Z przemyśleń po miesiącu nowego roku szkolnego.

Wszystkie reformy edukacji na początku mają jakieś niedoróbki, program się rozjeżdża i pomiędzy poszczególnymi poziomami edukacji są jakieś luki, do tego się przyzwyczailiśmy.

Ale to, co się dzieje na granicy podstawówka - liceum/technikum to jest jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Uczę dzieciaki matmy, fizyki i chemii, nie w szkole, tylko w pozaszkolnym centrum nauczania, gdzie robimy zajęcia grupowe po lekcjach. Wszelkie niedogodności systemu szkolnego mnie omijają,
Do starszych uczniów jęczących regularnie, że ale czemu ich nie uczę w szkole i dlaczego zajęcia tak krótko trwają, już przywykłam. Dzięki temu np. korepetycje poza pracą szukają mnie, a nie ja ich.
Ale kiedy na zajęcia w grupie przedszkolnej specjalnie przychodzi dziewczynka, która od tygodnia w przedszkolu jest nieobecna z powodu złamanej nogi, a w ręce dzierży obrazek namalowany specjalnie dla mnie i uśmiechnięta wręcza go od razu, bo "to dla
@kasiknocheinmal: muszę cię rozczarować 90% rodziców tak robi. Myślisz że te dziewczyny co pobiły inna to pobiły ją tylko dlatego że same w morde dostraja na osiedlu? Mamuśka powiedziała im wprost, jak ta twoja koleżanka typiara sie ciebie czepia to jej #!$%@?, w ryja jej daj
Dzisiaj jest Dzień Nauczyciela- odkąd uczę dzieciaki (ot, trochę się minęłam z powołaniem) jakoś to fajnie wypadało i dostawałam z tej okazji słodycze (jeden z plusów tej roboty, uwielbiam słodkie). W tym roku lekko zawiedziona skojarzyłam, że wypada kijowo, w sobotę, więc nici z prezentów ;)
Jakież było moje zdziwienie kiedy w czwartek i piątek na te moje dodatkowe zajęcia dzieciaki i tak przyszły z czekoladkami! To jest taki moment, kiedy dociera
Z cyklu #kasikuczymatematyki

Zamykam powoli grafik na ten rok szkolny, większość grup już ułożona, korki tak samo. Z reguły mam dzieciaki zainteresowane tematem, czasami (rzadko) te z problemami - głównie na korkach. Ale takiego rozstrzału poziomowo-wiekowego, jaki widziałam dzisiaj, to jeszcze nie miałam okazji oglądać (a miałam już w jednej grupie pięciolatka z ośmiolatką, ośmiolatka była niezła, a pięciolatek po prostu wymiatał).

Z dzieciakami w trzeciej klasie z reguły robię sporo więcej
Koniec roku szkolnego, zostały zajęcia z przedszkolakami, bo uczniowie mają już wakacje. Lekcja powtórkowa, jakieś proste podwajanie (dzieciaki w wieku przedszkolnym, przypominam). Dopadła mnie po zajęciach mamusia jednej z dziewczynek, pytając jak dziewczęciu idzie. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że bardzo fajnie liczy, ma dobry tok myślenia i że rozumie i sobie radzi. Zgodnie z prawdą powiedziałam też, że w wolnej chwili można się pobawić w podwajanie, wyjaśniłam jak, bo tu akurat dziewczę
@czarna__jagoda: miałam taką jedną dziewczynkę dwa lata temu. Była w zerówce, a ojciec darł na nią mordę, że ją wyrzucą ze szkoły, jak nie będzie liczyć. Dzieciak płakał na samą myśl o wypełnianiu zadań na kartkach (a są naprawdę fajne, większość dzieci je uwielbia), ojciec opierdzielał jeszcze bardziej, nakręcało się coraz bardziej. W tym roku do mnie nie chodziła - i dobrze, bo się przynajmniej nie musiałam hamować, żeby brzydko nie
@MisterBorou: ale ja nie mam nic do uczenia rzeczy dodatkowych. Mam wielkie "ALE" do sposobu. Niektórym dzieciakom też pokazuję rzeczy znacznie nadprogramowe, ale kurde, nie przymusem, nie odpytywaniem, bez opierdzielu od rodziców później, tylko z zachwytem, że dzieciak chciał coś takiego robić.
Dzieciaki trzeba zachęcać, a nie stresować, wtedy dopiero robią cuda z tej matmy.
Dzisiaj poznałam co znaczy #logikarozowychpaskow od małego.

Uczę dzieciaki matematyki - z racji tego, że czas jest wybitnie konkursowy, zbliża się termin świetnego konkursu matematyczno - logicznego, "Kangura", to rozwiązujemy sobie testy z poprzednich lat. Tutaj wkraczam tylko na moment tłumaczenia zadania, chyba że dzieciaki same wiedzą co i jak, to nawet wolę jak sobie sami wytłumaczą. Stąd mój tryb prowadzenia takich zajęć przedkonkursowych - dostają testy i co naście minut omawiamy
Przychodzi taki moment, kiedy dzieciaki po zajęciach zaczynają się zwierzać z życiowych problemów - od rodzinnych dramatów, przez chwalenie się tym, co się im udało, aż do pierwszych niezrozumień uczuciowych.
Dzisiaj wysłuchałam relacji z dyskoteki szkolnej od trzecioklasisty. Bardzo fajny, rozgarnięty i inteligentny chłopaczek, jak się okazało również - gentleman, poprosił każdą z koleżanek do tańca, żadna nie stała cały czas pod ścianą.
Jednak nic to nie dało, jego kolega był przebrany
Powiedzcie mi, jak to jest. Mam wśród dzieciaków, które uczę, dzieciaki mniej i bardziej rozgarnięte, w wypadku matmy zaczynamy naukę od małego - i ja, i nauczyciele w szkole, więc to jest trochę inna sprawa i sztuka przejścia z uczenia małego dziecka do uczenia większego. Nie wszystkim wychodzi, okej, bywa. Że rodzice sobie z tłumaczeniem im nie radzą - też bywa (chociaż nie zawsze rozumiem jak to możliwe).
Co do chemii, rzecz
Dziewczynki w 6 klasie to najgorszy materiał do nauki. Marudzi to, leniwe to, skupić się nie może, bo fejsbuki, internety i koleżanki, kłamie to i nijak nie wkłada wysiłku.

Próbowałam dzisiaj takiemu dziewczęciu pokazać o co chodzi w osiach liczbowych przy liczbach ujemnych. Osie, miarki, termometry, zbiory, przedziały, tłumaczenia o zimie i lecie - nic, nic nie trafia. Przed korkami twierdziła, że wszystko umie. W trakcie, że rozumie. Jakiekolwiek pytanie z mojej
Co jest teraz popularne wśród dzieciaków przedszkolno-wczesnoszkolnych? Muszę uzupełnić zapas naklejek rozdawanych w nagrodę po zajęciach, zaczyna się rok szkolny. Starsze, o dziwo, też zbierają, ale dostają zwierzaki i dinozaury. Młodszym do tej pory też dawałam zwierzątka (trochę inne), ale nie mogę znaleźć sensownych, więc potrzebuję coś awaryjnie.

#kasikuczymatematyki #dzieci może #rozowepaski coś wiedzą #naklejki #niewiemjaktootagowac
506 042 - 8 = 506 034

Do roboty i w okienku coś zjeść - za późno wyszłam i na piechotę bym nie zdążyła.

W tym tygodniu odbywają się ostatnie zajęcia w grupach u mnie w pracy i z tej okazji dzieciaki (niektóre) przynoszą prezenty (słoooodkie, duuuuużo słodkiego!). Będę gruba i zadowolona :D
Z rzeczy miłych, usłyszałam przy okazji mnóstwo komplementów od dzieciaków - niektóre za plecami ("Babciu, ja tak strasznie tą
kasiknocheinmal - 506 042 - 8 = 506 034

Do roboty i w okienku coś zjeść - za późno...

źródło: comment_L362pdBWrd26TULEVSSsfqOE0MtkKo7A.jpg

Pobierz
Dlaczego rodzice nie edukują seksualnie swoich dzieci? Dzieciak na zajęciach, przy całej grupie, zadał mi legendarne pytanie:
- Skąd się biorą dzieci?
Ponieważ zajęcia są z matmy, a nie biologii czy tam innej przyrody (taaaak, teraz nie ma biologii w podstawówce, jest "przyroda"), to w temat całe szczęście wnikać nie musiałam, tylko powiedziałam, żeby poczytał w książeczkach, a najlepiej zapytał rodziców.
- Pytałem, rodzice nie wiedzą.
No kurde, bez jaj. Zrobiłam świństwo
dlaczego nie można wygospodarować czasu i finansów na indywidualne rozmowy z dziećmi.


@zio-maj: to już nie mnie o to pytaj. Mam wystarczający problem z brakiem np. porządnego modelu graniastosłupów czy liczydeł, które to pomoce noszę ze sobą, bo szkoła ich nie ma (jak sądzę z braku funduszy na nie).

Nadal uważam, że nie powinno się zmuszać pod groźbą odpowiedzialności karnej do wysyłania dzieci do placówki edukacyjnej która wybiera sobie jedynie niektóre
Kiedy dzieciaki, które się uczy, dostają szóstki od nauczycieli matematyki, a w konkursach rozwiązują wszystkie zadania (dostałam dzisiaj taki miniraport z pola walki od matki jednego z uczniów), człowiek zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem nie powinien był olać ciekawych przedmiotów i zostać po prostu od razu nauczycielem. Może przynajmniej poziom w szkołach byłby sensowniejszy.

#kasikuczymatematyki #whocares #oswiadczenie
@mrgruszka: sorry, że z opóźnieniem, ale mam dość zakręcony czas teraz. Klasy to w sumie od przedszkola do końca podstawówki, bo starsi to po prostu jako indywidualne korki. A wskazówki? Zabawa, gry i traktowanie na poziomie, a nie jak półdebili ;)
Nie lubię cwaniactwa, a już małych cwaniaków szczególnie.
Na koniec zajęć daję dzieciakom naklejki w nagrodę, jeśli byli grzeczni - jedna za zachowanie, druga za ładną pracę. Brak tej pierwszej dyskwalifikuje z otrzymania drugiej, ale można otrzymać samą pierwszą. Jeden chłopaczek z grupy kilka razy prosił o naklejkę "na zachętę", okej, dostał. Ostatnio kątem oka przyuważyłam, że mały cwaniak odkleił naklejkę bez pozwolenia, po czym inne dzieci również to zauważyły i zaczęły
#kasikuczymatematyki

Zajęcia z dziewczęciem z pierwszej klasy i rok młodszym od niej chłopcem (wtrąconym przez nią kilka miesięcy temu dość brutalnie do #friendzone - do dziś się męczy z tego, co widzę).
Dzieciaki w ramach wstępu do wzorów układały wzorki z figur geometrycznych. Chłopiec napalił się na elipsy, dziewczynka niestety też. Chłopiec po skojarzeniu, że nie ma szans wziąć wszystkich elips stwierdził, że eeeeee, on to jednak tego nie układa i w
Uczę dzieci matematyki na dodatkowych zajęciach, m.in. bezpośrednio po ich lekcjach. Wczoraj (o dziwo, nie spodziewałam się) jednemu chłopcu zaczęła się tak dość intensywnie lać krew z nosa. Higienistka miała wolne, więc zrobiłam, co trzeba, ale stwierdziłam, że poza matmą wybadam teren czy wiedzą co robić w takiej sytuacji (dzieciaki z pierwszej klasy).
- Kto wie co się powinno zrobić, kiedy komuś leje się krew?
- Powiedzieć pani! - dzieciaki krzyknęły chórkiem
@kasiknocheinmal: Przekonanie, że głowę trzeba dać do tyłu jest mitem powtarzanym, odkąd pamiętam, podobnie jak to, że istnieją strefy rozmieszczenia różnych smaków na języku albo że ludzie wykorzystują 10% mózgu (choć znając niektórych... ( ͡º ͜ʖ͡º) ).
Oczywiście pedagog to powinien być ktoś, kto potrafi oddzielić ziarna od plew, ale chyba wszyscy wiemy, że na studia pedagogiczne przeważnie idą panienki, które nie mają pomysłu na życie.