Polecany psycholog w #gdansk? Wolałbym, żeby to był mężczyzna. Nigdy wcześniej nie byłem u specjalisty, jakos daje sobie radę, ale dochodzę do wniosku, ze żyje bardzo mało jakościowo, chciałbym to zmienić. Cena w zasadzie nie jest istotna. Nurt prowadzonej terapii tez nie jest czynnikiem decydującym. Zależy mi za to na indywidualnym podejściu i atencji.

Długo zbierałem się do tego, ale to chyba najwyższy czas.

#dda #adhd
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#anonimowemirkowyznania
Chciałem się podzielić swoim odkryciem. Być może komuś to pomoże.

Mam na myśli problem ze znalezieniem dziewczyny i ogólnie utrzymywaniem przyjaźni, znajomości itp. Przegryw ze mnie pod tym względem i już nawet powoli zacząłem się godzić z losem, który nigdy się nie zmieni. Ale spotkało mnie szczęście w nieszczęściu. Jedna dziewczyna w pracy polubiła mnie i to bardzo. Przez pewien czas czułem się szczęśliwy, jednak #!$%@?łem to i teraz mam problem bo w końcu pracujemy razem. Jednak zacząłem analizować całą sytuację, zwłaszcza porównywać jak wyglądał początek naszej znajomości, kiedy wszystko się układało, z końcem kiedy wszystko się zaczęło sypać.

No i wyszło na to, że zachowywałem się co najmniej dziwnie. Byłem chorobliwie zazdrosny (nie pokazywałem tego, ale pewnie dało się to wyczuć), podejrzewałem czasem że ona jest dla mnie miła bo chce mnie wykorzystać (być może raz czy dwa tak zrobiła, w kwestii drobnych rzeczy związanych z pracą, ale normalna osoba uznałaby to za coś nieszkodliwego a nawet uroczego). Po dłuższej analizie wyszło mi, że podświadomie, z jakiegoś powodu, sabotowałem tą znajomość. Zacząłem się zastanawiać dlaczego tak się zachowywałem i myślałem takimi chorymi schematami.
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#dda #psychologia #uzaleznienie

Kiedyś @panimanager pytała mnie o kilka rzeczy, związanych z DDA, jedną z nich było pytanie: jak nauczyć się wybaczać? Nie wiedziałem. A może wiedziałem, ale odpowiedź wymagała poświęcenia więcej czasu i uwagi niż mogłem, ze względu na przygotowania do operacji? Teraz jestem już po operacji, żyje ( ͡º ͜ʖ͡º) i schudłem, więc mam więcej energii, no to jak obiecałem, to odpowiem.

Nauka przebaczania to proces przesunięcia naszej koncentracji z różnic dzielących nas w przeszłości na podobieństwa które nas łączą w
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#anonimowemirkowyznania
Zwykle pierdzielenie nieudacznika - możesz przescrollować.

Nigdy nie zaznam bliskości z powodu mojej kochanej rodzinki. Od dziecka bity, wyzywany, alkoholizm. Bałem się do domu przychodzić, bo wiedziałem że ojciec pijany będzie się darł i bił z matką. W najgorszych momentach groziłem im nożem żeby się uspokoili. Na policję nigdy nie zadzwoniłem. Do tego wyśmiewany przez rówieśników, bo nieraz jak gdzieś z nimi tylko wychodziłem to te darcia słyszeli.. No i tak się zamknąłem w sobie. W ogóle nie potrafię rozmawiać na żywo z ludźmi. Jąkam się, brakuje mi słów w gębie, ciężko o jakieś zdania. Na każdym kroku miałem z trgo powodu jeszcze większe rycie psychy, bo oprócz znajomych to np. przez nauczycieli zwłaszcza języka polskiego, gdzie przykładowo ciągle byłem naskarżany, że nie mam po co iść na maturę ustną. W ogóle dziwne, że poszedłem do szkoły średniej po tej patologii.. Bo ze względu na słabą naukę miałem iść do zawodówki.

Szkołę skończyłem i gdzieś tam niby pracuję, ale jestem zwykłym wrakiem. Przez ostatnie miesiące żyje jak zombie. Nie mogę się odblokować. Nic mnie nie cieszy. Chciałbym mieć jakieś życie chociaż w połowie normalne, z kimś bliskim. Ale nikt mnie nie zechce, nikt nie będzie chciał się ze mną zadawać. Próbowałem tam kogoś poznać przez jakieś zainteresowania, ale co z tego jak się nie umiem odnaleźć wśród ludu..
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Zwykle pierdzielenie nieudacznika -...

źródło: comment_1629032801xOEfG3TbsTkKQRQ3Gp4HoY.jpg

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

DobraLoszka: Pozwól że odniosę się do Twojego posta Opie.

Zwykle pierdzielenie nieudacznika - możesz przescrollować.


A właśnie że nie. Nawet jeśli czujesz się nieudacznikiem to nie jesteś wcale przegrany. Co ja mogę wiedzieć na ten temat zapytasz? Otóż wiem. Moja dziewczyna też nie miała lekko. Jeśli miałeś takie problemy to nie znikną same. Ale ważne jest to żebyś Ty nie zaszufladkował siebie jako nieudacznik. Masz tutaj jedno życie i jedyna rada godna zapamiętania to WALCZ O SIEBIE Z CAŁEJ SIŁY W KAŻDEJ SFERZE ŻYCIA.
  • Odpowiedz
@7845: Terapeuta może pomagać Ci znajdować odpowiedzi na Twoje pytania, źródła Twoich trudności w życiu, wypracowywać nowe mechanizmy i inne takie. Ale nie powinien Ci mówić co masz robić. To jak w tych memach z depresją "idź pobiegaj czy coś". No nie, to nie jest tak proste.
  • Odpowiedz
Ja mam chyba to czyli brak bezwarunkowej miłości i ciagle się porównuje do innych, uważam za gorszego mimo, że logicznie wiem, że to głupie to podświadomość robi po swojemu.”Ciagle mi coś brakuje i ciagle mi mało” To jest najgorsze chyba.

Nastawienie na poziom wykonania, czyli na bycie lepszym od innych wynika z życia mentalnością braku, czyli takim przekonaniem i myśleniem o sobie (choć często nie uświadamianym wprost), w którym czegoś ciągle brakuje,
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Jakotako111: jak przez miasto, to raczej z terapeuta. Grupy 12 krokowe nie angażują się z założenia w żadne zewnętrzne akcje. Po prostu ktoś, kto już wie na czym to polega, jak ma potrzebę zorganizowania spotkań, umawia się z innymi, wynajmują salkę i tyle. Terapeuty tez tam nie ma, bo nie uznają tzw. Autorytetow, tylko sile wyższą (rozumiana indywidualnie, nie musisz być wierząca. Tzw. Sumienie grupy to wg nich tez forma
  • Odpowiedz
@ciemnienie: Nie chodzi o ilość pitego alkoholu, jego rodzaj, czy systematyczność, tylko o powód spożywania. Francuzi nie piją wina do obiadu, żeby odreagować ciężki dzień, natomiast ktoś kto kilka razy w tygodniu "strzela kilka piwek dla relaksu" robi to właśnie ze względu na działanie alkoholu pozwalające w szybkim tempie i niskim kosztem wyregulować sobie emocje. A to już niejako wpisuje się w definicję choroby alkoholowej i może być jej początkiem.
  • Odpowiedz
15 minut. Tyle czasu czułem się dobrze po pierwszej terapii DDA. Głównym powodem dla którego tam poszedłem był mój rozpadajacy się związek. Po tygodniu " cichych dni " miałem się spotkać ze swoją dziewczyną. Wczoraj jeszcze bardzo mi kibicowała, pisała że od razu mam do Niej przyjść i wszystko opowiedzieć. I co?
I totalnie mnie olała. Wolała wesołą rozmowę z kolegą.
Czuję się jak śmieć, nie jestem nic wart. W końcu pora
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#!$%@? neurotyzm.
Pamiętam jak kilka lat temu byłem tak zestresowany, że po przyjściu z pracy musiałem od razu położyć się spać, a przez kilka dni chodziłem bez sił. Powód? Pracując za minimalną plus jakaś śmieszna premia sprzedałem klientowi kabelek za 10zł który nie miał prawa działać. Oczywiście zdałem sobie z tego sprawę później. Klient nie wrócił nawet z reklamacją.
Żałosne.
I tak praktycznie dzień w dzień znajdzie się jakiś powód do nerwów,
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Idę w piątek na pierwszą sesję z psychologiem. Po kolejnej już kłótni w związku zrozumiałem, że sam nie pozbędę się demonów przeszłości. Lepiej późno niż później.
#dda
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#anonimowemirkowyznania
#depresja #dda #ddd #krakow #psychoterapia

Mirki i Miruny, mam depresje i stany lękowe. Opisywałem pare tygodni temu jak kiepsko się czuje i doradzaliscie wizytę u psychologa i psychiatry. Zaliczyłem obydwu. Psycholog zasugerował farmakoterapię oraz terapie DDA (choć jakoś epizodów pijackich ojca dzisiaj strasznie nie rozstrząsania, ale może rzeczywiscie gdzieś mnie uwierają).
Pytnie, możecie polecić jakiegoś psychoterapeutę w KRK, który ogarnia również dda. Psycholog zasugerowała dwa ośrodki zajmujące się uzależnieniami oraz dda, ale wspomniała ze kwalifikacja może potrwać i z pół roku. Od jutra zaczynam leki (mam trochę obaw o pierwsze dni, tygodnie, i jakoś ze swoim negatywnym nastawieniem nie przewiduje spektakularnych rezultatów przynajmniej na początku - a wiadomo chciałoby się żeby energia wróciła i żebym się zaczął ogarniać na dniach). Ale obok leków chciałbym to przepracować i zacząć to jak najszybciej.
Z góry dzięki za wszelkie podpowiedzi. Dodam tylko, ze najlepiej pod katem lokalizacji, żeby psychoterapeuta przyjmował w części zachodniej KRK, bo mieszkam w okolicach kryspinowa i spędzanie półtorej godziny na dojazdach w jedna stronę nie będzie mnie motywowało. Ale wiadomo jak się nie ma co się lubi...
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@rosso_corsa: Monar często ogarnia takie rzeczy, wiem, że na Dolnym Śląsku w Monarach są terapeuci od DDA. A, że to NFZ to nie znaczy, że są gorsi. Wręcz przeciwnie, wszyscy muszą być certyfikowanymi psychologami lub terapeutami typowo od DDA, więc polecam zapytać w jakimś monarze, nie gryziemy :)
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Jestem dobrze funkcjonującą w codziennym życiu #dda
Jednak ostatnio zdałam sobie sprawę, że odkąd pamiętam dążę do złego samopoczucia żeby móc "się sobą zaopiekować"? Ale to jest głupie... W zasadzie każde autodestrukcyjne zachowanie ciągnęłam do momentu załamania fizycznego lub psychicznego bo potrzebuję czuć się źle, żeby móc się potem czuć lepiej. Przechodziłam wtedy swoisty reset i mogłam iść dalej z chwilowo czystą głową.
Wieku już rzeczy w przeszłości próbowałam - nadużywanie narkotyków, leków, relacji międzyludzkich, samookaleczenia, czyli różne porąbane akcje. Mimo, że nie uzależniłam się od niczego i wyszłam na prostą to patrząc z perspektywy - kiedy nie robię takich cykli, nie czuje się obiektywnie źle przez dłuższy czas to czuje się coraz gorzej. Wychodzi ogromne przytłoczenie, niepokój i chęć powrotu, "oczyszczenia się".

Czy takie zachowania są jakoś konkretnie nazwane lub opisywane w literaturze? Nie ma szans, że pójdę na terapię indywidualną lub grupową ale lubię uczyć i "leczyć" się sama, jednak o takim rodzaju zachowań nic nie znalazłam.
  • 13
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

OP: @smacznyy: wiele lat chodziłam do różnych psychiatrów, co w mojej ocenie tylko pogorszyło mój stan - zwłaszcza leki typu ssri, snri, nic więcej proponowane nie było ze strony psychiatrów. Stwierdzenie zaburzeń osobowości - czyli linia najmniejszego oporu. Jeśli chodzi o psychologa i psychoterapię, również tego próbowałam. Mam bardzo wysoką samoświadomość, wiem skąd biorą się moje problemy, jedyną poprawę przynosi samoprzepracowanie ich - nie daje mi nic omawianie ich
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Cześć wszystkim. Mam na wykopie konto, ale jednak zdecydowałem się na wpis w ten sposób. Zacznę od tego że jestem już po trzydziestce, mieszkam na wsi. Od wczesnego dzieciństwa byłem poniżany, czasami bity przez rówieśników i innych w szkole. Mimo to miałem paru kolegów, wspólne zainteresowania, dało się wytrzymać. Pamiętam jak próbowałem szukać pomocy u jednej z nauczycielek. Cała sytuacja została obrócona przeciw mnie, że to niby ja zacząłem.
Okres gimnazjum to najgorsze 3 lata w moim życiu. Wszyscy moi wrogowie też tam byli, doszło paru nowych. Miałem nawet myśli samobójcze, sam nie wiem dlaczego tego nie zrobiłem. Szkoła średnia to już ogromna ulga, skończyły się wszelakie prześladowania. Jednak ślady na psychice zostały. Chyba wtedy stałem się bardziej cichy, wycofany, nie integrowałem się i innymi. Znajomości były słabe, po latach wiem że zmarnowałem ten czas, bo miałem na prawdę fajnych ludzi w klasie. Niestety nie pozwalałem się do siebie zbliżyć.
Po okresie nauki podjąłem pracę, do tej pory pracowałem w kilku zakładach. Obecna praca jest ok, duża firma. Ludzie z którymi pracuję są też ok. Jedyny minus jest taki, że nie mam tutaj perspektyw na zmianę.
Moje życie prywatne nie istnieje. Wszystkie znajomości z wcześniejszych lat przepadły. Znajomi z pracy to tylko znajomi z pracy. Przez fobię społeczną, nieśmiałość trudno kogoś poznać, nawet gdy ktoś sam do mnie zagada. Poza pracą, zakupami nie wychodzę z domu. Mieszkam z rodzicami i babcią. Dokładam się do opłat, płacę część rachunków, gotuję. Mogę z pełną odpowiedzialnością napisać że sam się utrzymuję. Mój ojciec jest alkoholikiem. Pije rzadko, ale intensywnie. Chodzi wtedy brudny itd. Obecnie tak jest i dopóki pije gdy muszę wyjść na autobus do pracy to jest mi wstyd. Modlę się żeby nikogo nie spotkać. Dodatkowo obwiniam się że pije przeze mnie. Żałuję że nie wyjechałem/wyprowadziłem się kilka lat temu.
Nigdy nie szukałem pomocy u specjalistów. Nie wiem czy odważyłbym się opowiedzieć o tym wszystkim i jeszcze więcej obcej osobie. Obecnie wegetuję, zainteresowania czy też hobby przestały być dla mnie ważne i od wielu miesięcy kompletnie nic nie robię.
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

DobraDusza: Hej Mirku, tak naprawdę to już odpowiedziałeś to komuś obcemu, czyli Nam.
Z własnego doświadczenia wiem, że pomoc psychologa/psychoterapeuty jest skuteczna (trzeba też dobrze trafić - tak jak z ludźmi, z jednym sie dogadasz z drugim nie do końca). Pochodzisz z rodziny DDA, tak samo jak ja. Mnie nie bito w szkole, ale poniekąd mogę zrozumieć Twój strach i lęki społeczne.
Naprawdę warto, abyś opowiedział to specjaliście. Będzie to duży
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Tl;dr: Pomimo ogromnej chęci posiadania dzieci przez ostatnie 8-10 lat (mam 26 lat i szybko dojrzałam emocjonalnie), chyba nie chcę ich mieć, z uwagi na poważny sprawdzian życiowy, jakim jest macierzyństwo.

__________________

Jestem w związku przez 7 lat, rok po ślubie. Pragnęliśmy oboje założyć rodzinę, ale przez ostatnich kilka miesięcy zaczęłam dogłębnie analizować za i przeciw posiadania dzieci. Bardzo lubię opiekować się maluchami, pomagać im w różnych problemach, odpowiadać na pytania, uczyć je i poświęcać im czas.. Jednak zastanawiając się nad tym, jaka to odpowiedzialność, ile wymaga to poświęcenia i jak to wszystko stresuje, i zaburza spokój (którego pragnęłam od zawsze.. #dda), myślę o rezygnacji z macierzyństwa, bo tak podpowiada mi zdrowy
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#anonimowemirkowyznania
Czuję się średnio wylewając swoje żale na Mirko, ale chyba musze to zrobić bo eksploduję.


Przez lata mojej kariery na mirko czytałem wiele wpisów o podobnym temacie. Za każdym razem czułem dość odległy smutek, oraz współczucie. No bo jak to tak, po tylu latach razem, w narzeczeństwie czy po prostu jako para - tak łatwo można to zakończyć?

#!$%@?
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: 7 lat i nie małżeństwo?
Jak długo kazałbyś jej jeszcze czekać?
Bądźmy poważni. Kobiety mają mniej czasu na założenie rodziny.
Uznała, że jednak na męża się nie nadajesz.

Nie spie*ol tego następnym razem.
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Zastanawiam się czy mam syndrom DDA. Ojciec mimo, że nie pił, to zawsze mnie gnoił np. przed wyjściem do szkoły mówił mi, żebym popatrzyła w lustro, bo wyglądam jak gówno itp. teksty przy jednoczesnej giga kontroli. Np. gdy dzieciaki na osiedlu miały się zameldować w fomu tak co 2-3 godziny, ja musiałam co 30 minut, inaczej wybuchał agresją.

Ale mniejsza o to. Moja mama już wcześniej chciała się z nim rozwieść, gdy miałam parę lat, ale tylko słyszała "jak to tak to dziecko bez ojca ma się wychowywać". Mama była dla mnie mega dobra, zarabiała na całą rodzinę nawet jak ojciec stracił robotę i miał #!$%@?.

Doprowadziło ją to do tego, że gdy miałam paręnaście lat i prosiła ojca o rozwód, to ten miał zupełnie #!$%@?, bo było mu wygodnie i mama go utrzymywała. Zaczęła pić. Wpierw po pracy po dwa piwka, potem 4 mocne, a w piątek zawsze wódka i drinki. Tyle, że upijała się przed komputerem, słuchając muzyki i płakała. Miałam wówczas z 18 lat i czułam, że na mnie spada odpowiedzialność ogarniania domu.
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#anonimowemirkowyznania
Witam Mirki! Wczoraj miałam najgorszą kłótnie z moim niebieskim odkąd jesteśmy razem (związek 3 lata, mieszkamy razem od roku, on level 34, ja level 33). Jeśli chcecie wejdę w szczegóły kłótni, ale ogólnie: pracuję do późna, jak wracałam z pracy to często dzwoniłam do rodziców lub brata, niebieski miał o to pretensje, mówił, że mamy dla siebie mało czasu, a ja ten czas poświęcam na rozmowę z rodziną zamiast na bycie z nim, kiedy to on jest teraz moją rodziną, więc ograniczyłam kontakty z rodziną, mam przez to z nimi problemy, ale mój niebieski ostatnio zacząl grać online i umawiać się na rozgrywki w ciągu tygodnia. Często wracam z pracy i on gra, więc ja nie mogę mu przeszkadzać. Kłótnia wczoraj była mniej więcej o to, że dlaczego ja nie mogę rozmawiać z najbliższą rodziną, bo musimy spędzać czas po pracy razem, kiedy on może umawiać się na granie online w ciągu tygodnia, ale nie o to chodzi. Chodzi o jego reakcję. Była to pierwsza nasza tak poważna dyskusja, w pewnym momencie zaczął uderzać się w głowę, potem wstał rzucił iPadem o ziemię, potem walnął pięścią w drzwi (zrobił w nich dziurę na wylot), poszedł do łazienki, zaczął płakać (ja też), wrócił do sypialni i zaczął mówić, że nie chce mnie zostawić, ale że sobie obiecał, że nigdy nie będzie więcej z kimś kto spowoduje, że będzie dziury robił w drzwiach i że dlaczego go torturję mówiąc w kółko to samo. Powiedziałam mu, że ja tylko chciałam, żeby zrozumiał, że ostatnio mniej czasu spędzamy ze sobą i że uważam za niesprawidliwe, że ja z rodzicami po pracy nie mogłam rozmawiać, żeby z nim spędzać czas, ale że on może się umawiać na gry online w ciągu tygodnia. Powiem szczerze, jego postawa i wyrok twarzy mnie bardzo wystraszyły. Odwrócił się, poszedl do drugiego pokoju, rzucił się na ziemię i zaczął płakać, mówiąc do siebie, że on tylko chce żyć spokojnie, żeby nikt nie miał do niego o nic pretensji. Poszłam zanim i zaczęłam go uspokajać. W końcu poszliśmy razem spać.

Mój niebieski miał trudne życie, ojciec go porzucił, gdy miał tylko 2 lata, matka była alkoholiczką i miała zaburzenie dwubiegunowe i w końcu zmarła przez alkoholizm 5 lat temu. Nie ma żadnej innej rodziny (tylko wujka, którego widuje raz na 2 lata). Powiedziałam mu wczoraj, że potrzebuje terapii, bo jego reakcja to nie była reakcja na to co powiedziałam, tylko że ma coś w sobie co potrzebuje z siebie wydusić komuś, ale on w terapie nie wierzy, bo jego matce nie pomogły, więc powiedział, że nie pójdzie.

Co robić Mirki? Rozum mówi: "uciekaj, dzisiaj walnąl w drzwi, jutro może walnie w Ciebe": serce mówi: "Kochasz go, on potrzebuje pomocy, ale jak mu pomóc?"
  • 16
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: Wyślij go na terapię, ale spieprzaj. W większości przypadków z czasem agresja eskaluje. A on problem z agresją ma duży. Powiedz że jak nie pójdzie na terapię, to odchodzisz bo się zaczynasz go bać. Powinno go to trochę orzeźwić/wstrząsnąć nim.
  • Odpowiedz