowie a raczej #choroba
──
───