Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Koniec 7 letniego związku, a ja nie potrafię sobie wybaczyć jak bardzo toksyczny byłem. Bardzo proszę o przeczytanie mojej historii.

Znaliśmy się ponad 10 lat, zaczęło się od zauroczenia w środku liceum, przez rok widząc ją w ławce obok zbierałem się do wyznania uczuć. W końcu się udało i zostaliśmy parą. Na początku było świetnie, codzienne spotkania, wypady na miasto, czasem wycieczki, wspólne spędzanie czasu. Oboje byliśmy raczej wycofani społecznie, więc czas spędzaliśmy sami. Mijały lata, a ja nawet nie zauważyłem kiedy przestałem kupować kwiaty, robić sobie wspólne zdjęcia, rozśmieszać do łez, spędzać czas poza domem. Zaczęły się natomiast przytyki odnośnie wyglądu, sposobu mówienia, odkładania rzeczy nie w te miejsce co trzeba. Potrafiłem dowalić się nawet do zbyt wolnego mieszania w garnku. To ja decydowałem jaki film obejrzymy, w sklepie oglądaliśmy ubrania tylko do mnie, to ja jadłem obiad na jedynym fotelu przy biurku, a ona siedziała zgarbiona na poduszce. Gdy o tym myślę, a szczególnie o tym ostatnim, to płaczę jak dziecko. Jak ja mogłem coś takiego zrobić dziewczynie, która była wpatrzona we mnie jak w obrazek, robiła rano śniadanie z kawą, kupowała leki gdy byłem chory, była ze mną gdy nie mogłem znaleźć pracy, gdy nie radziłem sobie na studiach, gdy mnie zawaliło pryszczami, gdy miałem ciężką operację. Nigdy nie usłyszałem od niej czegoś niemiłego, nigdy nie robiła scen, nie była jak te puste laski z instagrama czy tiktoka. Była po prostu normalna, z rodziny, gdzie każdy sobie pomaga, troszczy o innych.

Przez rok mieszkaliśmy razem, gdzie działy się te wszystkie przytyki codziennie. W kolejnym roku musieliśmy wrócić do swoich rodziców, i żyliśmy w związku na odległość (30km). Ona opiekowała się członkiem rodziny, a ja szukałem mieszkania do kupienia, ale tak z tym zwlekałem, że nie znalazłem go do dzisiaj. Ten rok był ostatnim gwoździem do trumny. Ja, z racji pracy zdalnej i mieszkania na wsi, spędzałem 23h dziennie w 1 pokoju. Codziennie słyszałem ojca, który jest równym toksykiem jak ja i wyżywa się psychicznie na mamie. To powodowało, że gdy z dziewczyną się widzieliśmy, byłem wiecznie obrażony, gburowaty. Na początku widywaliśmy się co tydzień, a na końcu już co 3-4. Ona zaczęła wychodzić z domu, spotykać się z koleżankami, a gdy widziała mnie, to tylko dołowała się psychicznie. Ja nie widziałem żadnego problemu. Przez te 7 lat nie było ani jednego dnia, gdzie nie mielibyśmy kontaktu ze sobą. Nie było kłótni, nie było obrażania się. Mówiła że kocha, że chciałaby zaręczyny, więc sądziłem, że wszystko jest ok. Pod tą przykrywką była smutna prawda - byłem takim toksykiem, że po spotkaniach ze mną płakała, ale nie chciała o tym mówić. Myślała, że się zmienię, że to jej wina. Wspominała czasami o tym że czuje się nieatrakcyjna, że nigdzie jej nie zabieram, że nie mamy znajomych, ale ja myślałem, że to zwykłe narzekanie jak w każdym związku. Nie słuchałem jej, nie zaproponowałem rozmowy, nie pytałem o jej potrzeby. Na wszystkie narzekania odwracałem kota ogonem tak, że to ona czuła się winna. Jak ona poruszała np. temat zaręczyn, to odpowiadałem wymijająco. Chyba do tego nie dojrzałem..

W końcu jej znajomi uświadomili ją w jak toksycznym związku się znajduje. Co ciekawe, zerwanie zainicjowałem ja. To była chyba kolejna gra toksyka mająca na celu stworzenia poczucia winy. Nie dała się, tym razem była twarda. Ona po rozstaniu odżyła, a mi świat wywrócił się do góry nogami. Zdała sobie sprawę, że przez ostatni rok nie było miłości i poznała kogoś, kto potrafi ją szanować i docenić, a ja mam wrażenie, że mój każdy kolejny dzień jest gorszy od poprzedniego. Do tej pory utrzymywałem kontakt praktycznie tylko z nią, z jej rodziną miałem lepsze kontakty niż ze swoją. Nie potrafię sobie tego wybaczyć, czuję się podle. Zmarnowałem jej najlepsze lata życia. W tym czasie mogła poznać kogoś innego, z kim wyjechałaby chociaż na jakieś wakacje. Ona nie zasłużyła na takie traktowanie.

Czuję, że sobie z tym nie poradzę. Nie mogę jeść, spać, cały czas o niej myślę. Mam żal do siebie, że tak ją traktowałem. Zostałem teraz sam. Przez ponad 7 lat codziennie z nią pisałem, od rozstania minęły 2 tygodnie, a teraz nie wiem co ze sobą zrobić. Im bardziej czytam o toksycznych związkach, tym więcej widzę co robiłem nie tak. Czuję, że w życiu nic dobrego mnie już nie spotka, bo na to nie zasługuję. Jestem toksykiem, wiecznie niezadowolonym idiotą, który choćby miał wszystko, to tego nie doceni. Pomimo tego jak ją traktowałem, co zrobiłem z jej życiem, ona chce utrzymywać kontakt przez internet, chce mi pomóc wyjść na prostą. Dlaczego po prostu mnie nie znienawidzi. Chyba to łatwiej byłoby mi przełknąć..

Proszę szanujcie i doceniajcie swoje drugie połówki. Rozmawiajcie o ich potrzebach. Jeśli nie wynieśliście dobrych wzorców z domu, udajcie się do specjalisty, który pomoże wam uniknąć takich przykrości. Możecie nawet spytać się znajomych co sądzą o waszym zachowaniu w związku, zanim będzie za późno.

Mam 26 lat, kilka razy w życiu próbowałem coś zmienić, bo mam pełno złych nawyków, ale nigdy się nie udawało. Jak w takim razie mam stać się kimś, kto nadaje się do związku? Sam w siebie nie wierzę, że to kiedyś się uda. Jeśli ktoś doczytał do tego miejsca, to bardzo proszę o jakieś rady. Przeszukując internet widzę dużo wskazówek odnośnie związku z toksykiem od strony drugiej osoby. Ciężko natomiast o takie, które dotyczą samego toksyka. Czy to znaczy, że nie da się z tego wyjść?

#zwiazki #rozstanie #dda #narcyzm #toksycznerelacje #psychologia #samoakceptacja #borderline #zaburzeniaosobowosci #nerwica #toksyczniludzie #rodzina

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #616c2218820612000add0c94
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Leszcz_Bagienny
Wesprzyj projekt
  • 9
AnonimowaRóżowa: Idź do psychologa. Poważnie, zrób to. Nie patrz na koszta, zakładam że mieszkając w domu rodzinnym masz jakieś oszczędności więc potraktuj to jako priorytet.
Zacznij od naprawy siebie, dopiero kiedy będziesz w dobrym stanie myśl o związku. Nie rób tego tylko po to, żeby zacząć od razu nowa relacje, zrób to dla własnego zdrowia.

Rozważałes może wyprowadzkę z domu?

Zaakceptował: Leszcz_Bagienny
DrapieżnaProgramistka: No to stało się Miras, a teraz weź się za siebie. Czytałem Twoje wyznanie jak swoje, historia prawie kropka w kropkę, ale mleko się rozlało i potraktuj to jako doświadczenie, z którego wyciągniesz wnioski.
Niestety przykre jest to, że dostałeś w takiej atmosferze, z której nauczyłaś się takich wzorców.
Doskonale, że dostrzegasz swoje toksyczne zachowanie i przyznajesz się do niego.
Masz to specjalisty, na pewno czeka Cię terapia w zależności
mirekmirek: Masz dwie drogi:

A) Nienawiśc do siebie, użalanie się nad swoimi zaburzeniami, uwarunkowaniami, emocjonalnymi brakami, nagannym postępowaniem, roztrząsanie minionych sytuacji; próby szantażowania emocjonalnego i wzbudzania współczucia, zatrzymanie się w miejscu, zapuszczenie się, pogrążenie w pogardzie do siebie i rozpaczy, idealizowanie relacji i byłej dziewczyny, życie nadzieją że wróci, zwalanie na otoczenie odpowiedzialności za to jak wyszło i za swoje zachowanie.

B) Przyjęcie na klatę, że zaliczyłes faila. Cóż, zdarza się.