#przegryw #wykop40plus #deperesja

Podsumowanie mojego życia w etapach.

1. Bity i sponiewierany przez rówieśników w latach szkolnych, jak miałem 13-15 to pierwszy raz w zyciu wyszedłem na solo i kilka innych bójek, to mi pomogło... nie pozbyłem się wrogów i prześladowców, ale już nie każdy do mnie z łapami podskakiwał, rodzina to tragedia...

2.
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@erebeuzet: Pamiętam, że miałem szafkę koło łóżka obklejoną takimi naklejkami z gumy do żucia. Z powyższej serii Marvela na pewno miałem naklejki z Doctorem Doomem, profesorem Xavierem i Red Skullem. Oprócz tego miałem naklejki z Alfem i He-Manem. Żałuję, że jedyne czarno-białe zdjęcie (zrobione przez mojego świętej pamięci ojca) przedstawiające tamtą szafkę jest niewyraźne ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
Znalezione w garażu podczas porządków.
Po wielu latach przerwy ponowna gra w magiczny miecz, choć tym razem drużyna jest zupełnie inna.
Kolegów sprzed lat zmnieli mój syn i córka.
Walczymy dzielnie mija 3 godzina i końca nie widać ( ͡º ͜ʖ͡º).
córka lv6 dała sobie spokój ale i tak dużo wytrwała . Syn lv10 dalej walczy i chyba idzie mu lepiej niż mi ( ͡º ͜ʖ͡º).
Zobaczymy
solid959 - Znalezione w garażu podczas porządków. 
Po wielu latach przerwy ponowna gr...

źródło: temp_file8169029423364567776

Pobierz
  • 13
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Brzydzę się sobą, życie jest nic nie warte, nie ma o co się starać - to tylko strach przed śmiercią i przymus przeżycia, pierwszy trzyma nawet bardzo starych i chorych wbrew logice, drugi trzyma w miarę młodych - bo co innego im zostały przy tym "programie"? - jest on poza nimi. Raz - dwa, mijają puste dni, tylko miłość jest coś warta - o ile istnieje, i i ją można zmarnować, poza
katka2017 - Brzydzę się sobą, życie jest nic nie warte, nie ma o co się starać - to t...
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Cześć Wszystkim. Zwracam się do Was z pewną specyficzną niepewnością - ponieważ wiem, że tutaj pisuje wielu ekspertów w tej materii - mianowicie chodzi o myśli samobójcze. Jako wstęp dodam, że jestem osobą ok 40 roku życia, która nigdy nie żyła samodzielnie i nie ma żadnych doświadczeń towarzyskich, jakiejkolwiek bliskości, związków emocjonalnych z kimś spoza rodziny, na którą składają się tylko rodzice - i która nigdy zawodowo nie pracowałam , również wiele lat prawie nie opuszczała domu - czyli nigdy nie miała samodzielnego życia, jest emocjonalnie zależna i już w szkole i na studiach była samotnikiem. Mimo to nie znalazłam w tym trybie spokoju, cierpiałam zawsze z tego powodu, chociaż nie lubię grup ludzi i preferuję bliski kontakt indywidualny, objadałam się skrajnie, porzuciłam siebie - i tak nie miałam dokąd, po co, i dla kogo o siebie zadbać, a z czasem utraciłam zupełnie siły i nie miałam nic z wyjątkiem patologicznego dnia (nie spałam całe noce). Teraz próbuję coś tam zmienić, poprawiłam rytm dobowy, byłam u psychologa - jeszcze nie poruszaliśmy tego tematu - i wybieram się do lekarza., szukam zajęć "na zewnątrz".

Ogólnie dręczy mnie całe życie pustka, brak sensu i brak bliższego zainteresowania życiem, brak umiejętności nawiązania bliskich, trwałych relacji na żywo z kimkolwiek (poza tym od studiów nikogo nie poznałam - tak - nikogo prywatnie i bezpośrednio, nie miałam zupełnie gdzie - własna rodzina, przyjaźń, koleżeństwo to dla mnie abstrakcja) - obojętnie czym się zajmuję, jednak najgorzej kiedy żadnych prostych zajęć nie mam i mam wolny dzień w domu - wówczas stopniowo pogrążam się w biernym, tępym cierpieniu, niczym nie umiem zająć ze szczerego zainteresowania - trzymająca mnie i tak fala biernego bólu, nasila się niepostrzeżenie , ale nieubłaganie. Podkreślam, nie odczuwam czynnej rozpaczy, żywego smutku - tylko beznadziejne, puste, rozpierające, tępe uczucie "od wewnątrz", nie dramatyzuję, ale nic mnie nie cieszy, nic nie przyciąga, nie mam planów, nie porywa muzyka ani literatura - jakby mnie nie było, mimo że nie boli, nic mi się nie dzieje, ale wytrzymać nie mogę i tak.

Często wówczas - poza też -myślę o śmierci - wyobrażam sobie ze szczegółami jej specyficzną formę (bardzo skuteczną) jako rozwiązanie na przyszłość - biorę pod uwagę, że jestem jeszcze w miarę młoda, sprawna i mam jakieś tam szanse na lepszą chwilę i nie jestem do końca sama - ale uznaję, że gdy sytuacja za kilka lat się zmieni i będę już naprawdę sama, wtedy zorganizowanie samodzielnego rozwiązania wszystkich problemów będzie dla mnie ważną opcją. Nie dążę do śmieci czynnie i nie jest dla mnie pożądaną rzeczą obecnie (wręcz przeciwnie aby nie pociągnąć za sobą innych) ale uznaję ją jako możliwość na przyszłość - "na zimno" myślę o niej jako jedynym wyjściu z sytuacji mojego nie niosącego żadnej , ludzkiej satysfakcji życia, bez kierunku - które staram się poprawić mimo wszystko, chociaż bez zacięcia i z wielkimi oporami wewnętrznymi i ogólną niechęcią do wszystkiego, z głębokim poczuciem braku sensu i satysfakcji, z prawdziwą niewiedzą czego chcę.
  • 19
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mirko_anonim: jakąś solidną psychoterapię chociaż z raz w tygodniu musisz znaleźć i zacząć coś zmieniać w życiu. Jak piszesz tak długi chaotyczno-poetycki opis to raczej niewiele osób to przeczyta niestety.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim Psychoterapia to pierwszy krok, który może pomóc zrozumieć i przepracować te głębokie emocje. Oprócz tego, zaangażowanie w aktywności społeczne, takie jak wolontariat czy uczestnictwo w życiu parafii, może przynieść nową perspektywę i szansę na nawiązanie relacji.

  • Odpowiedz
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Piszę głównie do tych narzekających na swój wiek.
Powiem tak - ja gdy miałem 35, 36 czy 37 lat to myślałem że nic mnie nie czeka lepszego w życiu, byłem samotny, zaniedbany, z lekką nadwagą, bez powodów do radości, pewnie z depresją.
Teraz mam 41 lat. Mniej więcej od 2-3 lat moje życie idzie cały czas do przodu i dopiero teraz po 40-tce czuję że to mój prime.
Najlepsza forma życia (siłownia od tych 3 lat regularnie+dieta trzymana bardzo mocno).
Najlepszy styl życia (w sensie to jak "się prowadzę") + najlepszy mental w całym moim życiu (pracuję nad tym ciężko z psychologiem).
  • 11
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mirko_anonim: Słyszałem o takich, co mieli prime w wieku 60 lat. Zależy jak ci się życie ułoży. Czasem odkłada się niektóre rzeczy na później, bo skupiasz się na karierze lub musisz rozwiązać jakieś swoje problemy albo opiekować się rodzicami i pewne doświadczenia będziesz mieć później i to wcale nie znaczy, że te przeżycia będą słabsze.
  • Odpowiedz
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Są tu mirki około czterdziechy, którym sporo życia przeleciało? Jak szukać baby w tym wieku? Nie cuda nie liczę, wiem jak jest. Krótko o mnie, więc tak, rodzinka od zawsze była problematyczna, ostatnie dziesięć lat opiekowałem się mamą, ogólnie bardzo pogmatwana sprawa. To już za mną, teraz mogę pomyśleć o ułożeniu sobie życia. Na dzisiaj skończona czterdziecha, był jeden roczny związek dawno temu, na pokładzie też nerwica. Z zalet - i to chyba największa zaleta - to że z mordy jestem ok, wygląd na 32-35 a jednocześnie mówią że mam wygląd dobrego kandydata na tatusia, laski z tykającym zegarem biologicznym oglądają się. Wiem z memów, że zostają tylko samotne matki lub granie w gry do końca życia, ale może ktoś podpowie coś jeszcze sensownego.

#podrywajzwykopem #zwiazki #wykop40plus #wykop30plus

  • 32
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mirko_anonim: Podchodzisz do laski i mówisz prosto z mostu że jesteś 30 letnim prawiczkiem na utrzymaniu matki, który pisze kilka razy dziennie mitomaśkie wysrywy na wykopie oraz lubi przez ten anonim obrażać ludzi.
Zobaczysz laska będzie miała mokro z miejsca
  • Odpowiedz