Wpis z mikrobloga

@Anonek463: było bardzo niebezpiecznie, przykładowo w #!$%@? Grojcu okradanie i bicie dzieciaków przyjezdnych było na porządku dziennym.Jako dojeżdżający staraliśmy się wracać z liceum w grupie. szedłeś sam to miałeś szczęście że nikt do ciebie się nie #!$%@?ę.
  • Odpowiedz
Potwierdzam. Krojenie z droższych ciuchów, rowerów, butów (glany), zaczepki, krzywe teksty na ulicy, chlanie/palenie w autobusach wieczorem - takie akcje były na porządku dziennym. Na własnej dzielnicy musiałeś/musiałaś znać odpowiednich ludzi, żeby Cię nie tykano. W centrum Gdyni łysi na moich oczach prawie skatowali punka za irokeza na głowie. Moi przyjaciele regularnie dostawali srogi #!$%@? za długie włosy a ja przeżyłam dwie poważne próby gwałtu. Raz gdy byłam w centrum miasta w
  • Odpowiedz
@aegypius: hehehe czyżbyś pod Supersam zza granicy dojeżdżał? Tam już czekali na przybycie busa z gorolami. Ale też na niebieskich z Górnego i tysiąc innych nacji.

Kumpel mi opowiadał, że jeździł z Sosnowca na Polibudę do Katowic 15stką w okolicach roku 2000. Na Szopkach sprawdzanie szalika to była codzienność :)
To nie wyobrażam sobie co było w latach wcześniejszych.
  • Odpowiedz
@Wegrzynski Znam, pamiętam wiele z tego miasta, była kiedyś taką małą speluna nad strumykiem, nazwy już nie pamiętam ( około roku '96) , ale w środku mieściło się koło 20, a na zewnątrz zbierało się 10 razy tyle. Pewnego razu wleciala tam wataha skinów, z racji tego, że bywało tam wielu panków, hip hopowcow. To była bitwa, jak pod Grunwaldem, tylko bili się sami swoi.
  • Odpowiedz
@Anonek463: fajne to były czasy... jak nie było kasy to wiedzieliśmy gdzie w lesie można znaleźć kawałki aut, jakąś maskę, drzwi czy ćwiartkę... zbieraliśmy w jedno miejsce, zamawialiśmy złomiarza, pytał tylko czy nie kradzione...
  • Odpowiedz
@Anonek463 mieszkam w aglomeracji górnośląskiej gdzie miałeś kilka drużyn które miały kiboli: GKS Katowice, Górnik Zabrze, Ruch Chorzów, Zagłębie Sosnowiec. To było pyebane, ci ludzie nienawidzili się całą energią życiową i każdy młody mężczyzna, chłopak był dla nich celem. Wjazdy na osiedle kilku samochodów i bicie każdego kogo napotkali.
  • Odpowiedz
Nie tylko miasta po wioskach też były ostre #!$%@? praktycznie co pare dni nie mówiac i weekendach gdzie całe bydło zjezdzało sie w jednym miejscu bo miałes kilka klubów w rejonie. Jak nie znałeś tych "złych" to ogolnie wieczorami róznie bywało a jak znałeś nie #!$%@?łes sie tam gdzie nie trzeba to mogłeś wychodzić na luzie chyba ze Cie jascy obcy dopadli
  • Odpowiedz
@Anonek463: wszyscy tutaj opisują historie swojego życia, a ja zapytam: ile ty masz lat, albo "skąd jesteś", że pytasz o potwierdzenie wydarzeń z tamtych lat? 15, albo siedziałeś od urodzenia w piwnicy? Takie akcje, jakie #!$%@?ły się na ulicach większych miast jeszcze w okolicach 2004, to było zaledwie 20 lat temu. Nie trzeba być staruszkiem, aby pamiętać krojenie telefonów, torebek czy radyjek samochodowych w biały dzień. Co więcej historia zatacza
  • Odpowiedz
@Anonek463 Generalnie było, choć przede wszystkim były dzielnice i miejsca (kluby, dyskoteki) gdzie przebywanie nie będąc "znajomkiem" było zaproszeniem do wpierd .. lu. Ja mieszkając na gdańskiej Orunii i nie trzymając się z miejscowymi żulami byłem ledwie tolerowany Ale już jak od czasu do czasu przyjechał do mnie jakiś kolega to zazwyczaj kończyło się sprintem w te czy wewte
  • Odpowiedz
We wszystkich komentarzach już zostało powiedziane to co trzeba na potwierdzenie tej prawdy o latach 90 ,dodam tylko że było coś takiego jak solówka...ustawka bicie jeden na jednego ...mało kto zgłaszał to na policję nawet jak przegrał, a jak już poszedł to padało pytanie i jeśli wychodziło że to solówka to na razie cześć...żadne jakieś pobicie ,tylko sam się zgodziłeś, przegrałeś i co teraz chcesz ?
  • Odpowiedz
@Anonek463: Było sporo pobić. Bycie skrojonym na mieście to była norma - nikt złotego łańcuszka nie nosił żeby jeszcze przy okazji nie oberwać. Koledze buty nawet ukradli.
Do mojego ojca który wtedy założył firmę przyjechali panowie żeby płacił im za ochronę. Odmówił i chodził zdenerwowany przez kilka tygodni ale nic mu nie zrobili.
Wejście do UE i otwarcie granic jak magiczna różdżka zamieniło moje miasto 30k w miejsce gdzie każdy
  • Odpowiedz
Ale lata 90 to koszmarna bieda, naprawdę xD


@janciopan: to jest przyczyna tego dlaczego współczesna młodzież tak dobrze wygląda w porównaniu do pokolenia 30+
W latach 90 bardzo powaznym problemem było niedożywienie dzieci, a nawet jak sie jadło to przeważnie coś co dzisiaj z miejsca zostałoby zakazane przez sanepid. Ludzie teraz lepiej karmią psy niż w latach 90 samych siebie, o ile nie musieli odmawiać sobie posiłku. Tamte lata to
  • Odpowiedz
@Anonek463: Było bardziej niebezpiecznie, ale nie powodowało to, że ludzie bali się z tego powodu wychodzić z domu. Jedynie liczyli się z tym, że coś może się stać, ale raczej działo się to stosunkowo rzadko jeśli się człowiek nie pchał w jakieś dziwne rejony. Zwykle ludzie mają jakieś 2,3 historie z tego okresu, a przecież wychodzili na zewnątrz codziennie.
  • Odpowiedz
@Anonek463 pamiętam jak moja rozrywka jako parolatka było wyglądanie wieczorem przez okno jak sobie #!$%@? radia z samochodów na osiedlu, tak zwyczajny dzień na blokowisku w mieście powiatowym
  • Odpowiedz
@Anonek463: Mieliśmy taka drogę do szkoły, to średnio raz w tygodniu ktoś tam coś tracił, mi na szczęście tylko oko podbili i zabrali 17zł :) Ale wtedy to było ponad 200zl za 7-latka :)
  • Odpowiedz
@Anonek463 moje dzieciństwo, z jednej strony dużo fajnych wspomnień jak to z dzieciństwa, z drugiej właśnie wiele złych i związanych z wszechobecną przestępczością. Ileż to razy moją matkę okradli, pamiętam np. jak miałem 7 lat, wracałem z nią z zakupów i blisko sklepu naskoczyło na nas 5 dresiarzy, próbowali zabrać wszystkie zakupy i torebkę, obok była jednostka wojskowa, pamiętam, że przez okna wyglądali, ale żaden nie zareagował, całe szczęście akurat autobus
  • Odpowiedz