Wpis z mikrobloga

Często jak słyszę, że ktoś studiuje i pracuje to mam w głowie wyobrażenie, że jest na kierunku, na którym wystarczy obecność, albo nawet i nie, żeby zaliczyć większość przedmiotów i nie wymaga on pracy własnej. Wzięło się to stąd, że jak sam byłem na studiach, to pochłaniały one tyle pracy i wkładu własnego po godzinach, że dorzucenie do tego jeszcze pracy było moim zdaniem niemożliwe. A ci, którzy próbowali pracować, to albo byli największymi "nierobami" na studiach i każdy za nich wszystko ogarniał, albo nie wiedzieli w ogóle co się wokół nich dzieje. Jakie jest wasze zdanie? Jest tak faktycznie, czy to tylko moje wąskie doświadczenia i nie mierzyć wszystkich swoją miarą?
#studia #studbaza #pracbaza #kiciochpyta
  • 169
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Zależy od kierunku, studiowałem budownictwo a potem automatykę i robotykę. Na budownictwie na dziennych ze względu jak wyglądają te studia czyli ćwiczenia/tablicówka w czasie zajęć a potem projekt w domu który robisz przez cały semestr na zaliczenie i tak dosłownie z każdego przedmiotu. Było tego tyle, że ciężko było zrobić każdy projekt ze zrozumieniem, dodając do tego jeszcze pracę to byłoby to tylko bezmyślne przepisywanie bez jakiegokolwiek zrozumienia tematu. Podsumowując - budownictwo
  • Odpowiedz
mama z tata rozumiem dawali kieszonkowe? I nie ma w tym nic zlego, ale niektorzy nie maja wyboru i ida robic mimo tego ze chodza jak zywe zombie


@chcialbymbycnormalny: @nairoht: studiowałeś może na politechnice dziennych? Ja studiowałem, była taka masa nauki, czasochłonnych projektów że po prostu niemożliwością było jednocześnie studiowanie w trybie dziennym i praca. Tak samo znajomi po kierunkach takich jak elektrotechnika, elektryczny, biotechnologia czy na uniwerku
  • Odpowiedz
Mam rodzinę, 1,3 etatu i dodatkowo działalność, właśnie robię czwartą podyplomówkę, plus cały czas szkolenia, dwa języki itd. a ty twierdzisz, że nie da się studiować mając jeden etat?


@krulkartonu: sorry ale podyplomówki to inna para kaloszy niż studia dzienne I stopnia na ciężkim kierunku gdzie oprócz mnóstwa pamięciówki, nauki matmy, wydymy, mechaniki i innych, masz jeszcze czasochłonne projekty, a na pierwszych dwóch latach odpada 40-50% ludzi. Sam skończyłem dziennie
  • Odpowiedz
@chcialbymbycnormalny: U mnie jak się przeżyło 1 i 2 rok to się człowiek przyzwyczajał i jakoś leciało. Nauka głównie na kolosy i egzaminy bardzo intensywna a dziennie to tylko te przedmioty które wymagały. Na wykłady nie chodziłem w ogóle poza 1szym semestrem tylko sam nadrabiałem skryptami i książkami w domu więc tu sporo czasu dochodziło. Moje studia były specyficzne bo nie ważne było jak dużo zakujesz tylko kiedy "załapiesz"
  • Odpowiedz
obiłem pomiary, a później na chillu do pracy (gdzie w sumie miałem trochę czasu i mogłem opisać badania z danego dnia). No, ale jak napisałem, trzeba było się nadawać na dany kierunek i mieć solidne podstawy wyrobione w szkole średniej i na pierwszych dwóch latach studiów. ¯\(ツ)/¯


@makaronzjajkiem: Przecież Ty typie jesteś Mateuszkiem programistą, który do branży wchodził w okresie bańki, nie wypowiadaj się na temat normalnego życia, bo jak
  • Odpowiedz