Lekarze i ratownicy zabijali dla zysku. Potem sprzedawali zakładom pogrzebowym
![Lekarze i ratownicy zabijali dla zysku. Potem sprzedawali zakładom pogrzebowym](https://wykop.pl/cdn/c3397993/029715f52955398ecc654df3737d641e42fd5fc8395309792c82f86347990659,w220h142.jpg)
W Łodzi i Warszawie były "skóry", w Krakowie "śpioszki", jednak wszędzie medycy robili to samo zabijali dla zysku. Lekarze i ratownicy sprzedawali zakładom pogrzebowym informacje o zgonach pacjentów. Na początku lat 90. pracownicy pogotowia dostawali od nich wódkę. Później meble, czajniki, ...
z- 41
- #
- #
- #
Macie jakieś doświadczenie z tym? W sumie jedynie co mam sobie do narzucenia to to, że ostatnio sporo ściągałem filmów i książek na zapas.
@wieczny-student: Jest podany jakiś artykuł kodeksu karnego albo kodeksu wykroczeń na
@wieczny-student: To jest bardzo dziwne i podejrzane. Bo to jest tak: gdy jesteś wezwany jako podejrzany, możesz odmówić składania zeznań w całości od razu. Tak samo nie jesteś pouczany o odpowiedzialności o karze za składane wyjaśnienie i możesz teoretycznie kłamać do woli. W praktyce lepiej jest nie kłamać, ale też niekoniecznie warto składać wyjaśnienia. Jak policja postanowiła Cie za coś ukarać, lepiej się bronić w sądzie, zapoznawszy się uprzednio z dokumentami (policja jak stawia zarzuty to i tak raczej już nie odpuści).
Natomiast jeśli zostałeś wezwany jako świadek, teoretycznie nie masz prawa odmówić zeznań i też nie możesz kłamać. Przesłuchanie zaczyna się od pouczenia o odpowiedzialności za składanie nieprawdziwych zeznań (w sądzie czasami zaprzysiężeniem, ale to ma takie samo znaczenie). Ale tu jest pewien wyjątek: jeśli uznasz, że może dojść do samooskarżenia (czyli że sam się obciążysz) to na konkretne pytania możesz odmówić odpowiedzi (np. Rywin tak robił podczas przesłuchania przed komisją, uchylał się przed odpowiedzią na każde kolejne pytanie). No i nie masz tez obowiązku zeznawać przeciw najbliższej rodzinie (w całości możesz odmówić zeznań, jak by osoba podejrzana był ktoś
@wieczny-student: Z tego co piszesz wynika, że Policja usiłuje Cię "dopasować" do jakiegoś przestępstwa. To jest dosyć niebezpieczna sprawa. Zauważ, że prawdopodobnie istnieje jakiś pokrzywdzony lub rzekomy pokrzywdzony. On złożył doniesienie i jako pokrzywdzony w sprawie mógł złożyć wniosek o dostęp do akt. Jeśli prokurator się zgodził, on może czytać co też Ty zeznałeś czy zeznasz. Z tego tytułu może potem swoje zeznania "dopasować" do twoich, tak że nie będziesz mógł się wybronić. Np. on wstępnie zeznał, że oszukał go ktoś kto ma konto w Santanderze (albo nawet nie powiedział gdzie, a sobie to policjanci wymyślili). Ty zeznałeś że takiego konta nie masz i nigdy nie miałeś, ale że masz je dajmy na to w Millennium. On to przeczyta w twoich zeznaniach i przyjedzie złożyć zeznanie ponownie, że mu się pomyliło bo to jednak mogło być Millennium. Jeśli sprawa trafi do sądu, nie masz jak go na tym złapać. Jeśli teraz odmówisz, on (lub policja, bo ich też bym o to podejrzewał) nie będzie miał jak zeznań "dopasować". Wtedy jeśli sprawa trafia do sądu, przesł#!$%@? go. On zeznaje tylko o Santanderze (albo nie potrafi powiedzieć o jaki bank chodzi), Ty przedstawiasz dowód że nigdy tam konta nie miałeś.
Na twoim miejscu bym już więc z Policją wcale nie rozmawiał. Właśnie ze względu na takie niebezpieczeństwo. Powiedz im, że nieetyczne jest przesłuchiwanie osoby podejrzanej jako świadka, że się na takie praktyki nie zgadzasz. Dopomnij się aby to zapisali w protokole z przesłuchania. A na każde ich pytanie odpowiadaj jak Rywin: odmawiam udzielenie odpowiedzi ze względu na możliwość