Poza normalnymi ćwiczeniami z matematyki, niejednokrotnie daję też dzieciom bardziej luźne zadania.
Ostatnio po dodawaniu i odejmowaniu dzieci miały narysować swoje pokoje. Dziewczynki twardo i zawzięcie mazały po ćwiczeniach, chłopiec nie chciał.
- Bo ja nie wiem co narysować.
- Narysuj swój pokój, jakie tam masz rzeczy, co byś chciał tam mieć.
- A co masz w pokoju?

- Bałagan...

Kurtyna w dół.

#kasikuczymatematyki #cotedzieci
  • Odpowiedz
Uczę dzieci matematyki- dzieci są w wieku różnym, od 4 do kilkunastu lat. Jedna z dzisiejszych grup to była grupa sześciolatków, dziewczynka i chłopiec (dziewczynka chodziła do mnie rok temu, chłopiec dopiero zaczął w tym roku). Tyle słowem wstępu.
Podczas ostatnich zajęć chłopiec próbował się przytulać do dziewczynki, coś tam mówić, że ją lubi itp., zajęłam ich matmą i zapomniałam o sprawie. Dzisiaj byłam świadkiem wydarzeń dramatycznych.

Chłopiec poinformował dziewczynkę, że ją
Skąd się bierze patologia?
Miałam dziś zajęcia w przedszkolu. Czekając na nie stałam sobie przed budynkiem, przeglądałam wykop z telefonu i tak powoli upływał mi czas. W pewnym momencie z przedszkola wyszedł dzieciak z ojcem, dziecię radośnie dzierżyło samochodzik, ojciec się zaczął pytać czyj ten samochodzik jest, "bo przecież nie twój". Poprosił dzieciaka, żeby ten odniósł zabawkę do przedszkola z racji tego, że samochodzik nie jest jego, ale dziecko stwierdziło, że nie
Jeśli macie dzieci lub planujecie mieć, nie wrzeszczcie na nie, nie krzyczcie, kiedy się pomylą, nie przepytujcie z materiału do nauki z krzykiem.
Zdecydowanie #niecoolstory Dziewczynka dzisiaj dostała na zajęciach ataku histerii ze strachu przed ojcem, który będzie ją potem przepytywał, a ona nie była pewna czy dobrze odpowie. Na sugestię, że może odbierze ją dzisiaj mama, odpowiedziała tylko, że "mama też krzyczy" i dalej zanosiła się płaczem. Dziewczynka jeszcze nie chodzi
Nie ma to jak wstać na zajęcia do przedszkola, dźwigać pomoce naukowe, stracić godzinę na dojazd w jedną stronę, po czym dowiedzieć się, że zajęć nie ma- dyrekcja "zapomniała" dać znać wcześniej. Nienawidzę takich sytuacji, marnuję czas, siły (ciężkie są te materiały pomocnicze na dzisiejszą lekcję) i pieniądze na dojazd. Ktoś taki uczy potem dzieci o odpowiedzialności i szacunku do innych ludzi...
Jeden jedyny taki klient, reszta zachowuje się normalnie, ale humor
Stwierdzam, że mam świetnych uczniów. Jest dopiero początek grudnia, a ci, którzy początkowo sobie słabo radzili, radzą sobie coraz lepiej. Ci, którzy bali się odezwać, zaczynają się zgłaszać. Ci, którzy byli do spacyfikowania- zostali spacyfikowani i nawet czasami się skupiają. Ci indywidualni z korepetycji- przynoszą coraz lepsze oceny. Ot, takie #oswiadczenie bez sensu, ale chciałam się pochwalić, bo jestem dumna. O.

#kasikuczymatematyki
@Lukigostek: i po to jest specjalizacja póżniej. Z tym, że po specjalizacji sprawa wcale nie wygląda lepiej z pracą, nawet jak wiesz o co w tym chodzi. Ot, za duża produkcja absolwentów w stosunku do zapotrzebowania rynku. A kierunek, żeby było śmieszniej, stał się jakiś czas po rozpoczęciu przeze mnie, kierunkiem zamawianym i jest nim dalej :]
  • Odpowiedz
Co jest nie tak z systemem edukacji, kiedy nauczyciel mówi dzieciom, że cyt. 'nie można', 'nie da się' odejmować liczby większej od mniejszej?

Dziewczynka na zajęciach powiedziała, że takie rewelacje głosi im nauczycielka w drugiej klasie. Rozumiem, że nie chce mieszać niektórym dzieciom, które jakimś cudem dopiero niedawno poznały cyferki, ale to już lepiej niech nic nie mówi, niż przedstawia takie z dupy wzięte teorie. Nie ma to jak wyjść na idiotę
@kasiknocheinmal: no niestety to troche los na jakiego nauczyciela sie trafi. Ja na poczatku trafialem na niedorajdy, ktore bardziej byly chyba zainteresowane czytaniem gazety, niz nauczaniem i dla ktorych matematyka to byly slupki i rysowanie czegostam ekierka. Rowniez slyszalem, ze nie mozna tego, czy tamtego i zeby stosowac "wzory". Nienawidzilem matmy.

Potem trafilem na nauczycielke i nauczyciela, ktorzy zyli matematyka i ktorzy potrafili dzielic sie ta pasja i nagle odkrylem, ze
  • Odpowiedz
Zdecydowanie #niecoolstory opowiedziane przez jedną z moich uczennic. Dziewczynka chodzi do klasy czwartej szkoły podstawowej. Opowiadała ostatnio jak to kolega miał chomiczka. Chłopaczek o chomiczka dbał, wszystkim się chwalił, że ma w domu zwierzątko, zapraszał kolegów, żeby obejrzeli zwierzaczka.

Zaprosił swojego najlepszego kolegę z klasy. Kolega wziął chomiczka i rzucił nim o klatkę. Tak po prostu, bez zbędnych ceregieli. Wziął na ręce i rypnął z całej siły. Chomiczek oczywiście nie przeżył, a
Dobrze nie mieć instynktu macierzyńskiego, jeśli się uczy dzieci.

Małe #niecoolstory: wracam właśnie z zajęć w przedszkolu, grupy miłe, fajne, sympatyczne dzieciaki plus jeden rozrabiaka. No i zeszłoroczni rozrabiacy byli do opanowania, przedszkolanki ostrzegały przed tym, o którym piszę. Najpierw rozrabiał, poprosiłam o spokój. Nie działałało, ale jak przeszliśmy do wypełniania zadań na kartkach, to wypełniał ładnie. Powiedziałam, że ładnie, niech się stara, to jak będzie grzeczny i skończy pierwszy, to
@bardzospokojnyczlowiek: niestety :/ tzn. dla mnie stety, ale szkoda mi tych dzieciaków. Nie wiem, "za moich czasów", z sensownej książki robiło się tematy po kolei, jeden przechodził płynnie w drugi i całość się uzupełniała. Ten chłopaczek ma książkę świetną, ale cóż z tego- nauczyciel zaczyna w pierwszym rozdziale, skacze na środek, potem do drugiego, następnie do ostatniego i wraca do początku. Nie dziwię się, że się dzieciaki gubią. Przykłady na lekcji
  • Odpowiedz
Duma korepetytora :D poza zajęciami dla całkiem małych dzieciaków, daję też korki 'starszym'. Mam jednego chłopaczka z 4 klasy, rozgarnięty, ale koszmarnie roztrzepany i kompletnie niewierzący w swoje możliwości. Jechał na dwójach, nie bardzo sobie radził, ale jak się wytłumaczyło to nagle okazywało się, że sobie radzi. Pisał w zeszłym tygodniu pierwszą klasówkę z tego, co już ja z nim robiłam, ale bazującego na poprzednich tematach. I dzisiaj się dowiedziałam, właśnie teraz,
Co dalej? Dzisiaj miałam lekcję na temat dodawania i odejmowania, powtórzenie wiadomości. Grupa w składzie: 5-latek, 7-latka oraz dwa razy po 6 lat. Losowali sobie dwie liczby i mieli odejmować je od siebie (w domyśle mniejszą od większej, przynajmniej na razie).

"Niech pani napisze 0 - 20", patrzę się na chłopaczka (to 5-latek zaproponował) z lekkim niepokojem i mówię "ale tak, żeby było łatwo odjąć", "no to niech pani napisze: równa się
Z pewnością. Samo zadanie 0 odjąć cokolwiek to jest ultra banał. Zaskakująco obyte dzieci nie biorą się ze szkoły. Jak ma jakiś dany od losu potencjał i warunki, jak rodzice odpowiadają na pytania: "czy jest coś mniejszego od zera tato?" to dzieciak potrafi. Dla mnie takie głupie detale były cholernie ciekawe zawsze. Uwielbiałem męczyć i zaskakiwać nimi nauczycieli. Najchętniej robiłem zadania, których nikt nie rozumiał. Reszte olewałem jako za prostą. Rozzuchwaliłem się
  • Odpowiedz
Jestem złym człowiekiem, dzieci z zajęć coraz bardziej mnie lubią i chcą się przytulać, wieszać na mnie, siadać na kolanach. Delikatnie, bo delikatnie, ale je odganiam na zasadzie 'oj, ale dużo ważysz, zaraz mnie zgnieciesz, zejdź proszę' albo 'jakbyś mogła się trochę odsunąć, to byłoby miło, bo nie mogę się ruszyć'. Pytanie kiedy dzieci załapią, że tak naprawdę chodzi o to, że nie lubię kiedy przekraczają moją strefę bezpieczeństwa i w sumie
Koszmar nauczania małych dzieci: rodzeństwo na zajęciach, różnica wieku ok. 1,5 roku, chłopiec starszy od dziewczynki. Pokłócili się o poduszkę i chłopiec zaczął lać dziewczynkę. Poprosiłam o spokój, zero reakcji, dziewczynka ciągnie za poduszkę, chłopiec też, dziewczynka beczy, chłopiec zaczyna krzyczeć i ciosy kierować w stronę głowy dziewczynki. Słowny ochrzan- zero reakcji. Złapałam w końcu chłopca za rękę i przytrzymałam: takiego zdziwienia u niego jeszcze nie widziałam. Mam tylko nadzieję, że nie
@Migfirefox: nieeeeee, całe szczęście nie- podziwiam przedszkolanki, ale nie dałabym rady. Uczę matematyki dzieciaki w wieku 4-8 lat na zajęciach dodatkowych. W tej grupie jest wyjątek, dziewczynka ma 3 lata.

Btw: my z bratem też się zawsze laliśmy, ale kuuuuurde, nie w głowę :/
  • Odpowiedz
Matko, spóźnił mi się na zajęcia ulubiony uczeń, lat 5 świeżo skończone. Po drodze zasnął, kiedy matka go budziła, powiedział, że nic nie widzi. Potem był totalnie niekontaktujący, odpowiadał półsłówkami. Ożywił się przy liczeniu, ale nie podoba mi się to :/ Jedna nowa rzecz, której się dowiedziałam: w takim momencie momentalnie wraca do człowieka wszystko to, czego się dowiedział o pierwszej pomocy. Przynajmniej o to mogę być spokojna, że nie zapomnę o
  • Odpowiedz
No! I to rozumiem, pół roku trwało, ale się udało :P Chłopaczek, którego nie mogłam opanować, jeśli miał chociaż jednego rozrabiającego kolegę, po pochwaleniu (ładnie pracował, kiedy kolega wcześniej wyszedł do domu) w zeszłym tygodniu, na dzień dobry powiedział mi, że on dzisiaj będzie grzeczny. Słyszałam to nie raz, nie dwa, więc pokiwałam tylko głową i tak nie licząc na cud. A tu prosz: uciszał innych, wybrał do pary spokojnego kolegę, pierwszy
To się nazywa sensowny rodzic (zresztą ogólnie bardzo fajna kobieta, przemiło mi się z nią rozmawia po lekcji, kiedy zbiera się z dzieckiem- też fajnym): przy dziwnych terminach, takich jak np. zajęcia podczas przerwy świątecznej lub feriach, kontaktuje się pytając czy na pewno zajęcia są. Po potwierdzeniu- potwierdza swoją obecność. Cudo! Żeby tacy wszyscy byli (a nie tak, jak niektórzy- 2 tygodnie dziecka nie ma, a ja nie wiem co się z
Jako głos sprzeciwu nie zgodzę się z Twoimi słowami. To może oznaczać, że nie ufa Tobie i dzwoni, bo nie jest pewna co do Twojej rzetelności :)

Ale jak ładna to bym wybaczył :))
  • Odpowiedz