#anonimowemirkowyznania
Wszystkim dorosłym dzieciom alkoholików życzę wesołych świąt.
Pamiętajcie - te max. 3 dni jakoś zlecą i na następny rok mamy spokój. ^^
#przegryw #swieta #dda #alkoholizm

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Wszystkim dorosłym dzieciom alkohol...

źródło: comment_1640330383Z8Fj6Cr5w54JJ4t6lYaKpB.jpg

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Bardzo mnie to męczy, że nie umiem nawiązywać bliższych relacji. Zwłaszcza, że są na wyciągnięcie ręki, widzę i czuję to.
Ale zawsze coś pójdzie nie tak. Teraz jeszcze jestem na takim etapie, gdzie uświadamiam sobie jak bardzo mi brakuje tych relacji. Wcześniej też mi ich brakowało, ale byłem bardziej znieczulony.

Jak o tym myślę, to przyczyną są dwie rzeczy. Raz, że boje się pokazać swoje wnętrze, a dwa, za bardzo biorę do siebie niektóre zachowania ludzi. Pierwsza rzecz powoduje, że jak relacja się pogłębia to podświadomie zaczynam ją spłycać. Druga rzecz powoduje, że jak ktoś się zachowa nie tak wobec mnie, to wyolbrzymiam to zachowanie i zaczynam tą osobę traktować inaczej. Przy czym to zachowanie nie tak, bardzo często jest kwestią mojej interpretacji. Wcale nie musi być złe.
Czasami też ja się źle zachowam i również wyolbrzymię to w swojej głowie.

Do
  • 13
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

W niedzielę kończy mi się kwarantanna, więc w poniedziałek do pracy. Mieszane uczucia trochę, bo z jednej strony nie chce mi się, ale z drugiej już mi się znudziło siedzenie w domu i chętnie zobaczę mordy, których dawno nie widziałem - prawie 3 tygodnie siedzę w domu, przed kwarantanną jeszcze miałem zwolnienie lekarskie.

Powiedzmy, że w dobrym momencie kończy mi się wolne, bo zdążyłem odpocząć, ale też zacząłem odczuwać negatywne skutki izolacji.
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Prawie 3 tydzień leci jak mam wolne - najpierw zwolnienie lekarskie a później test i kwarantanna. Mimo że jestem chory to jednak czuję się świetnie. Dawno tak nie wypocząłem.

Zero stresu (no może trochę, bo jednak czasem ktoś z pracy zadzwoni), w końcu jestem wyspany, przestałem pić kawę, ogólnie błogostan.

Co prawda siedzę w domu sam, ale nie jest źle. Chociaż miałem gorszy moment, na szczęście minął. Teraz dzwonię sobie po ludziach i jakoś leci. A już w ogóle się ucieszyłem, jak koleżanka zadzwoniła z zaproszeniem na imprezę. Odmówiłem, ale fajnie że pamiętała.

Zauważyłem,
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Obejrzałem #film #alkoholizm i bardzo polecam, rola ojca alkoholika znakomita wręcz fenomenalna tak jak scenerie #40plusclub #30plusclub #prl

Troszeczkę czuję niedosyt #dda #psychiatria ledwo w minimalnym stopniu przedstawiają przypały związane ze starym pijanym, rola żony mocno odbiega od poziomu starego pijanego poziomem gry - nie widać lęków i nerwic z tym związanych, to nawet nie wierzchołek góry lodowej. Scena kiedy przyprowadza najładniejszą dziewczynę to science fiction - ostracyzm wobec dzieci dda w tamtych latach zarówno ze strony sąsiadów jak i nauczycieli to bardziej było obcowanie ze zwierzętami niż takie zdrowe relacje jak na filmie.

Gdzie są sceny z policją? Wzywanie rodziców do szkoły, matka chodząca zimą w okularach słonecznych.

Natomiast
suqmadiq2ama - Obejrzałem #film #alkoholizm i bardzo polecam, rola ojca alkoholika zn...

źródło: comment_1639308980mRKczg541qkoSgoOmj3Lgr.jpg

Pobierz
  • 23
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Od kiedy chodzę na psychoterapię, staram się być bardziej świadomy swoich emocji - zgodnie z zaleceniami terapeuty. Wręcz "męczy" mnie on tymi emocjami. Za każdym razem na początku sesji pyta się jak się czuję, oczekując opisowej odpowiedzi. Zwykłe "dobrze" nie wchodzi w grę.
Zatem dużo więcej o tym myślę i powoli dowiaduję się różnych rzeczy o sobie, z których wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, bo były stłumione.

Teraz np. dotarło do mnie jak bardzo brakuje mi rodziny. Okres świąteczny robi swoje, ale to nie są moje pierwsze święta, a wcześniej nie miałem takich myśli.

A to jeszcze nie wszystko, bo to że teraz tak się czuję nie jest takie straszne. Uświadomiłem sobie, że brak rodziny w dzieciństwie odcisnął swoje piętno.
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Fajnie, że zdałem sobie z tego sprawę, no ale co dalej? Jak mam to naprawić?


@eldoradek: Zapewne będziecie dążyć do tego, żebyś ostatecznie był sam sobie oparciem. W końcu nie można uzależniać swojego życia od innych. A na czas terapii poniekąd terapeuta może być tą bezpieczną przystanią. Na tyle, na ile pozwalają te spotkania (pewnie raz na tydzień/dwa).

Odkrywanie siebie i swoich uczuć jest dobre choć trudne. Wcześniej była ucieczka, teraz przyglądanie się i próba radzenia sobie w odpowiedni
  • Odpowiedz
@BulgarskiTaboret:

Zapewne będziecie dążyć do tego, żebyś ostatecznie był sam sobie oparciem. W końcu nie można uzależniać swojego życia od innych. A na czas terapii poniekąd terapeuta może być tą bezpieczną przystanią. Na tyle, na ile pozwalają te spotkania (pewnie raz na tydzień/dwa).


Brzmi sensownie. Mam nadzieję, że się
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Ostatnio rozstałem się z koleżanką. Ciężko to przeżyłem, niemal dwa dni płakałem i nie miałem siły się podnieść. Znaliśmy się krótko ale sporo przeżyliśmy w tym czasie. Stała się ona bliską osobą. otworzyłem się jej i zrozumiałem że powinienem pewne kwestie uporządkować w głowie:
- mam toksycznych rodziców
- nie mam nikogo bliskiego
- jestem kiepskim słuchaczem
- pandemia mocno zmęczyła moją psychikę
  • 9
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania

Pierwsza myśl po przeczytaniu twojego wpisu - jesteś młodszym mną i masz szansę zacząć się ogarniać wcześniej ( ͡º ͜ʖ͡º)
Więc nie zwlekaj i zacznij.

Psychologa sobie daruj i skup się na psychoterapii. Wiem, że to nie jest taka prosta decyzja - pójście do psychoterapeuty
  • Odpowiedz
Chodzę już jakiś czas na psychoterapię i widzę drobną poprawę jeżeli chodzi o kontakty międzyludzkie. Mimo wszystko staram się podchodzić z rezerwą do takich wniosków i zawsze mam z tyłu głowy świadomość, że to może być dziełem przypadku, albo innych wydarzeń w moim życiu, albo efektu placebo. Jednak mimo takiego nastawienia wiele wskazuje na to, że jednak poprawa jest spowodowana działaniem psychoterapii.

Zauważyłem, że teraz bardziej lubię przebywać wśród ludzi. Łatwiej mi się roześmiać podczas rozmowy z kimś. Ogólnie mam wrażenie, że bardziej sprawnie wyrażam swoje emocje. Przekłada się to na lepsze kontakty. Np. ostatnio w pracy miałem styczność z typem, którego średnio lubiłem i on mnie też. Tak się złożyło, że robiliśmy jedną rzecz razem. No i o dziwo nie było spin, interakcja była gładka i nawet przyjemna. Pośmialiśmy się, pogadaliśmy o pierdołach i nawet się zapytał czy nie pomogę mu zmodyfikować jednego urządzenia. Po tej interakcji nawet go polubiłem.

Drugi przykład, inny typ, którego akurat lubię. Z niego jest taki socjalny motylek, więc interakcja z nim zawsze jest przyjemna. Ogólnie wszyscy go lubią. Wcześniej jak z nim gadałem to było ok, ale teraz zdarza mi się roześmiać prawie do łez, przez co jemu też. Tym samym interakcja jest lepsza.

Trzeci
  • 14
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@lostinwonderland:
W 100% się zgadzam. Od dłuższego czasu twierdzę, a niedawno doświadczyłem tego na własnej skórze (zrobiłem o tym wpis albo dwa), że to czego doświadczamy przechodzi przez filtr zbudowany z naszych przekonań i schematów myślenia. To, że jakieś zdarzenie interpretujemy w określony sposób wcale nie znaczy, że ono takie jest. Można nawet powiedzieć, że to jakie ono naprawdę jest ma mniejsze znaczenie. Liczy się tylko nasza interpretacja bo tylko
  • Odpowiedz
@eldoradek:

A za tą naszą interpretacją idą emocje i to jak się czujemy z tym co się stało. Więc ma to dla nas ogromne znaczenie.


To jest nawet bardziej złożone. Coś na zasadzie "co było pierwsze jajko czy kura". To co czujemy może wyglądać tak jak piszesz, czyli najpierw interpretacja sytuacji później emocja. Może też być tak, że podczas doświadczania czegoś, doświadczamy od razu emocji (jest tam wcześniej coś z interpretacji ale to inny poziom "świadomości", bardziej automatyczny, oparty na prostych elementach) i dopiero za tą emocją idzie interpretacja. Napięcie określonych mięśni twarzy w kształt konkretnej mimiki emocji -eksperymentowali z ołówkiem w ustach i uśmiechem- powoduje wydzielanie hormonów odpowiadających za szczęście i badani oceniali pokazywane im obrazki jako "zabawniejsze" niż grupa
l.....d - @eldoradek: 

 A za tą naszą interpretacją idą emocje i to jak się czujemy...

źródło: comment_1638047433LCcTLSCxXNy5bseZUJvhF8.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
Czytałem wielokrotnie o wpływie samotności na człowieka. Ponoć jest tak, że jak przez długi okres jesteśmy sami (i nam to przeszkadza) to mózg przełącza się w tryb przetrwania. Nie jest to nic dobrego, gdyż w tym trybie stajemy się nieufni i podejrzliwi w stosunku do innych ludzi. Każda interakcja społeczna wywołuje stres, gdyż spodziewamy się najgorszego po drugim człowieku. A długotrwały stres jest katastrofalny w skutkach. Taki bardziej obrazowy przykład tego stanu to choćby zakładanie że luzie nas obgadują za plecami, śmieją się z nas itp. Mało, że to jest stresujące to jeszcze ma druzgocący efekt dla naszej pewności siebie.

Mam wrażenie, że takie coś mnie spotkało. Miałem okres w życiu, w którym byłem freelancerem i pracowałem z domu - kilka lat. Na początku nie było źle, gdyż trwały jeszcze znajomości ze studiów. Niestety z czasem się pourywały i były dni, że nie miałem się do kogo odezwać. Zdarzały się też okresy, że długo nie wychodziłem z domu. Z czasem zauważyłem nawet że jak mam gdzieś wyjść to patrzę przez okno czy przypadkiem nie ma w okolicy sąsiadów. Stałem się też bardzo wrażliwy na to co myślą o mnie inni. Chociaż wcześniej nie było to dla mnie aż tak istotne. W tym okresie prawdopodobnie przełączyłem się w ten tryb przetrwania.

Na szczęście trochę się ogarnąłem i poszedłem do etatowej pracy, gdzie miałem i mam nadal, kontakt z ludźmi. Oczywiście poczułem się lepiej. Z czasem objawy trybu przetrwania zaczęły być mniej intensywne. Jednak jeszcze to nie jest to. W dalszym ciągu jestem wrażliwy na opinię innych, a w szczególności na brak szacunku.
Miałem też moment, gdzie przez chwilę poczułem się jak przed tym okresem samotności. Byłem na imprezie z pracownikami, było bardzo fajnie. Na następny dzień telefony - co tam, jak się czujesz. Później jeszcze gadki na ten temat - taka przyjemna integracja. Niestety po czasie wszystko wróciło do normy, ale ta chwila ulgi nie umknęła mojej uwadze.
  • 14
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@eldoradek: mam podobnie, po dłuższym braku kontaktu z ludźmi mam wrażenie że zacierają mi się social skille i wszelka pewność siebie ulatuje :/

Ale kontakt z ludźmi np z pracy nie zawsze pomaga, np gdy zamienia się w festiwal small talkówbw których nie masz ochoty uczestniczyć, ale wypada. To jest nawet gorsze momentami, podręcznikowa samotność wśród ludzi
  • Odpowiedz
@eldoradek: oj tak, albo jak widzę, że ludzie się śmieją i bawią razem, a ja zwyczajnie zapomniałem jak to się robi. Jak masz netflixa odpal film sleepers "uśpieni" - ostatnia scena jak grupa przyjaciół siedzi w barze i zwyczajnie cieszy się swoją obecnością. Zawsze insta myśl, nie potrafię tak, a bardzo bym chciał.

No i co?

Ruminacje na ten temat nic nie zmienią. Tego problemu nie rozwiąże się jak zauważyłeś
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Czytam sobie czasem wpisy z tagu przegryw i widzę jak niebezpieczne i łatwe w adaptacji myślenie jest tam promowane. Niebezpieczne bo prowadzi donikąd, łatwe w adaptacji bo promuje bezczynność i odrzucenie odpowiedzialności za swój los. Gdybym tak myślał to moje życie wyglądałoby inaczej - dużo gorzej.

Mam ponad 30 lat, jestem prawikiem magikiem. Moja mama zmarła jak miałem 8 lat, przez całą podstawówkę doświadczałem bullyingu (ciężko znaleźć polski odpowiednik dla tego słowa). Później ojciec ożenił się z macochą, która mnie nie lubiła, ja jej z resztą też. Kilka lat temu ojciec też zmarł, więc zostałem sam. Wszystko to odcisnęło piętno na mojej psychice.

Jeżeli chodzi o różowe to było kilka, którym się podobałem. Ale co z tego, jak nie potrafiłem tego pociągnąć dalej - przegryw siedzi w bani.
  • 22
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Dzisiaj w nocy znowu nie mogłem spać i pogadałem sobie z jednym mirkiem. No i namówił mnie na terapię grupową.
Nie spodziewałem się takiego efektu po nocnej rozmowie przez wykop ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W związku z tym chciałbym się dowiedzieć jak to wygląda.

Rozumiem, że razem z grupą jest terapeuta, który jakoś to
  • 34
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Kamilo67: To, czy Ci coś pomaga poznajesz po tym, czy lepiej Ci się żyje. Jak ktoś po terapii mówi, że mu łatwiej rozwiązywać różne sprawy i ogólnie funkcjonować to widocznie tak jest.
@eldoradek: Możesz słuchać nawet przez cały czas trwania grupy, ale szkoda czasu. Dobrze jest mówić. Co do reakcji to raczej tam trafiają ludzie, którzy choć w pewnym stopniu zrozumieją Twoje problemy, niektórzy mogą mieć podobne przeżycia,
  • Odpowiedz
No ale i tak to sprowadza się do tego, że musisz przełamać to samemu, a nie że zniknie, więc po co to wszystko?


@Kamilo67: W bezpiecznych warunkach, pod okiem specjalisty. I to nie jest przełamanie na zasadzie "wczoraj nie umiałem, dziś umiem, bo stwierdziłem, że się przełamię". Omawiasz swoje emocje towarzyszące temu wydarzeniu, szukasz ich pochodzenia i je przepracowujesz, żeby potem w podobnych sytuacjach w życiu mieć w głowie tę
  • Odpowiedz
Zauważyłem, że trzeba być ostrożnym zasięgając opinii u większej ilości ludzi, np. na wykopie.
Pożaliłem się w anonimowych na jedną sytuację, pytając się na końcu "co o tym myślicie?"

Zaczęły spływać komentarze z jednym punktem widzenia. Kilka przeczytałem i sam zacząłem tak myśleć, w końcu to była jedna z opcji którą rozważałem. Po lekturze tych komentarzy inne opcje skreśliłem. Na prawdę byłem pewien że to jest właściwe podejście i użytkownicy mają rację.

Później pojawiły się komentarze z innym punktem widzenia. Po ich przeczytaniu musiałem zrewidować swoje dopiero co wypracowane przekonanie, które jeszcze przed chwilą było pewnikiem. No i dobrze się stało.
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@eldoradek: potwierdzam to z perspektywy specjalisty psychologa, psychoterapeuty. Większość postów, odpowiedzi na pytania dotyczące mojej specjalizacji jest większości nieprawdziwa ale bywają też bardzo złe i niebezpieczne posty, które wymagają moderacji ale nikt za to nie odpowiada.
  • Odpowiedz
Jest tu jakiś mirek albo mirabelka, która chodzi na terapię poznawczo behawioralną?

Jak taka terapia się sprawdza, jak wygląda, jakie daje efekty, ogólnie jakie są wasze wrażenia z terapii?

Sam chodzę na terapię psychodynamiczną, ale zastanawiam się jak wygląda alternatywa.

A
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@little_muffin: przecież terapia nie jest czymś co ma się podobać, bo to jest trudna sytuacja, z którą trzeba się zmierzyć. nie ma tutaj spacerku po pachnącej łące xD. poza tym, to nie wykopki są specjalistami w dobieraniu rodzaju terapii do konkretnego przypadku, a psychoterapeuta:)
@eldoradek:
  • Odpowiedz
@eldoradek: Zgadzam się z ostatnim zdaniem. Natomiast psychoterapeuta kończy konkretną szkołę, poznawczo-behawioralna, systemowa itd., co nie oznacza, że nie ma pojęcia o innych szkołach i nie jest w stanie prowadzić psychoterapii w danym kierunku, jest w stanie.
Nie za bardzo jestem pewny, ale z twojego wpisu płynie przesłanie, że klient/pacjent sam się zdiagnozował, doskonale wie z czym ma problem/trudność i teraz szuka terapeuty danej szkoły do tego problemu. a to
  • Odpowiedz
Taka myśl mnie naszła:

To jak się czujemy (w sensie emocjonalnym), to jak reagujemy na zdarzenia i cały świat zewnętrzny, zależy od nas samych. Dane z naszych zmysłów są przez nas interpretowane i mamy styczność z tą interpretacją, nie z obiektywną prawdą (o ile w ogóle coś takiego istnieje). A na interpretację mamy wpływ. Sam się o tym niedawno przekonałem.

Z tego płyną dwa wnioski:

Po
  • 19
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Doświadczyłem dzisiaj ciekawej rzeczy. Raczej nie pierwszy raz, ale teraz zwróciłem na to uwagę.

Mianowicie miałem w pracy stresującą sytuację. Stresującą dla mnie. Nie chce się wdawać w szczegóły, ale chodziło o to, że zachowanie grupy ludzi wziąłem za bardzo do siebie. W tej grupie była też ona, a o niej już pisałem we wcześniejszych wpisach. Nie było to nic strasznego, ale ja to zinterpretowałem po swojemu. W efekcie czego zadręczałem się głupimi myślami. Czułem to i nie było to przyjemne uczucie.

Aż nagle przyszło olśnienie. Inna interpretacja sytuacji a wraz z nią zupełnie inny zestaw emocji. Jednocześnie ulżyło mi i zrozumiałem, że nikt nie śmiał się bezpośrednio ze mnie tylko bardziej ze mną. W ogóle sytuacja nie dotyczyła czegoś co ja zrobiłem, tylko czegoś co zrobiono komuś i to wpływało trochę na mnie.

No
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@eldoradek: prowadzisz dziennik uczuć? Ja jakoś nie umiałem się przekonać do niego na początku ale potem mocno pomaga zautomatyzować rozumienie skąd jakie emocje się biorą. Ogólnie polecam.
  • Odpowiedz
Czy moge starac sie o rente z tytulu zaburzen adaptacyjnych, zaburzen lekowych, depresji, fobi spolecznej, dda.. kurcze duzo tego, traumy? Nie potrafie funkcjonowac jak normalny, dorosly czlowiek, chociaz mam nadzieje, ze w koncu mi sie uda, narazie rowna pochyla w dol. Slucham sie lekarza psychiatry i terapeuty. Jak taka procedura wyglada, gdzie powinnam sie zglosic i jaka dokumentacje dostarczyc? Jestem obecnie pod opieka fundacji leczenia osob uzaleznionych i wspoluzaleznionych w tym dda
  • 16
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Jakotako111: wniosek o rentę socjalną, druki: Ol-9 wypelniony przez lekarza, ol-9a, jak pracujess to ol-10, mozesz ol-36 i dokumemtacja medyczna, którą posiadasz.
Calkowita niezdolnosc do pracy orzeczona przez lekarza zus, ale jakby niesprawnosc organizmu przed ukonczeniem 18 roku zycia lub w xzadie nauki do 24 roku zycia.
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Koniec 7 letniego związku, a ja nie potrafię sobie wybaczyć jak bardzo toksyczny byłem. Bardzo proszę o przeczytanie mojej historii.

Znaliśmy się ponad 10 lat, zaczęło się od zauroczenia w środku liceum, przez rok widząc ją w ławce obok zbierałem się do wyznania uczuć. W końcu się udało i zostaliśmy parą. Na początku było świetnie, codzienne spotkania, wypady na miasto, czasem wycieczki, wspólne spędzanie czasu. Oboje byliśmy raczej wycofani społecznie, więc czas spędzaliśmy sami. Mijały lata, a ja nawet nie zauważyłem kiedy przestałem kupować kwiaty, robić sobie wspólne zdjęcia, rozśmieszać do łez, spędzać czas poza domem. Zaczęły się natomiast przytyki odnośnie wyglądu, sposobu mówienia, odkładania rzeczy nie w te miejsce co trzeba. Potrafiłem dowalić się nawet do zbyt wolnego mieszania w garnku. To ja decydowałem jaki film obejrzymy, w sklepie oglądaliśmy ubrania tylko do mnie, to ja jadłem obiad na jedynym fotelu przy biurku, a ona siedziała zgarbiona na poduszce. Gdy o tym myślę, a szczególnie o tym ostatnim, to płaczę jak dziecko. Jak ja mogłem coś takiego zrobić dziewczynie, która była wpatrzona we mnie jak w obrazek, robiła rano śniadanie z kawą, kupowała leki gdy byłem chory, była ze mną gdy nie mogłem znaleźć pracy, gdy nie radziłem sobie na studiach, gdy mnie zawaliło pryszczami, gdy miałem ciężką operację. Nigdy nie usłyszałem od niej czegoś niemiłego, nigdy nie robiła scen, nie była jak te puste laski z instagrama czy tiktoka. Była po prostu normalna, z rodziny, gdzie każdy sobie pomaga, troszczy o innych.

Przez rok mieszkaliśmy razem, gdzie działy się te wszystkie przytyki codziennie. W kolejnym roku musieliśmy wrócić do swoich rodziców, i żyliśmy w związku na odległość (30km). Ona opiekowała się członkiem rodziny, a ja szukałem mieszkania do kupienia, ale tak z tym zwlekałem, że nie znalazłem go do dzisiaj. Ten rok był ostatnim gwoździem do trumny. Ja, z racji pracy zdalnej i mieszkania na wsi, spędzałem 23h dziennie w 1 pokoju. Codziennie słyszałem ojca, który jest równym toksykiem jak ja i wyżywa się psychicznie na mamie. To powodowało, że gdy z dziewczyną się widzieliśmy, byłem wiecznie obrażony, gburowaty. Na początku widywaliśmy się co tydzień, a na końcu już co 3-4. Ona zaczęła wychodzić z domu, spotykać się z koleżankami, a gdy widziała mnie, to tylko dołowała się psychicznie. Ja nie widziałem żadnego problemu. Przez te 7 lat nie było ani jednego dnia, gdzie nie mielibyśmy kontaktu ze sobą. Nie było kłótni, nie było obrażania się. Mówiła że kocha, że chciałaby zaręczyny, więc sądziłem, że wszystko jest ok. Pod tą przykrywką była smutna prawda - byłem takim toksykiem, że po spotkaniach ze mną płakała, ale nie chciała o tym mówić. Myślała, że się zmienię, że to jej wina. Wspominała czasami o tym że czuje się nieatrakcyjna, że nigdzie jej nie zabieram, że nie mamy znajomych, ale ja myślałem, że to zwykłe narzekanie jak w każdym związku. Nie słuchałem jej, nie zaproponowałem rozmowy, nie pytałem o jej potrzeby. Na wszystkie narzekania odwracałem kota ogonem tak, że to ona czuła się winna. Jak ona poruszała np. temat zaręczyn, to odpowiadałem wymijająco. Chyba do tego nie dojrzałem..
  • 9
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

AnonimowaRóżowa: Idź do psychologa. Poważnie, zrób to. Nie patrz na koszta, zakładam że mieszkając w domu rodzinnym masz jakieś oszczędności więc potraktuj to jako priorytet.
Zacznij od naprawy siebie, dopiero kiedy będziesz w dobrym stanie myśl o związku. Nie rób tego tylko po to, żeby zacząć od razu nowa relacje, zrób to dla własnego zdrowia.

Rozważałes może wyprowadzkę z domu?

Zaakceptował: Leszcz_Bagienny
  • Odpowiedz
Ostatnio natknąłem się na motyw z możliwością wpływania na swoje samopoczucie. W takim sensie, że sam z siebie możesz czuć się szczęśliwy. Bez wpływu zewnętrznych czynników. Sprowadzało się to do tego, że wszystko co odczuwasz w związku z wydarzeniami, które cię spotykają, albo to jak oceniasz sam siebie jest subiektywne. Dlatego możesz nadać dowolną interpretację wydarzeniom itp. A tym samym możesz zrobić tak, że czujesz się szczęśliwy.

Zacząłem się nad tym zastanawiać. Z jednej strony reakcja emocjonalna na wydarzenia jest swojego rodzaju informacją. Jak stało się coś złego to powinieneś czuć się z tym źle, chociażby po to aby unikać tego w przyszłości. A może nie tylko unikać, ale podjąć jakieś działanie, aby nie dopuścić do tego w przyszłości.
Z drugiej strony, jeżeli stało się coś złego a ty się tym nie przejmiesz to czy faktycznie stanie się coś strasznego? Być może sama twoja postawa sprawi że nie znajdziesz się ponownie w takiej sytuacji, a jeżeli nawet to będziesz mógł zareagować bardziej logicznie niż emocjonalnie.

W skrócie chodzi mi o to czy taka mentalna gimnastyka (przy założeniu że jest skuteczna) jest optymalnym rozwiązaniem.
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@eldoradek: taka mentalna gimnastyka brzmi dla mnie jak unikanie. Ostatnio jak unikałem jechania do mechanika bo mi coś gwizdało z pod maski przy przyspieszaniu to musiałem później holować auto bo turbina powiedziała dobranoc. Nie komplikując bardziej rzeczy, dokładnie jest jak napisałeś. Możesz być szczęśliwy w ignorancji, ale jak zęby zaczną boleć, albo turbina się r---------i to nie będziesz szczęśliwy.
  • Odpowiedz
@Gumiasz:
Dobrze to podsumowałeś i oczywiście się zgadzam, że jak możesz coś zrobić to zrób, a jak nie to się nie przejmuj. Tylko nie zawsze wiadomo która opcja jest lepsza. A jeszcze częściej nie zdajesz sobie sprawy, że w ogóle masz wybór. Po prostu czujesz się jak się czujesz i tyle.
Optymalnie by chyba było być w stanie zawsze zauważyć co się dzieje z emocjami, tak jakby stanąć obok tego
  • Odpowiedz
@Arthasss: nie wiem co można. Moja mama jest dda i nigdy nic z tym nie zrobiła. Potem dostała innych problemów psychicznych, podejrzewam że dda mocno do tego doprowadziło. Woli brać magiczne tabsy od psychiatry niż pójść i przepracować swoje problemy. Ja nie miałam wyjścia i musiałam z nią jakoś żyć. Unikać konfrontacji, potakiwać, schodzić z oczu. Serio ja na to dobrej rady Ci nie dam, bo koniec końców wyprowadziłam się
  • Odpowiedz
@Arthasss: niestety tak. Ale przez to chyba trochę empatii mi ucięło, bo jak sama przepracowałam problem bycia dzieckiem nieleczącego się dda, to przestałam próbować ratować na siłę. Raczej teraz staram się pomagać w granicach rozsądku i chęci tej drugiej strony do przyjęcia pomocy i ograniczać wpływ takich osób na mnie i moje życie, jeśli nadal hobbystycznie chcą mi je zatruwać. Tylko w związku to nie wypali.

Jeśli jesteś dla niej
  • Odpowiedz
No nie mogę, znowu myślę o niej cały czas. Wcześniej tak miałem, ale relacje się ochłodziły i mi przeszło. Nawet dopatrzyłem się bycia wykorzystywanym i manipulowanym w tej relacji. Przestałem się łudzić i miałem spokój. Ale ostatnio tak fajnie się z nią gadało, byliśmy w knajpie, przysiadła się do mnie bliżej (aż się zdziwiłem). Niedługo będę szedł do szpitala na operację i w żartach zasugerowała że mnie odwiedzi, co prawda nie sama, ale sądzę że głupio jej było powiedzieć przy wszystkich że wpadłaby do mnie sama. W pracy (pracujemy razem) też inny stosunek do mnie, co prawda się nie widzimy często, ale rozmawiamy przez telefon i to słychać.

Może mi się wydaję, może znowu gra w jakąś gierkę ze mną, ale koniec końców cały czas o niej myślę. A co jeżeli wydarzenia które interpretowałem po swojemu w rzeczywistości miały inny wydźwięk. Może faktycznie coś zrobiłem za co się na mnie obraziła (tak mi raz dorzuciła do pieca, że masakra). Może jej zachowanie było reakcją na moje zachowanie. Jak teraz o tym myślę to można to pociągnąć w te stronę. Co prawda reakcja niewspółmierna, ale być może uzasadniona. Szlak mnie trafia, że jestem tak skrzywiony emocjonalnie.

Męczy mnie to, że nie umiem tej sytuacji rozwiązać definitywnie. Chciałbym jej powiedzieć albo jasno zakomunikować, że bardzo ją lubię, że rani mnie pewnymi swoimi docinkami, mimo że się odgryzam, że od kiedy ją poznałem to tak mi zawróciła w głowie że nie wiedziałem jak się przy niej zachowywać, że jak się uśmiecha to cały się rozpływam, że jestem o nią zazdrosny mimo że nie jesteśmy razem i tego nie pokazuję...

Ale
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@eldoradek: Doskonale Cię rozumiem, jednak jeśli nie porozmawiasz z nią szczerze to cały czas będziesz się tym zamęczał.
Pewnie inaczej by się sytuacja miała gdybyś nie miał z nią kontaktu, ale piszesz, że razem pracujecie, więc widzicie się pewnie codziennie.
Kiepska sytuacja ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz