Wpis z mikrobloga

Często jak słyszę, że ktoś studiuje i pracuje to mam w głowie wyobrażenie, że jest na kierunku, na którym wystarczy obecność, albo nawet i nie, żeby zaliczyć większość przedmiotów i nie wymaga on pracy własnej. Wzięło się to stąd, że jak sam byłem na studiach, to pochłaniały one tyle pracy i wkładu własnego po godzinach, że dorzucenie do tego jeszcze pracy było moim zdaniem niemożliwe. A ci, którzy próbowali pracować, to albo byli największymi "nierobami" na studiach i każdy za nich wszystko ogarniał, albo nie wiedzieli w ogóle co się wokół nich dzieje. Jakie jest wasze zdanie? Jest tak faktycznie, czy to tylko moje wąskie doświadczenia i nie mierzyć wszystkich swoją miarą?
#studia #studbaza #pracbaza #kiciochpyta
  • 169
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@chcialbymbycnormalny: U mnie na kierunku było fizycznie niemożliwe wcisnąć etat. Pojedyncze osoby gdzieś tam kodowały zdalnie wieczorami albo na wykładach, ale to byli tacy ogarniacze, że praktycznie nie musieli się uczyć, tylko zaliczać obecności.
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny: o ile jeszcze z licencjatem/inzynierem moge sie zgodzic bo jest duzo przedmiotow typu zapchaj dziura to na magisterce jest tyle czasu ze nie widze przeszkod pojsc gdzies na pol etatu. i wiekszosc moich znajomych na magisterce pracowala, bo nie miala co robic z czasem.
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny: weź pod uwagę to że nie każda praca szczególnie dla studenta jest pelnoetatowa, a i na roku są ludzie zdolniejsi co potrafią szybko złapać materiał, i mniej którzy muszą poświęcić sporo nauki żeby zdać na 3.
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny: zauważ też, że każde studia mają inną strukturę i są zupełnie inne. Na jakichś inżynierskich masz pewnie sporo projektów, na jakichś językowych sporo literatury do przeczytania, esejów do napisania. Czas potrzebny do nauki na dany przedmiot też się różni, bo jeden wymaga wykucia na blachę (na przykład jakaś anatomia typu nazwy kości dla przyszłych lekarzy), inne wymagają zrozumienia tematu i przerobienia wielu przykładów dla wprawy, jeszcze inne to kwestia
  • Odpowiedz
pracy i wkładu własnego po godzinach,


@chcialbymbycnormalny: studia dzienne dlatego sa do d--y. Studioawlem w lodzi na kierunku ekonometrii i tam zajecia 8-20, + wpizde projektow, zadan ze sie szlo z-----c. A na zaocznych jest wiekszy luz i peirwsze doswiadczenie z praca.
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny: No wyobraź sobie, że jest wiele osób, którym starczy tylko przyjść na wykłady i pouczyć się tydzień przed sesją żeby zdać na przysłowiową piątkę, a są tacy, którzy kują temat na blachę, że mogliby cytować podręczniki, a nie są w stanie zdać, lub ledwo zdają.

W przypadku tych pierwszych. praca to nie jest żaden problem - jak się możesz domyślić.
  • Odpowiedz
mama z tata rozumiem dawali kieszonkowe?


@nairoht:

czyli w sumie zyles na koszt rodzicow przez okres studiow bo mieszkanie i jedzenie to najwieksze koszta


@nairoht: wyobraź sobie mieć oboje rodziców którzy pracują przez powiedzmy 30 lat i przez cały ten czas nie byli w stanie odłożyć tak małej kwoty aby dać ci na skromny wynajem pokoju 800-900 zł w wojewódzkim no może nie licząc warszawki, albo nawet akademik
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny:
jak ktoś robił pełen etat (albo i nawet 3/4) i studiował dziennie to jeden z tych scenariuszy:
1. Łatwe studia - prace idzie ogarnąć, bo przecież studia nie przeszkadzają, za wiele na nich się nie narobisz i nie naprzejmujesz
2. Ciężkie studia - lecenie w uja na uczelni, ogarnianie wszystkiego na pół gwizdka, bez notatek znajomych z roku byś wyleciał po miesiącu takiego trybu, chodzenie na poprawki, oddawanie w
  • Odpowiedz
@EdgyCaesar97: To jest właśnie to o czym mówię. Jak komuś powiesz studia, to myśli dokładnie jak ty - wykłady, na które wystarczy pójść parę razy, coś zapamiętać, douczyć się i kolokwium zdane. Akurat zdawanie wykładów na moich studiach to była najmniej problematyczna rzecz, bo wystarczyło się nauczyć. Najbardziej czasochłonne i najgorsze były projekty i sprawozdania na laboratoria, bo było tego dużo i wymagały dużo pracy. Projektu w dwa dni, ani
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny: Da się studiować nawet na dziennych lekarskich, chodzić do pracy, na kilka kół naukowych po zajęciach i pisać prace naukowe. Znam taką osobę - jest chronicznie zmęczona, ale jeśli nie masz dzianych rodziców to innej drogi nie ma. Koszt mieszkania i wyżywienia jest dzisiaj absurdalnie wysoki.
  • Odpowiedz
Studiowałem i pracowałem, w pracy uświadomili mnie że nikt na oceny ze studiów potem nie patrzy, więc dla mnie kluczowe było zaliczyć byle jak byle w 1 terminie. Studia nie były za specjalnie ciężkie skoro w większości przypadków wystarczy rozumieć fizykę by je ogarnąć. No i koniec końców tak było, nikt nigdy o oceny nie pytał za to o doświadczenie i uprawnienia budowlane już jak najbardziej .
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny: Automatyka i elektrotechnika, studia dzienne, praca na pełny etat 40 godzin tygodniowo. Za co miałem żyć jak nie z pracy? Poniedziałek - piątek robiłem 20-22 h, w sobote i niedziele waliło się 2 x po 10 h i było git. Do tego trening i i w sumie forma życia w tedy.
  • Odpowiedz
Znam ludzi po różnych kierunkach technicznych, medycznych, ekonomicznych, humanistycznych i 90% z nich pracowała.


@dzony77: a to ciekawe, bo na dość wymagającym kierunku politechnicznym, na pierwszym stopniu pracowało na pełny etat może 10%, z czego żaden z nich nie skończył tych studiów. Wychodzi na to, że same banany u mnie były ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny: studiowałem informatykę i pracowałem jako IT. W sumie dało się to połączyć. Studia dzienne poziom magisterski. Udawało mi się pracować na 3/4 etatu, ale większość wykładów była nieobowiązkowa i nikt o to nie robił problemu.
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny: studiowałem budownictwo na polibudzie i miałem w każdym roku stypendium dla najlepszych 10% studentów. Miałem mnóstwo czasu na giereczki, myślę że spokojnie z 20h w tygodniu grałem.

Mogłem zamiast tego spokojnie pracować na pół etatu, ale warunki ekonomiczne mnie do tego nie zmusiły.
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny: mój kumpel chodził ze mną na dzienne studia i codziennie od razu po zajęciach jechał do starych pracować przy sklepie. Nawet jeśli nie była to medycyna czy prawo to trzeba było poświęcać czas na naukę i nie było tak, że każdy jak leci zdawał na następny rok. Szacun dla niego bo wiem, że zapieprzal przez tych kilka lat od rana do wieczora i ciężko się z nim było na
  • Odpowiedz