#anonimowemirkowyznania
Jestem w kropce. Czeka mnie w tym roku wyprowadzka z toksycznego domu, szukanie chwilowej pracy, prawdopodobnie studia na innym końcu Polski. Studia, które odwlekam od kilku lat, bo nie chce niczego zaczynać z taką sytuacją w domu. Gównopraca za śmieszne pieniądze w malł ambitnym zawodzie. Jednocześnie strasznie duże ambicje, żeby coś zmienić. Oszczędności, które topnieją i rozterki, czy brać kredyt na studia czy cisnąc zaocznie i harować jak wół. I strach, ze nie dam rady.
Jeden z najgorszych momentów w moim życiu.
#gorzkiezale #mirkowyznania #studia #dda

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@dron_z_grafenu: Miron, nie będę Cię tu pierniczył za uchem, że weź się za siebie czy ki ch*j. Powiem Ci tylko, że do 13 roku życia przeżyłem wszelakie umysłowe gunwa włącznie z chęcią się zaje*ania z balkonu, czy pod pociąg. A potem stwierdziłem, że muszę zacząć wygrywać życie i wziąłem się za siebie. I wiesz co?

I chu*! Nie było wygrywania. Do 22lvl kilka razy stałem sam w zupełnie obcym mieście, albo w kraju w którym nawet nie znałem języka i trzymałem w jednej ręce małą torbę z gaciami, a w drugiej dosłownie z pięć dych. Nie znając nikogo, nie mając domu, nie mając pracy itd. I wuj wielki i bąbelki. Miało być wygrywanie życia, a do Twojego lvl to było ciągłe spier*alanie przed kimś, czy przed czymś i #przegrywconstans. Urwa, do ilu ja różnych szkół chodziłem. Żadnych przyjaciół, zero wsparcia, od rodziny jak najdalej. Raz jak mieszkałem z ojcem (byłem w klasie maturalnej) to mi w środę powiedział, że w piątek się wyprowadza (wynajmowane mieszkanie) i że mam się pakować. A jak się go spytałem gdzie się przeprowadza to mi powiedział "chciałbyś wiedzieć". Czaisz to Miron? Matura na karku, a ja z plecakiem t-shirtów i ch*jem położonym przez plecy na całe życie ku*wa stałem jak #!$%@? na dworcu w jakiejś Zielonce.

I co... że niby dałem radę? Tyle dałem radę, że się nie #!$%@?ąłem pod pociąg. Maturę chciałem zrobić i zobaczyć co będzie dalej... a dalej to jeszcze długo było
  • Odpowiedz
Mirki, dopomóżcie. Kiepska sytuacja w rodzinie. Rodzice 55 i 54 lata, ojciec (inżynier, przedsiębiorca, prowadzi własną firmę) od kilkunastu lat nie radzi sobie z alkoholem, od kilku lat próbuje różnych terapii, na zmianę okresy trzeźwości i picia. Aktualnie sporadycznie. W tej chwili drugi dzień z rzędu po długim czasie bez.

Matka-dobra kobieta ze zniszczoną psychiką przez te lata picia, aktualnie choleryczka, problemy z agresją słowną i fizyczną, gdy puszzają nerwy ojciec dostaje w morde. Wszystko usprawiedliwa, ze mu się należało. Kłótnie na codzień, nie ważne czy jest dobrze czy jest źle.

Od 2 lat mniej więcej w rodzinie tematy okołorozwodowe. Jeszcze końcówką grudnia aż miło było na nich popatrzeć, wzajemnie się starali i nawzajem mówili, że nigdy nie było między nimi tak dobrze.

Tydzień
  • 19
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@fanonzun:
Ojca nie usprawiedlwiaj, dać go na terapię w zamkniętym ośrodku, najlepiej kawałek od domu, matkę na terapię dla osób współuzależnionych. Na siłę małżeństwa nie ratować, niech dojdą z samymi sobą do ładu, potem niech się dogadują.
  • Odpowiedz
@fanonzun: Przede wszystkim zrozum, że twoi rodzice są dorosłymi, samodzielnymi ludźmi i ich małżeństwo jest ich sprawą. Dzieci - niezależnie od wieku - nie powinny angażować się w spory między rodzicami, szczególnie jeżeli przybierają one tak rozwlekłą i (sorry) patologiczną formę. Twoimi rodzicami, jeżeli są w ogóle obustronnie zainteresowani ratowaniem małżeństwa, powinien zająć się specjalista (psycholog, ksiądz, Harry z Tybetu - cokolwiek), a nie ty. To co ty możesz i
  • Odpowiedz
Czasem tak sobie wyobrażam jak dobre mogłoby być życie. Gdyby nie to, że moja rodzina jest dysfunkcyjna, gdyby nie szkoła, odrzucenie i prześladowanie przez rówieśników. Gdyby nie całe lata stresu i beznadziei, zabicie we mnie ambicji, celów i poczucia własnej wartości. Tak niewiele a tak wiele.
Nawet jeśli zdarzy się cud i będę wygrywem w dorosłości to i tak już nie odwrócę tego co się stało. To już minęło i nigdy nie
  • 17
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@dron_z_grafenu: a jakby tak wstać rano i w myślach postawić grubą krechę między tym co było ina to nie mamy już żadnego wpływu a teraźniejszą chwilą na którą wpływ mamy ogromny? Nie łam się kumplu, Twoja siła leży między lewym i prawym uchem i w twoich rękach. KAŻDY JĄ MA. :)
  • Odpowiedz
mircy, pokłóciłem się z ojcem lvl 65 , i w afekcie do ok 50l bimbru dolalem 1l pura mietowego. będzie dobre?
ps. zobaczy mnie najwcześniej za dwa lata

#dda #ddd #feelsy
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@galaxie500: zdaje mi się że 1:50 to zbyt małe stężenie by coś było na życzy.
Chyba że płyn zabije jakieś bakterie z którymi się to kisi czy coś. wtedy zostanie tylko kompot ( ͡° ͜ʖ ͡°)-
  • Odpowiedz
@dron_z_grafenu: Nie wiem czy tkwisz jeszcze w tej rodzinie czy nie, ale radzę Ci wynoś się od nich jak najwcześniej. Wiem, że nie zawsze się da, bo są różne sytuacje, ale piszę Ci to jako gość którego ojciec siedział 3 za znęcenia się nad rodziną i zniszczył ją praktycznie całą - siostra poszła w jego ślady odebrali jej dziecko, matka została przez niego kaleką wymagającą mojej opieki, a ja za
  • Odpowiedz
@dron_z_grafenu: Bardzo Ci współczuję, też jestem dda. Choć staram się jak mogę i próbuje w końcu zintegrować się z otoczeniem to nie do końca wiem, jak to jest i co to znaczy "normalnie" i "normalność". Trzymaj się, gdybyś potrzebował pogadać czy coś to pisz pw.
  • Odpowiedz
#depresja #przegryw #tfwnogf #fobiaspoleczna #dda #ptsd #nerwica #ocd #ama #pytanie

Mireczki by chciały AMA z królem przegrywów jak lew jest król dżungli?

Mam 18 lat, właśnie skończyłem licbazę. Moi rodzice są alkoholikami od wielu lat. W szkole byłem olewany, wyśmiewany i prześladowany, przez całe życie miałem może kilku kolegów, z żadnym już nie utrzymuję stałego kontaktu. Koleżanek nie miałem żadnych, a GF to już jakaś abstrakcja. Teraz sobie żrę i żyję z depresją, nerwicą, zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi i fobią społeczną.
Od kiedy są wakacje wychodzę z domu raz na jakieś 3 dni, żeby kupić bułki czy tam oranżadę. Oczywiście idę szybkim, nerwowym krokiem (chyba nawet nie umiem inaczej) pocę się jak #!$%@?, jest mi niedobrze, psy szczekają a dzieci płaczą na mój widok.
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@lubielizacosy: czy Ty właśnie radzisz wchodzenie we friendzone? nie, to się nie przerodzi w uczucie. przyjaźń/zwykła znajomość z kobietą - jak najbardziej, ale nie po to, żeby ją uwieźć.

@30LP na przyszłość odpisuj w tym samym wpisie w komentarzach. skoro temat ten sam, to nie ma sensu tworzyć nowego.

nie masz jakiegoś #!$%@? społecznego, nie boli cię twój wiek. z tego co widzę to problemem są głównie dwie rzeczy - fakt, że nie umiesz zagadać i utrzymać rozmowy z kobietą i to, że robisz mało produktywnych rzeczy, a dużo
  • Odpowiedz
Własnie odkryłem że mam uraz do krzyczacych na siebie osób. Jakaś wewnętrzna potrzeba kazała mi iść do innego pokoju i włączyć tv tak żeby tego nie słyszeć. Czyżby syndrom #dda?
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

dobra jedziemy dalej z tematem,

3 rok studiów, wiadomo studenckie życie chlanie chlanie,na uczelnie rzadko zaglądam, WSZYSCY na około chleja niby luz.
Ale że ogarniam swoje achievmenty: DDA, AA in progress, 4:20, wiem że mam problem i zaczynam szukac rozwiązania. Szybka obczajka internetu: JEST! spotkania DDA raz w tygodniu terapia grupowa 200 metrów od domu. Idealnie: #!$%@? tam.

Spotkania wyglądają tak, że na starcie każdy po kolei opowiada o tym co robił przez ostatni tydzień, o tym co go cieszyło z czego jest zadowolony, generalnie co tam u Ciebie. Niby nic wielkiego ale dobra faza tak przed obcymi ludzmi sobie opowiadać o najskrytszych emocjach o którym nie mówisz ludziom spotykanym na codzień. Zawsze wychodziłem stamtąd uśmiechnięty lżejszy i na plus. Ale nie zmieniło to zupełnie nic wracałem ze spotkania, szybka obczajka 4:20 na zegarze, więc jedziemy. Jakieś piwko jakaś wódka luz. Generalnie nadal codzienne odmienne stany świadomości a tak z doskoku dla zajawki spotkania DDA.
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@nie_kojarze_wlasnej_twarzy: wiesz że gadasz bzdury? czemu nie poszedłes na indywidualną ale gratuluję takiego podejścia do dda. jedyne co musisz zrobić to znaleźć chlejącą laskę i czekać aż urodzą się wam kolejne nieszczęśliwe dzieci, które będą na wykopie pisały jak to fajnie jest pić z ojcem, i w sumie wygryw, bo lepiej niż próbowac sobie poradzić z problemem.
  • Odpowiedz
@migdal91: masz prawo sądzić, że to bzdury i szczerze sam uważam podobnie. Ale bez przesady to tylko internet i strona ze smiesznymi obrazkami. Ale generalnie nie podoba mi sie to jak ludzie kochają oceaniac innych i miec tysiac złotych rad. A już w grupie to się czują najlepiej. Masz problem człowieku ogarnij sie szukaj pomocy gadasz bzdury, jak mowisz ze nie masz problemu to masz jeszcze wiekszy problem. A szczerze
  • Odpowiedz
Przeglądam sobie ten wykop pare ładnych lat od zawsze z przyczajki. Ostatnio co raz częściej zaglądam na to całe mikro mirko z przyczajki bo jak inaczej. I co się mózg poprzestawiał, że już operuje człowiek we własnej głowie tym całym slangiem, że heheszki, że przegryw, że wygryw. Pierwszy post ten, który właśnie płodzę edytowany dziewięć razy. Troche stres bo zaraz każą usuwać konto, jeszcze większy że nikt nie każe usuwac konta i co wtedy? Wyzywanie od zielonek od nołnejmów, wszyscy najmądrzejsi. Bardzo mi się tutaj podoba.

Podział na #!$%@? i tych co wygrali życie tak bardzo przerysowany. Człowiek czyta to wszystko, przygląda się i przegląda w tych wypocinach, próbuje sie zorientowac do której grupy należy. Podskórnie czuje że nawet opisywanie jego wygranego życia na stronie ze śmiesznymi obrazkami czyni go przegrywem, ale twardo ciśnie tysiąc rad, bo wszyscy tak bardzo #!$%@?. Ponieważ w tym roku #!$%@? trzecią dekadę swojego życia mimochodem włączają sie jakieś lekkie podsumowania, autoreflesja z podstawowym pytaniem czy jestem tym kim chciałem być w wieku 30 lat?

Ale żeby dłużej nie przynudzać.
Jestem DDA. Tata mój kochany pół litra wódki dziennie od kiedy pamiętam. Mama kochana ostatnie 10 lat załączyła się faza, ale piwkowanie, niby takie nieszkodliwe. Ja sam nie lepszy od powiedzmy 8 lat odmienne stany świadomości, głównie smażenie w trybie codziennym. Dni trzeźwości tylko wtedy gdy choroba jakąś że łóżko żę najgorzej. Tak to nigdy dłuższej przerwy niż dzień bo jak wracają demony do głowy i bezsenność najgorsza tysiąć myśli na sekunde że najprościej jednak sie #!$%@?ć, bo i po co nie. Błedne koło wiadomo jak jest. Generalnie patologia ciężka.
  • 14
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@ChocolateThunder: o widzisz juz podsumowałeś w jednym zdaniu mój nastepny wpis o spotkaniach DDA. Ale napisze o tym tak czy siak z 3 akapity bo coś trzeba #!$%@?ć, pomarnować klawiature, a być może ktoś to uzna za wartościową lekturę. I chyba musze dużymi literami pisać na wstępie: NIE PŁACZE NIE UŻALAM SIĘ mówie jak jest. Bo z tą nienawiścią tak napisałem na szybkości generalnie. Dawno przerobione ; )
  • Odpowiedz
Mimo swoich marzeń o znalezieniu kobiety, która troszczyłaby się o niego, ostatecznie zamieszkał z kobietą bezradną i potrzebującą opieki. Przeczuwał, kiedy się żenił, że nie jest ona dla niego właściwą osobą, ale jego potrzeba odgrywania dziecięcych fantazji o udzieleniu pomocy przytłoczyła trzeźwy osąd.

#dda #psychologia #toksycznirodzice #zwiazki #milosc
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@szasznik: Cytat z książki S. Forward "Toksyczni rodzice"

Ludzie z toksycznych rodzin często budują poczucie własnej wartości poprzez pomaganie innym. Dla nich bycie wartościowym, to bycie przydatnym komuś lub do czegoś. Dlatego wybierają partnerki / partnerów, których potem chcą zmieniać, poprawiać. Chcą się przydać komuś w wychodzenia np. z nałoogu, depresji.
  • Odpowiedz
#zyciowezawieruchytomcia

Kilka słów ojca prowadzącego audycję. Dom mojej żony to niewidoczna gołym okiem patologia. Kiedyś był alkohol i przemoc, teraz jest tego mniej - jest inaczej. Rodzice, którzy nie mają do siebie za grosz szacunku i jedyne co ich łączy to wspólny dom. Kiedy do nich nie przyjedziemy to wyzywają się i odnoszą wulgarnie. #!$%@?, ty #!$%@?, śmierdzielu, brudasie, #!$%@? się - to najczęstsze co słychać w domu. Tyle dobrego,
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Ojciec chciał ze mną porozmawiać,. Zlałem go bo był pijany mówiąc mu ze jest nietrzeźwy i nie będę z nim rozmawiał. Jest on w sumie alkoholikiem który jest dość leniwy i jak to alkusy mają do siebie to często mają ból dupy o wszystko. Przez to nie bardzo go lubię. Otóż wszedł do pokoju i zaczął mówić o tym jak go traktuje i ze jemu nie wyszło jak matce itd. Wszystko po
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@roman_p13: Znam to z autopsji. Nie przesadzasz. Jego alkoholizm dotyka też ciebie ale jego mało to pewnie obchodzi i nie próbuje nawet się zmienić. Więc nie ma co się litować
  • Odpowiedz