✨️ Obserwuj #mirkoanonim Dlaczego to tak bardzo boli gdy widzę ludzi z którymi chodziłem do szkoły, na studia wrzucają foty typu: - zdjęcia z zaręczyn na wakacjach - wspólne podróże - kolacyjki - wspólne święta, sylwestry, urodziny, walentynki - ślub - urodzenie dziecka Przecież jeszcze kilka lat temu byli tacy jak ja. Dlaczego to tak daleko zaszło? Jak oni to zrobili? Jak to możliwe że poszli tak daleko naprzód?
@mirko_anonim: nie każdy startuje w życiu z równego poziomu , jeden zaczyna bieg zdrowy uśmiechnięty itp , drugi zaczyna bieg z plecakiem 50 kilo , nie można się za wszystko w życiu Winic bo dużo zależy od tego jak się zaczęło życie , czy ma sie zdrowie i kochająca rodzinę Niektórzy też wybierają świadomie życie spierdoxa
✨️ Obserwuj #mirkoanonim W Polsce ciężko znaleźć znajomych będąc +25 bo ludzie po prostu dziadzieją. Nagle przeobrażają się w poważnych ludzi, więc żadne wyjścia na piwo, ustawić się na piłkę czy squasha, zrobić jakiś szalony wyjazd survivalowy to nie. Tylko praca, obowiązki, kredyty i nic innego na głowie. No i zapomniałem, że najważniejsza to żona. W takim USA normalne jest, że typki po 30+ jeżdżą sobie na desce, BMW czy robią sobie
#depresja #przegryw #psychologia #fobiaspoleczna #feels #nadzieja Napiszę jak mi narazie idzie. Zacząłem ogarniać pracę w Holandii, teraz tylko czekam na oferty z większych miast. Życie dalej potrafi kopnąć w dupe [ostatnio mój królik trochę przychorował ale już mu lepiej i lekko naciągnąłem mięsień na siłowni i jeszcze mnie korzeń ósemki boli] i dalej co jakiś czas pogorszenie nastroju występuje, ale staram się z tym walczyć i nie popadać w totalną melancholię. A
@Ca_millo: U mnie podobnie. Jedyna oferta to było po znajomości ale to bardziej niewolnictwo było niż życie [praca na jakiejś farmie od 12 do 14 godzin dziennie 7 dni w tygodniu]
Pomijając memiczny aspekt tego filmiku to przywołuje też wspomnienia jak w sobotę/niedzielę siadało się do schabowego z ziemniaczkami z koperkiem i oglądało się strong manów, pójście potem pograć w gałę a jedynym zmartwieniem było zadanie z pszyrki do ogarnięcia na poniedziałek
mam takiego ziomeczka co jak się z nim spotykam i popijemy to zawsze śpiewamy "żałuję" jak najwyższymi fałszującymi głosami a wy macie takie muzyczno imprezowe tradycje? #muzyka #kiciochpyta #pytanie #feels
@Usmiech_Niebios: różne (nie znaczy że każde) - waniliowe, kominiarski zawód, moja dumka, jammin, lubię wracać tam gdzie byłem, a jak jest jakaś podniosła uroczystość to sekwencja wielkanocna wjeżdża na folijce od papierosów
✨️ Obserwuj #mirkoanonim Normictwo wmawia, że laski nie dają szczęścia i trzeba się zająć sobą, bo sami mają pełno możliwości typu grupki znajomych, ciągłe imprezy, wyjazdy, dlatego nie ciągnie ich do stabilizacji bo żyją w ciągłym flow i pewnie mają <30 lat, więc na wszystko mają czas. Mówią to osoby, które nie przeżyły kilka (albo kilkanaście!) lat bez kobiety lub bez bliższych relacji.
Tymczasem wielu przegrywów od lat wychodzi z przegrywu chodząc
Anonim (nie OP): Normictwo chyba mówi właśnie odwrotnie?
A tak poza tym to, I swear, siłownie sobie zrobiły mega marketing jakie to niby potrzebne są, pewnie przez tych redpillowych dziwaków na sterydach co przyszli ze starego nurtu gadania o alfa sralfa. Normalna, wysportowana sylwetka, może nawet z jakiś sześciopakiem to po prostu sport, spacery, pływanie na plażce, jogging, aktywna podróż typu rowerek - a nie jakieś chodzenie do budynku żeby
@mirko_anonim: i dobrze mówią. Trzeba zrobić pół na pół, zrobić sporo dla siebie i szukać drugiej połówki, a nie od razu szukać na siłę jak desperat nie robiąc nic co pozwoli łatwiej jakąś znaleźć.
Koniec czerwca/początek lipca mam sesję do której będę się przykładał żeby wszystko zdać za pierwszym razem. W czerwcu zwolnię się z kołchozu w którym obecnie pracuję za najniższą krajową i nie widzę dla siebie tam przyszłości. Odrazu po zdanej sesji wyjazd za granicę dorobić sobie jakieś pieniądze i tak od lipca/sierpnia do może października albo listopada, zależy kiedy zaczną się ćwiczenia na studiach. Potem powrót do polszy, może z miesiąc neetu, i
Mam takie dziwne coś w sobie że boję się miasta w którym mieszkam. Kojarzy mi się tylko źle, z gnębieniem mnie w każdej szkole, z prawie pobiciem w autobusie, ze słabą pracą i tak dalej. Gdyby nie to że nie stać mnie na wyprowadzkę to bym już dawno je opuścił. Takto traktuję je trochę jako bazę w której tylko nocuje, np. do fryzjera jeżdżę 50 km do miasta w którym studiuję zaocznie,
Żyli w społeczeństwie. Smutne to ale na fotkach nie pokazują swoich "smrodów życiowych".
Niektórzy też wybierają świadomie życie spierdoxa