Drodzy rodzice,

jeśli nauczyciel zwraca waszemu dziecku uwagę i zgłasza wam, kiedy to dziecko znienacka daje w paszczę koledze, to nie uzasadniajcie takich działań słowami, że "X musiał się zdenerwować, bez powodu tego nie zrobił", a później nie dzwońcie do przełożonych osoby uczącej, stwierdzając, że osoba ucząca nie ma doświadczenia i stąd wynikła taka sytuacja.

Jeśli do tego dziecię ucieka z sali i stroi fochy co kwadrans, to jest duża szansa, że stało się to nie z powodu braku doświadczenia, a z powodu braku wychowania.

Dziękuję
@desensitization: takie uroki spotkania z madką. Z zawodu wyuczonego jestem zupełnie kim innym, ale tak się złożyło, że od kilku lat uczę dzieciaki. Ot, fajna zabawa i przyjemna praca (taki przypadek takiej madki mam pierwszy). Argument o braku doświadczenia nie wiem skąd się tam wziął w tej całej historii, ale zirytował mnie bardzo.
  • Odpowiedz
Drodzy rodzice,

jeśli nauczyciel zwraca waszemu dziecku uwagę i zgłasza wam, kiedy to dziecko znienacka daje w paszczę koledze, to nie uzasadniajcie takich działań słowami, że "X musiał się zdenerwować, bez powodu tego nie zrobił", a później nie dzwońcie do przełożonych osoby uczącej, stwierdzając, że osoba ucząca nie ma doświadczenia i stąd wynikła taka sytuacja.

Jeśli do tego dziecię ucieka z sali i stroi fochy co kwadrans, to jest duża szansa, że stało się to nie z powodu braku doświadczenia, a z powodu braku wychowania.

Dziękuję za uwagę.


@kasiknocheinmal:
  • Odpowiedz
@kasiknocheinmal: muszę cię rozczarować 90% rodziców tak robi. Myślisz że te dziewczyny co pobiły inna to pobiły ją tylko dlatego że same w morde dostraja na osiedlu? Mamuśka powiedziała im wprost, jak ta twoja koleżanka typiara sie ciebie czepia to jej #!$%@?, w ryja jej daj
  • Odpowiedz
Koniec roku szkolnego, zostały zajęcia z przedszkolakami, bo uczniowie mają już wakacje. Lekcja powtórkowa, jakieś proste podwajanie (dzieciaki w wieku przedszkolnym, przypominam). Dopadła mnie po zajęciach mamusia jednej z dziewczynek, pytając jak dziewczęciu idzie. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że bardzo fajnie liczy, ma dobry tok myślenia i że rozumie i sobie radzi. Zgodnie z prawdą powiedziałam też, że w wolnej chwili można się pobawić w podwajanie, wyjaśniłam jak, bo tu akurat dziewczę
@czarna__jagoda: miałam taką jedną dziewczynkę dwa lata temu. Była w zerówce, a ojciec darł na nią mordę, że ją wyrzucą ze szkoły, jak nie będzie liczyć. Dzieciak płakał na samą myśl o wypełnianiu zadań na kartkach (a są naprawdę fajne, większość dzieci je uwielbia), ojciec opierdzielał jeszcze bardziej, nakręcało się coraz bardziej. W tym roku do mnie nie chodziła - i dobrze, bo się przynajmniej nie musiałam hamować, żeby brzydko
  • Odpowiedz
@MisterBorou: ale ja nie mam nic do uczenia rzeczy dodatkowych. Mam wielkie "ALE" do sposobu. Niektórym dzieciakom też pokazuję rzeczy znacznie nadprogramowe, ale kurde, nie przymusem, nie odpytywaniem, bez opierdzielu od rodziców później, tylko z zachwytem, że dzieciak chciał coś takiego robić.
Dzieciaki trzeba zachęcać, a nie stresować, wtedy dopiero robią cuda z tej matmy.
  • Odpowiedz
Skąd się bierze patologia?
Miałam dziś zajęcia w przedszkolu. Czekając na nie stałam sobie przed budynkiem, przeglądałam wykop z telefonu i tak powoli upływał mi czas. W pewnym momencie z przedszkola wyszedł dzieciak z ojcem, dziecię radośnie dzierżyło samochodzik, ojciec się zaczął pytać czyj ten samochodzik jest, "bo przecież nie twój". Poprosił dzieciaka, żeby ten odniósł zabawkę do przedszkola z racji tego, że samochodzik nie jest jego, ale dziecko stwierdziło, że nie odniesie, "bo nie".
Padła jeszcze jedna prośba, na którą potomek zareagował wrzaskiem "NIEEEEEEEEEEEEEEEEE!", ojciec wzruszył ramionami, po czym stwierdził "no to weź ten samochodzik do domu".
Popatrzył na mnie, wyburczał pod nosem, żeby dzieciak nie słyszał "jutro odniesiemy".
Kurtyna w dół.

Może