Zaprosili mnie dzisiaj na chwilę na herbatę, nie miałem jak odmówić. Było tam ciasto, namawiali, wziąłem jeden kawałek. Było na bazie alkoholu, spirytusu, myślałem że się porzygam. Męczyłem je z grzeczności, jeszcze teraz czuję smród w gębie alkoholu, i zbiera co jakiś czas przez to mi się na rzygi. Min. ślinotok charakterystyczny przed bełtem. Minęło od tego czasu 3h, a ja się nie mogę pozbyć tego smaku, a ten cały ambaras, wstręt
@TrzyGwiazdkiNaPagonie: Rozumiem Cię. Mam coś podobnego. Z tą różnicą, że w mojej rodzinie alkohol sam w sobie nie był problemem. Nigdy nie powodował agresji u mojego ojca czy dziadka. Po prostu mojej matki ojciec po alkoholu tracił nad sobą kontrolę i ona teraz nienawidzi alkoholu. Swój strach przed nim przeniosła na mnie.
I tak jak Ty, nie jem nawet słodyczy z alkoholem.
  • Odpowiedz
Dobra bylem u #psychiatra, mam ataki paniki, stany depresyjne, jestem #dda. Dostalem leki i lekarz powiedzial ze przydalaby sie terapia ale do tego trzeb dojrzeć i miec na to sile. No ok rozumiem to bo czytalem o terapiach i czasami to jest ciezkie gowno do przejscia i trwa nawet kilka lat a i tak moze stanac w martwym punkcie. Pytanie do was czy branie ssri bez
@BIGos11 jeden rabin powie tak drugi powie nie. Zdecydowanie połączyć to i to. Ssri Cię postawi na nogi ale naprawić musisz się sam/z terapią. Ja biorę samo ssri i było git, ale teraz wróciło i szukam terapii
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@BIGos11: ja kiedyś ssri, teraz od prawie dwóch lat terapia dda. Bardzo polecam znaleźć jakąś profesjonalna pomoc dda, w moim przypadku terapia bardzo pomogła, stanęłam na nogi i o wiele lepiej funkcjonuje. Są momenty bardzo trudne, ale z perspektywy czasu wiem, że były potrzebne bo to jest proces. Warto mieć wtedy jakieś bliskie osoby i spokojna przestrzeń dla siebie. Trzymaj się :)
  • Odpowiedz
Przez #dda mam odruch wymiotny nawet jak jem czekoladkę z alkoholem. Tak mi to siedzi w głowie, że ją jadłem dzisiaj po trochu i popijając herbatą bo myślałem że zwymiotuje. A tak lubiłem ten helikopter w głowie, teraz przez krótki czas pomagało zatrucie nikotyną poprzez zażycie tabaki osiągnąć ten stan, ale tolerka wzrosła.
#przegryw
Byłem ostatnio na uczelni, gdzie serwisowałem pewne urządzenie. Swoją drogą była to uczelnia, na której kiedyś studiowałem, a urządzenie było mojej konstrukcji (ʘʘ)

W każdym bądź razie gdy tam byłem, to usłyszałem jak jakiś studencik rozmawiał przez telefon. Mniejsza o to czego dotyczyła rozmowa, ale zwróciłem uwagę na jego ton głosu. Był bardzo przyjazny, miły, taki empatyczny, sprawiający że rozmówca czuje się bardzo dobrze.

No i pomyślałem sobie, że niektórzy to mają talent do interakcji międzyludzkich. A ponieważ nie da się udawać tonu z jakim mówimy (można próbować, ale wtedy słychać że coś jest nie tak), to ta osoba musiała mieć też wszystko inne poukładane - zaufanie do ludzi, umiejętności społeczne, ogarnięcie pod względem emocjonalnym itp. Żeby tak mieć poukładane potrzeba odpowiedniego wychowania, dzieciństwa, relacji z rodzicami i rodziną... Mam wrażenie, że u niego wszystko
Żeby tak mieć poukładane potrzeba odpowiedniego wychowania, dzieciństwa, relacji z rodzicami i rodziną... Mam wrażenie, że u niego wszystko było jak należy.

@eldoradek: z osobistych doświadczeń powiem, że niekoniecznie. Spostrzeżenie z moich przeżyć - ludzie uwielbiają jak się ich słucha i im daje dojść do głosu. Sprzedadzą Ci wtedy prawie wszystko ze swojego życia.
Zawsze mnie zaskakiwało podczas rozmów telefonicznych jak spokojny głos i wysłuchanie zmieniają podejście osoby po drugiej
  • Odpowiedz
@eldoradek och, rozumiem z tymi ludźmi. Mam co prawda lepszą sytuację - rodzina była dość w porządku, bez ekstremum, a to w głównej mierze ja okazałem się spaczony.

To prawda, że niektórym te umiejętności przychodzą samoistnie. Ja mam jakąś dziwną tendencję, być może aurę czy też jak to nazwać, że przyciągam ludzi odtrąconych, w jakiś sposób przez resztę społeczeństwa uznawanych za gorszych i niepasujących. Tak było na każdym etapie edukacji, w pracy i w ośrodku. Często też widziałem w takich ludziach więcej prawdy, szczerość, a ich cierpienie pozwalało na ogląd, na filozoficzną zadumę. Bardzo to cenię i muszę nad tym popracować.

Co do interakcji to podobnie. W czasach, gdy było ze mną dość dobrze, przychodziły same, swobodnie. Nie mam pojęcia w sumie jak poznałem te kilka dziewczyn, z którymi byłem. Nawet nigdy nie starałem się o nie, nie podrywałem. Tak jakby dobre funkcjonowanie zapewniało mi przyciąganie do siebie osób. Hmm...
  • Odpowiedz
@rafesto wyuczona bezradność jest wtedy, gdy nawet nie próbujesz czegoś zrobić, tylko zakładasz, że nie wiesz jak i liczysz na to, że ktoś coś za Ciebie zrobi. Miałem tak, //ujowe podejście i trochę trzeba ze sobą powalczyć, aby to ogarnąć. Często występuje, gdy ktoś cię często wyręcza i widzisz, że to działa lub miałeś nadopiekuńczą matkę.
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
I tak sobie siedzę sam i mam k dosyć. Chodzę na terapię, pracuje nad sobą, zapierdzielam żeby było ze mną dobrze. Sam widzę już ogromną zmianę. I co?
Rodzina nie chce mnie znać bo zamiast pomagać z klapkami na oczach, postanowiłem w końcu postawić jakieś granice. Dziewczyna którą naprawdę kocham codziennie się ode mnie oddala. Twierdzi, że po terapii jest tylko gorzej. Już nawet nie udaje, że cieszy Ją mój widok. Są Święta, chciałbym móc z kimś pogadać. Całe życie byłem osamotniony, niezrozumiały. A jak w końcu chciałem coś zmienić to okazuje się, że jestem jeszcze bardziej sam. Super.
#dda #depresja

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania: Przechodziłem , przechodzę przez ten temat. Z czasem będzie lepiej , z toksycznymi rodzicami to norma , też przez to przechodziłem całe życie robiłem wsyztsko pod ich dyktando nie otrzymując nic wzmaian. Kiedy zacząłem mówić nie i robić to co ja chcę a nie uginać się przed nimi to jakie awantury potrafiły być. Z znajomymi to samo z dużą częścią urwał mi się kontakt , ale z częścią mogę
  • Odpowiedz
Dawno nic nie pisałem, co nie znaczy, że nic się nie działo. Szczególnie w aspekcie mojej psychoterapii. Działo się, zwłaszcza na ostatnich sesjach. No i dobrze, bo zacząłem się obawiać, że stoję w miejscu. Nawet przez chwilę myślałem o zmianie nurtu terapii z psychodynamicznego na cbt i ogólnie zmianie terapeuty.

A to dlatego, że często omawialiśmy bieżące sprawy zamiast zajmować się moją przeszłością, która była powodem dla którego poszedłem na terapię. A już w ogóle nie spodobało mi się to, jak terapeuta wyskoczył z tematem wojny, do której nie podchodzę na tyle emocjonalnie, aby to omawiać na terapii. W każdym bądź razie ustaliliśmy, że chcę się skupić na przeszłości i że ma mnie pilnować z tym, bo mam tendencję do omijania tych tematów, które są dla mnie trudne.

Ustalenia weszły w życie i...nastąpił przełom. Temat dotyczył mojego ojca i relacji z nim. W którymś z poprzednich wpisów pisałem, że często usprawiedliwiałem ojca, chociaż nie powinienem. Był też moment, że się na niego zdenerwowałem i przestałem usprawiedliwiać. Później stwierdziłem, że prawidłowe podejście to wypadkowa dwóch poprzednich i tak to zostawiłem. No i ten temat był poruszany na ostatnich sesjach. Na jednej z nich, rozmawialiśmy sobie, aż terapeuta zadał mi jedno pytanie "Czy rozumiesz swojego ojca?". No i to był moment, w którym nastąpił przełom. Ta forma tak do mnie trafiła, że momentalnie wszystkie odczucia i emocje się uzewnętrzniły. To było na tyle intensywne, że po terapii chwilę musiałem posiedzieć w aucie zanim pojechałem, bo byłem cały roztrzęsiony. W każdym bądź razie uświadomiłem sobie, że rozumiem ojca, ale jednocześnie mam do niego żal. Niby wcześniej znałem powody jego zachowania i jakby pytanie brzmiało "Jak myślisz dlaczego tak się zachowywał?" to bym je wymienił i nic by się nie stało. Ale jednak pytanie o zrozumienie wszystko zmieniło. Uważam to za przełom, przez tą intensywną reakcję i przemyślenia, które przyszły po niej, oraz to że na następny dzień czułem się dużo lepiej, ulżyło mi. Nawet nie sądziłem, że temat z ojcem wymaga przepracowania, a jednak. Takich przełomów oczekuję również przy sprawach z którymi przyszedłem na terapię, o których wiem że muszę je przepracować.

Poza
@Czuowieg: po części się zgodze, ale mam też wrażenie że za bardzo przeceniamy siłe relacji. Z swojego doświadczenia powiem, że relacja była super, a psychoterapia się nie udała, ponieważ kobieta po prostu nie prowadziła terapii profesjonalnie, oczywiście wtedy nie byłem tego świadom ;p
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Jestem DDA, mam obecnie 28 lat. Mieszkam w toksycznym domu, z ojcem alkoholikiem i matką która również nadużywa alkoholu, często jestem wyganiany z domu, obrażany. Choruje również na depresję od kilku lat i ogólnie jestem życiowo wycofany. Pracuje, choć zarabiam bardzo mało (2800 netto, podkarpacie). Ciągły stres i strach przed tym czy będzie w domu spokojnie czy też nie, doprowadza mnie do stanów lękowych, nasilenia depresji. Moje życie to wegetacja. Chciałbym się wyprowadzić, ale co z moimi zarobkami mogę zrobić? tylko wynajęcie pokoju. Co prawda miałbym tam ciszę, ale co dalej? całe życie spędzić na wynajmie pokoju? nigdy nie będzie mnie stać na własny dom, czy nawet na wynajęcie kawalerki. Musiałbym zarabiać co najmniej 4000 złotych netto. Myślałem żeby znaleźć pokój z fajnym współlokatorem/współlokatorką, odnaleźć spokój w życiu, pójść na terapię, zacząć uczyć się języków obcych, znam angielski na B1 i Niemiecki na A2. I po 2 latach terapii i ustabilizowania życia a przede wszystkim uspokojenia się wewnętrznie może spróbować wyjazdu za granicę? choć brzmi to dla mnie teraz jak wejście na Mount Everest. Nie wiem co mam zrobić. Liczyłem na to mieszkanie, ponieważ ojciec gdy jest trzeźwy (a jest dajmy na to przez pól miesiąca) zapewnia mnie że jest moje. Brakuje mi odwagi, męskości, czuje się przestraszony i stłamszony w środku, boje się podjąć decyzje co mam zrobić, boje się że sobie nie poradzę że skończe na ulicy. Gdyby mógł ktoś mi coś poradzić, byłbym naprawdę wdzięczny, dziękuje.

#depresja #alkoholizm #zalesie #dda

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
@AnonimoweMirkoWyznania: mieszkanie ci nie przepadnie, dostaniesz spadek w swoim czasie, a na razie to faktycznie wegetujesz i jeszcze na rodziców zwalasz winę. A co myślisz, gdyby to byli cudowni ludzie, codziennie ci śpiewali piosenki to twoja wegetacja byłaby mniej bolesna? Nadal byłbyś 30 letnim przegrywem który zarabia najniższą krajowa i mieszka u rodziców w piwnicy
  • Odpowiedz
Psychoterapia działa, a jakże. Dzisiaj miałem tego przykład, bardzo dla mnie istotny.
W wyniku terapii, na której terapeuta mnie cały czas magluje z odczuwanych emocji, moja świadomość w tej kwestii wzrosła.
A przy okazji, potrafię też zauważyć pewne rzeczy u innych ludzi.

To wszystko ma odzwierciedlenie w relacjach. W jednej szczególnie z czego jestem bardzo zadowolony ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jest taka jedna w pracy, w której byłem zauroczony, już mi
@eldoradek: no nie wiem do końca, czy to dobrze odebrałeś. Gdyby była obojętna, to by wcale do Ciebie nie dzwoniła z czymkolwiek, a jedynie wymieniała zdania w pracy. Jest to dla mnie zastanawiające, dlaczego w taki sposób uważasz, ale cóż, nie byłam tam, to nie wiem, jak wyglądała wasza rozmowa.
  • Odpowiedz
@eldoradek
@Jednorenki_Bandyta Dokładnie, wyhuśtać się. W pewnym epizodzie mojego życia przez rok czasu miałem problem by nawiązać jakąkolwiek bliższą relację. Przeczytałeś książkę, wracasz po nieudanym dniu czy jakimś seansie filmowym itd. Nie miałem po prostu nikogo z kim mógłbym szczerze porozmawiać czy kogoś razem ponienawidzić.
Co z tego że dokonujesz samorealizacji skoro na obcych ludziach i społeczeństwie twoje nawet długotrwałe starania nie robią praktycznie żadnego wrażenia. I tak powoli zaczyna
  • Odpowiedz
Miałem niedawno okazję sprawdzić jak wygląda moje zachowanie w dosyć stresującej sytuacji. Uwzględniając to, że chodzę na psychoterapię już od dłuższego czasu, specjalnie skupiłem się na swoich reakcjach, aby móc porównać to co jest teraz z tym co było wcześniej.

A okazja była dobra bo powtarzalna. Mianowicie byłem u prezesa po podwyżkę i to nie małą. Wcześniej dwa razy latałem do niego w tej sprawie. Dużo wcześniej, wtedy jeszcze nie chodziłem na terapię. Właściwie to nawet o niej nie myślałem.

No i jak to wyglądało, jaka była różnica?
Na wstępie napiszę, że temat jest jeszcze w toku. Jednak robię już teraz wpis właśnie ze względu na różnice jakie zaobserwowałem.
@eldoradek:

Powiedziałem stanowczo dlaczego tyle chce, wymieniając jasno i bez skrupułów swoje zalety na których korzysta firma. Stanowczo, ale nie łamiąc dobrego tonu. Bo jednak ta rozmowa była miła i przyjemna, chociaż wyczerpująca - przynajmniej dla mnie.


No i prawidłowo. Musisz czuć dobrze człowiek jeśli zauważasz pozytywne skutki terapii, ale najbardziej pewnie dlatego, że przełamałeś się, spróbowałeś podejść do sytuacji inaczej i zadziałało. Oby tak dalej.
  • Odpowiedz
Myślę, że mogę cierpieć na syndrom dorosłego dziecka, tak jak są na przykład dorosłe dzieci alkoholików. Z tym, że moi rodzice nie chlali. Prawdopodobnie kwalifikowałbym się na jakąś terapię z tego powodu, prawdopodobnie terapię grupową. Muszę się nauczyć takich podstawowych rzeczy, które umożliwiłyby mi samodzielne funkcjonowanie w dorosłym życiu. Nie potrafię wziąć odpowiedzialności za siebie, nie myślę długoterminowo, nie zastanawiam się nad konsekwencjami, żyję z dnia na dzień jak robak, jak chodzące
Co pozytywnego was ostatnio spotkało?
Może być drobnostka w stylu napiłem się dobrej kawy. Cokolwiek pozytywnego, przyjemnego, miłego.
Nie ważne jak jest źle, zawsze coś takiego się znajdzie, a więc napisz o tym jak masz ochotę.

Ja ostatnio pomogłem jednej osobie w Excelu. Niewiele zrobiłem, ale ta osoba bardzo się ucieszyła. Było to bardzo miłe.

#psychologia #feels #dda #ddd #przegryw
Dzisiaj w pracy nie siedziałem dużo przed kompem, jak zazwyczaj to robię. Jeździłem po budynkach i siłą rzeczy spotkałem dużo więcej ludzi. No i teraz mam dużo lepszy humor niż zwykle.

Niby oczywista sprawa, na którą to dzisiaj zwróciłem uwagę. Mimo, że teraz zdaję sobie sprawę z tej oczywistości, to nie zawsze tak było. Wcześniej sądziłem że nie potrzebuję ludzi. Fajnie jak byli, ale nie musieli. Teraz widzę, że jednak muszą być.
  • Odpowiedz
Hej, apropo Koterskiego, ostatnio się wypowiadającego na temat swojej wykopowej kariery jako kierowca f1, to chciałbym przypomnieć, może poinformować o filmie w którym zagrał a który jest wg mnie jednym z najlepszych polskich filmów.
Bo jest oczywiście "Dzień świra" ale jest też coś w rodzaju kontynuacji czy po prostu innej historii z Kondratem, Koterskim i w tym przypadku Chyrą. Ten film to "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". Pisząc o nim dopada mnie melancholia bo
@Audhumla: dawno temu obejrzałem, dużo już nie pamiętam, film podobno oparty na osobistych doświadczeniach Koterskiego
Jest tam scena jak ojciec przyprowadza dziecko do dentysty, i cyk poszedł się #!$%@? w czasie kiedy dzieciak był w gabinecie
Jeżeli naprawdę wykonał taki numer Miśkowi to o ja #!$%@?
  • Odpowiedz