Uciekają do bloków z domów pod miastem. Odwrócenie trendu

- Codziennie to samo: trasa, korek, nerwy. A jak trzeba było po pracy zawieźć dzieci na zajęcia, to czasem wracaliśmy po 20. Zastanawiałam się, czy naprawdę chcę tak żyć - mówi Małgorzata Majdanowska. Nie ona jedyna postanowiła przeprowadzić się z przedmieścia bliżej centrum z tramwajem pod blokiem.
z- 12
- #
- #
- #
- #
- #
- #


















Nigdy bym nie zamienił wsi na miasto. Już nie chodzi nawet o wygodę (49m2 vs 220m2), ale własny dom, własne zasady. Żadnych sąsiadów po bokach, pod czy/i nad głową. Ogród, cisza i ogółem spokojniejsze życie. Wiadomo, roboty przy domu zawsze dużo więcej, sprzątania, odśnieżania przyległego chodnika czy wreszcie ogrzewania.
W drugim bloku patologia po ukosie. Co chwilę libacje, darcie ryja na balkonie. Po boku sąsiad "meloman" z bogatym repertuarem disco i zapewne przygłuchy, bo nierzadko muzyka na cały regulator.
Ten drugi blok