Po moim ostatnim poście, że nie mogę znaleźć dziewczyny od wielu lat, mama kiedyś wspomniała o wnukach i ojciec się ze mnie śmiał wczoraj, bo jestem prawiczkiem pisaliście, abym znalazł pracę i się wyprowadził.
Otóż tak, mam 24 lata, nigdy nie pracowałem, nie mam pieniędzy, idę na studia magisterskie teraz. Rodzice mi mówią, abym nie pracował, bo ciężko połączyć naukę i studia. Może się nie udać nauka wtedy i mówią, abym się tylko uczył. Po nich zacznę pracę. Oni mnie będą utrzymywać jak zawsze. Nie ma tragedii finansowej. Jeśli by była zacząłbym robotę. Z ciekawości szukałem pracy, tak dla jaj, ale nic ciekawego nie znalazłem i z dobrym zarobkiem. Nikt mnie nie chciał zbytnio. Skończyłem technikum informatyczne (jestem w tym słaby i nie interesuje mnie to), licencjat z socjologii (jestem okej w tym, ciekawe trochę) i teraz idę na magisterkę ze stosunków międzynarodowych. Mam certyfikat językowy na poziomie B2 z angielskiego jeszcze i prawo jazdy.
Obstawiam,
Nie mam auta, aczkolwiek mam prawko. Nawet jak miałem, to nic przy nim nie robiłem oprócz tankowania, ani nic mi nie kazał przy nim robić. Mówiłby, on się nie interesuje niczym. Może też prawda. Też nie pokazywał czy uczył. Nic nie potrafię przy aucie. Ogólnie mam dwie lewe ręce z lekka. Ojciec żaden mechanik z zawodu. Po prostu od małego na motocyklach śmiga, też samochody ma. W końcu za kilka