#anonimowemirkowyznania
Mireczki, spotkała mnie sytuacją której nawet w "Trudnych Sprawach" by nie wymyślili. Zapnijcie pasy bo szykuje sie ostra patola. Postaram się krótko...
Moje dzieciństwo nie należało do najlżejszych. Ojciec był bardziej "kapo" rodziny, aniżeli tatą. Wielokrotnie pamiętam jak bił mnie i brata za duperele i nie były to "klapsy", ale lanie kablem, pięściami itd... w każdym razie sroga #patologia. Pogadać też z nim nie szło gdyż zawsze się unosił i najważniejsza była jego racja. P-----c słowna była codziennie, natomiast bicie zdarzało się kilka razy do roku. Matka była traktowana podobnie, w------l raz na kilka miesięcy, codzienne wyzywanie per "k---o", "cipo", "szmato". Ona ma patologiczny lęk przed nim, zawsze się przed nim płaszczy i podaje mu wszystko pod nos mimo tego traktowania. I tak sie to bujało dopóki nie dorośliśmy i przestał nas lać ze względu na to, że fizycznie go przerastaliśmy i było nas dwóch ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wydawało się, że po wyprowadzce było wszystko ok, że została tylko p-----c słowna do której matka była przyzwyczajona. Niestety okazało się inaczej. Od niedawna są na emeryturze, z czego matka dorabia sobie w jakieś gównopracy (btw. ojciec wkuwiony, że ona gdziekolwiek wychodzi). Dwa miesiące temu matka przyszła do mnie w odwiedziny i przyznała się, że ojciec ją pobił. Miała całe posiniaczone plecy, spuchnięty kark itd... Co więcej okazało się, że 3 lata temu kopał ją na podłodze prawie do nieprzytomności... Pierwsza myśl: "jedziemy mu w--------ć", w--------e było niesamowite. Niestety matka ubłagała nas, żeby tego nie robić bo "p-----c rodzi p-----c" Ustaliliśmy więc, że nie może z nim dłużej żyć i wynajmiemy jej mieszkanie na nasz koszt. Matka chociaż początkowo była sceptyczna ("on mnie znajdzie") to ostatecznie zgodziła się na pomoc i doszła wreszcie do tego, że nie może z nim dłużej żyć. W tym czasie udawała w domu, że jest ok oraz, że standardowo mu wybacza. Przyznała się nawet, że dalej z nim sypia, no bo "co ma zrobić". W tym czasie znaleźliśmy jej prawnika do sprawy rozwodowej, załatwiliśmy wszelkie papierkowe sprawy co do wynajmu i doposażyliśmy wynajmowane mieszkanie (w sumie wydałem ~5k). Ok, wszystko zostało klepnięte, umowa podpisana. Matka pewnego dnia miała wyjść z domu, zostawić mu list i już nigdy nie wrócić do kata...
Tak też się stało, pewnego ranka wyszła i nie wróciła. Wieczorem tylko mu zadzwoniła z informacją gdzie zostawiła list. Nie wiedzieliśmy jaka będzie jego reakcja, czy będzie miał totalnie w------e czy wpadnie w furie. Jego reakcja zaskoczyła nas. Okazało, się, że zaczął płakać i wielce przepraszać. Ona pozostała twarda. Było jej ciężko, ale wiedziała, że nie może do niego wrócić i że ten człowiek się nie zmieni. Powiedziała, że nie będzie obierać od niego telefonu. On przez ostatnie dni słał jej sms'y miłosne i selfie z kwiatami (gdzie ona nigdy od niego kwiatów nie dostała). Codziennie ją odwiedzaliśmy i strasznie nam dziękowała za wsparcie ("...moje wspaniałe dzieci...") Teraz miała mieć wizytę u prawnika w sprawie założenia sprawy rozwodowej, gdzie okazało, że się nie stawiła. Okazało się, że WRÓCIŁA DO NIEGO!!! Wróciła do swojego kata i oprawcy, wróciła do potwora, który zgotował nam c-----e dzieciństwo, a jej okropne życie. Stwierdziła, że nie może bez niego żyć, kocha go i chce się z nim przeprowadzić na nowo wynajęte mieszkanie. Ja powiem szczerze, że jestem zdruzgotany. Gotuje się we mnie. Nie mam ochoty ich widzieć przez reszte swojego życia () Czuje się wyruchany przez własną matke, boli mnie niesamowicie, że wybrała kata zamiast swoich dzieci. Szkoda było mojego czasu, pieniędzy, zmartwień itd... Wszystko wpizdu ;( Co byście zrobili w moim przypadku? Wybaczylibyście matce i żyli jak dotychczas?

#rodzina #patologia #
  • 9
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#ankieta #p-----c #gwalt

Czy zgwalcil cie ktos kiedys?

  • Tak - jestem mezczyzna 14.8% (8)
  • Tak - jestem kobieta 9.3% (5)
  • Tak - okreslam sie inaczej 1.9% (1)
  • Nie - jestem mezczyzna 61.1% (33)
  • Nie - jestem kobieta 11.1% (6)
  • Nie - okreslam sie inaczej 1.9% (1)

Oddanych głosów: 54

  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

via Wykop Mobilny (Android)
  • 8
Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#anonimowemirkowyznania
Kurde, ale jestem zly... U sąsiadów nade mną, trochę pato, czesto sa klotnie i awantury, dzisiaj godzinę temu była awantura, słyszałem pisk dzieci, krzyki i płacz kobiety ich kroki uciekajace po mieszkaniu i ciężkie szybkie kroki mężczyzny za nimi... W pewnym momencie włączona została muza na fulla, tak jakby specjalnie miala wszystko zagłuszyć, ale i tak było slychac.
Zadzwoniłem na tel. alarmowy, po 10 minutach przyjechała policja, panowie weszli do gory gdy jeszcze na całą klatkę bylo slychac te muze z mieszkania sąsiadów. Zadzwonili 2 razy na dzwonek, zapukali kilka razy, muza sie sciszyla, ale nikt nie otwierał, poczekalni pod drzwiami i odjechali... całość trwała 3-4 minuty.
Zastanawia mnie co z ta sytuacją... czy olali to i tyle czy odwiedzą ich jutro czy jak... kobieta i dzieci dziwnie ucichli.. ogólnie teraz jest spokojniej, ale czuje ze w tamtym mieszkaniu rozgrywa się dramat.
nie wiem jak otagować.. #policja #p-----c ?

Kliknij
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: @Ze_Arcadio: Jeżeli nie ma bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia to policja nie ma prawa wejść do mieszkania, a ty nie masz obowiązku otworzyc drzwi ani wpuścić patrolu. Zatem, tu podstawa interwencji było zakłócenie spokoju, zapukali do drzwi, nikt nie otworzył i tyle, brak możliwości wejścia. Nie zależy to od lenistwa czy nieróbstwa policjantów, a przepisów. Jeżeli słychać byłoby przez drzwi, ze coś złego się dzieje wówczas sytuacja
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@AnonimoweMirkoWyznania: fajnie, że reagujesz. Dzwoń za każdym razem, niech gnój widzi pod oknem co chwila policję, to moze się uspokoi. I spróbuj może tą żonę przydybać lub dzieci, jeśli są na tyle duże, że chodzą gdzieś same, pogadaj, podaj jakieś numery zaufania. Ten dzielnicowy to też dobry pomysł. Żeby nie zrobiło się za późno...
  • Odpowiedz
https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-mangi-fire-punch-1/
Manga Fire Punch #1 zabiera nas do niezbyt gościnnego, pokrytego grubą warstwą lodu postapokaliptycznego świata. Ludzie w takich realiach codziennie walczą o przetrwanie, całkowicie wyzbywając się jakichkolwiek oznak moralności. Liczy się dla nich tylko przeżycie kolejnego dnia i w tym właśnie celu wszystko jest dozwolone. #recenzja #manga #komiks #komiksy #komiksnadzis #fantasy #darkfantasy #postapokalipsa #p-----c #
KulturowyKociolek - https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-mangi-fire-punch-1/
Man...

źródło: comment_1617181619GqXPnNcWK782fHIhJDTYMi.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

#anonimowemirkowyznania
Opowiem wam coś. Jestem dziewczyną prawie 30-letnią i ogromnym #przegryw
W gigantycznym skrócie dla zarysowania:
1. #patologia w domu w pełnej krasie, wszystko, co istnieje, u mnie było: ojciec deliryk, bił matkę, matka biła mnie, uciekłyśmy do dziadków, gdzie dziadek bił babcie i chlał z matką :) w domu brak łazienki, w wiejskiej szkole od każdego śmierdziało, więc było ok. potem ojciec zmarł i powrót do naszego domu, nowa szkoła w dużym mieście wojewódzkim, gdzie:
2. rodzice nowych kolegów nie pozwalali im się ze mną spotykać, bo mój ojciec był znany na dzielni (wiecie w jakim sensie), byłam zaniedbana, bo w domu p-----c i wóda, a najgorsze, że totalnie nie umiałam się zachować wśród dzieci. byłam dla nich wiesniarą, od której śmierdzi i nie chcieli mnie znać. bardzo z tego powodu cierpialam i każdy przejaw sympatii traktowałam jak największy prezent. jednak im bardziej chciałam istnieć w życiu towarzysko, tym bardziej nie umiałam. potem doszła choroba (hormony), co wpłynęło na mój wygląd: ogromne cienie pod oczami, wypadające włosy. to pogorszyło sytuację, zamknęłam się w sobie, a nawet stawałam się agresywna wobec otoczenia w szkole, w domu. taka obrona. ogólnie do końca gimbazy sama w ławce, żadnego wyjścia z ludźmi, komar w domu nadal. czasem raz na jakiś czas rozmowa z koleżanką z sąsiedztwa, która lubiła mnie, ale jednak ze mną nie chciała się pokazywać publicznie. naprawdę wyglądałam źle i z powodu wyglądu miałam wyzwyska. bardzo chciałam iść do katolickiego LO, bo myślałam, że będzie tam mi po prostu lżej wśród kujonek i fanatyków, ale było odpłatne, matka nie dała kasy. poszłam do publicznego i tam niestety byli ludzie z mojej przeszłości. i tu już totalnie się zamknęłam w sobie: nowi ludzie wiedzieli o mnie, że jestem ta najgorsza, a wygląd komentowali nawet nauczyciele. strasznie duzo sie uczylam, bo chcialam dostać stypendium w katoliku i modlilam sie o lepsze życie. nie dostałam. w 2. klasie juz mialam wywalone na wszysyko, oceny, ludzi, dom. zdrowie się lekko poprawiło, makijaż zaczął ukrywać kilka wad. w pierwszejj klasie były 2 dziewczyny, które ze mną "rywalizowaly" o oceny, no a że ja wtedy kułam jak robot, to byłam lepsza i bardzo bardzo mi dokuczały, a że były ładne i bogate, to łatwo się domyślacie, jak to wszystko leciało.
3. potem zaczęło być odrobinę lepiej, bo włosy już sporo odrosły, mogłam się malować i nie rzucałam sie w oczy, ale w szkole nie miałam szansy na przyjaciół. przeszłość wciąż o sobie pamięta. nie miałam w ogóle odwagi gdziekolwiek szukać znajomości, nie przychodziło mi to do głowy nawet. dla mnie było jasne, że absolutnie i kategorycznie mam żyć w tych 4 ścianach i być znana pod tymi wyzwiskami. poszłam do tej sąsiadki raz, była rok starsza i mi sprzedawała książki, więc pewnie po to, był u niej jej chłopak i jakiś jego ziomek. upilam się, rzuciłam sie w sumie na typa, przez co czułam wstyd przez miesiąc. on do mnie napisał, powiedziałam tej koleżance to, a ona haha myślisz, że się przejmie? w sumie było mi tak bardzo wszystko jedno, że mu odpisałam. nie wiedzialam, czego ode mnie chce, może mój ryj już nie wyglądał aż tak źle i te włosy miałam. był z innego miasta, nic o mnie nie wiedział. cud. spotkałam się z nim parę razy, chłopak był naprawdę miły, studiował, niedawno zmarła mu mama, cierpiał. wiecie co? nie miałam serca mu dokładać syfu do życia. nie mam znajomych, w domu mam koszmar, trzeslam sie ze stresu, jak sie z nim widzialam, nie umiałam rozmawiać, dzisiaj wiem, że bałam się, że będzie mnie traktował tak jak cała reszta. potem w maturalnej kilka razy dziwnym trafem wpadła do mnie dziewczyna z klasy, kilka razy z nią byli jej kumple, w tajemnicy się z jednym kiedyś przeruchałam. ciemno, samochód w lesie i jakoś poleciał.
  • 25
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

O szkolnych prześladowcach słów kilka cz.2

(pierwszy post - https://www.wykop.pl/wpis/56082509/o-szkolnych-przesladowcach-slow-kilka-doswiadczeni/)

Nie zgadzam się do końca z teoriami #blackpill że prześladowca szkolny to Alfa Chad który będzie odnosić sukcesy w życiu. Często potrzeba krzywdzenia wynika z tego że sam jest w patologicznym domu karmiony żwirem z procy przez jednego z koleguw mamy, albo ktoś gościowi wchodzi do wanny. Wychowany przez ulicę, albo Dziecko Rosemary które po prostu jest z natury złe. W pewnym momencie tacy goście idą siedzieć, lądują w g---o-pracy, albo kończy ich wóda lub prochy. Często kontynuują rodzinną tradycję i stwarzają rodzino-podobny patchwork z domieszką przemocy po zalaniu jakiegoś naćpanego karyńska.

Zanim
  • 17
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Miguel_Zacierka: Jest to post okuratny, godny i sprawiedliwy. Takie sytuacje znam niestety z autopsji. Nauczyciele to najgorsze k*@wy zaraz po oprawcach. Jeden raz kiedy się postawiłem i faktycznie udało mi się typowi naje*ać, to ja miałem gorzej przepier!@#one od niego. Ch@j z takim systemem. Nienawiść do nauczycieli noszę w sobie do dzisiaj, uważam, że to najbardziej roszczeniowa, a zarazem najmniej przykładająca się do wykonywanej pracy grupa.
  • Odpowiedz