Wpis z mikrobloga

bylo niebezpiecznie ale na zasadzie dresiarstwa, oklepu w innej parafii itp, dzieciak mogl latac cala noc po miescie i raczej nic wiekszego nie grozilo... dzisiaj mozna zostac porwanym albo dostac kosę od psychopaty ew porwanym przed pedofila. w '90 byly rozboje ale to bardziej taka mlodziencza chuliganerka, prawdopodobienstwo ze stracisz zycie bylo mniejsze pomino ze agresji , rozbojow , pobic itp bylo wiecej.
@maziczek ... Zrobiłem długi komentarz do wpisu autora ale ty mi właśnie przypomniałeś o czymś o czym zapomniałem: że właśnie wiele gówniarze i nie miało nic do stracenia bo w domu miało gorzej niż gdyby trafili na jakąś placówkę a poza tym pomijając na tej placówce jakąś tak zwaną falę to też nawiązywali różne ciekawe znajomości.
Trzeba bylo na siebie "uwazac". Latwo bylo stracic kurtke, albo markowe buty. Ale generalnie problemu nie bylo, bo malo kto je mial, haha. No i w miastach byly 'rewiry'. Jak sie weszlo nie tam gdzie trzeba to mozna bylo oklep dostac. Kantory, knajpy i dystkoteki nalezaly do polswiatka. Podobnie byly z postojami taxi - byly te 'mafijne' (np. pod dworcami itd.) i te dla reszty salaciarzy. No i ogolnie poczatek lat 90
@Anonek463: trochę przesadzone. Były walki gangów, ale to nie dotykało szaraków a raczej przedsiębiorcze osoby. Na osiedlach można było zostać skrojonym, ale jak ktoś był "osiedlowym dzieciakiem" to wiedział jak unikać problemów. U mnie na wolskim osiedlu było bardzo ostro. W bloku 3 mety czyli nielegalny handel rozcieńczanym spirytusem, kilka trupów w roku, część mieszkań nie miała drzwi xD i generalnie jak na faweli brazylijskiej, ale dzieciństwo 10/10
@Anonek463: ja łaziłem po swoim mieście (do 20tys, woj. Kieleckie) sam i nic się nie działo. Może to specyfika większych aglomeracji albo ten człowiek był ze Śląska? Słyszałem o niebezpiecznych dzielnicach w Rudzie Śląskiej i Łodzi, oraz o sytuacjach że na ulicy na światłach w Katowicach podchodził do ciebie złodziej przykładał pistolet, wysiadałeś, oddawałeś kluczyki a on odjeżdżał
@luksky ...taaa jak mieszkałeś w domu jednorodzinnym gdzieś z daleka od centrum albo jak mieszkałeś #!$%@? w szklarni.... Trzeba być debilem albo szczęściarzem żeby robić takie wpisy.
Większość tu mówi o miastach. Na wsiach z kolei przede wszystkim były ustawki wioska na wioske. Urodziłeś się we wiosce X to z natury musiałeś mieć uprzedzenia do wioski Y. Było sporo dzikich boisk, niektóre z nich okupowane przez 'śmietankę' na które gówniarze i obcy nie mieli wstępu bo #!$%@?. Wioskowe sklepiki okupowane przez kolejny sort śmietanki, więc tam też bywało różnie. Latanie na dyskoteki do sasiednich wiosek ze sztachetami czy innym
@Anonek463 było inaczej, uważam że Polska 20/30 lat temu to inny świat.

otwarcie granic dużo zmieniło, patologia z osiedla po prostu jakby z dnia na dzień zniknęła. Za małolata wracając ze szkoły pod sklepem mijałem 10 żuli, teraz rzadko. na każdym osiedlu inna ekipa, od każdej można było dostać #!$%@? albo stracić buty, walki między osiedlami. Było bardzo dużo przemocy na ulicy, na niektóre osiedla strach było wejść za dnia co dopiero
@Anonek463: ja akurat chyba miałem sporego farta, bo nie uświadczyłem wobec siebie jakichś nieprzyjemności a chowałem się w powiatowym w końcówce lat 90. Chociaż to może przez to, że też nigdy nie miał nic markowego ani drogiego. Za to znałem kilku osiedlowych dresików i słyszałem o różnych nieciekawych akcjach. Mam wrażenie, że to się znacznie ograniczyło po wejściu Polski do UE. Miasto też "wypiękniało" - wtedy było dużo więcej miejsc, które
@Anonek463 Ze swojej perspektywy powiem, że to nie tylko lata 90'. Ja jestem 97', mieszkałem i nadal mieszkam w stolicy województwa, mieście na blisko 300 tys. mieszkańców i w czasach mojej podstawówki i gimnazjum dresiarze w tym też kibole potrafili wyrywać plecaki dzieciakom idącym do szkoły i wyrzucać wszystkie książki, nawet potrafili się doczepić jak pijesz zwykłą butelkę wody i ci ją wyrywali z ręki. Niestety byłem też tego świadkiem i wtedy