"Demolition" z 2015r. czyli o tym jak "martwy" może być człowiek sukcesu.

Apatia, brak zainteresowania, życiowa obojętność, często czuje się podobnie, nie chce mi się wykłócać, nierzadko nawet rozmawiać z rodziną.
Już po paru pierwszych minutach zauważyłem, że łączy mnie z głównym bohaterem sposób w który podchodził do życia. Mimo, że nie odczuwał uczuć wciąż w nim były. To może być wniosek płynący z filmu dla każdego, warto pielęgnować swoje uczucia.

Dopiero ciężkie przeżycie w życiu pozwoliło mu zburzyć emocjonalny mur który główny bohater wybudował wokół życia które prowadził. Dzięki temu zdał sobie sprawę z swoich uczuć, oraz tego, że już dawno potrzebował jakiegoś sposobu na odreagowanie życia, może to sugerować, że każdy potrzebuje jakiegoś sposobu na doznanie katharsis.
Bubakowski - "Demolition" z 2015r. czyli o tym jak "martwy" może być człowiek sukcesu...

źródło: obraz_2024-05-13_185044561

Pobierz
@Bubakowski: Też lubię ten film. Mimo, że recenzje ma średnie, to ja lubię do niego wracać, pewnie dlatego, że podobnie jak główny bohater przez większość mojego dorosłego życia czuję pustkę i zobojętnienie do spraw teoretycznie ważnych.
  • Odpowiedz
Dla mnie w dorosłym życiu najgorsza jest nuda

Za dzieciaka życie było bardziej zróżnicowane - miałem paczkę kolegów na których zawsze można było liczyć ale miałem też z 3 - 4 osoby z którymi miałem sporo konfliktów. Parę osób mi dokuczało, ale potrafiłem się skutecznie obronić. Zdążało mi się też czasami wpadać w jakieś kłopoty. Mimo tego zawsze spadałem na 4 nogi bo przy odpowiednim doborze słów i naciąganiu prawdy naprawdę z każdej sytuacji dało się wyjść (i zawsze z tego miałem ogromną satysfakcje). Byłem też dosyć zżyty ze swoimi kolegami - wszystko robiliśmy razem dla wspólnej korzyści.
Obecnie mam inne towarzystwo i mimo że ja staram się to widzę że nie mamy razem wspólnych celów + nie lubią podejmować ryzyka

Jednak gdy jestem już dorosły (chodź wcale się tak nie czuje) życie jest nudne - praca, dom i w weekendy albo studia albo jakieś wyjście. Nie radze i staram na siłę zapewniać sobie jakiekolwiek emocje - np. jeżdżąc samochodem, szukając jakiś konfliktów na siłę i kilka rzeczy o których lepiej nie pisać tyle że to wszystko było bez celu i wcale nie sprawiłem że czułem się lepiej. Wszystko robiłem tylko i wyłączne z NUDÓW
  • Odpowiedz
Mirki, byłem się przejść, coś typu "przegryw: jak daleko nogi zaniosą". Zacząłem czytać książkę pt. "człowiek w poszukiwaniu sensu". W książce tej jest słowo które idealnie opisuje aktualnie moje stanowisko względem życia a jest nim #apatia. Tylko tam był to przypadek ludzi, którzy znaleźli się w sytuacji dramatycznej jaką był holocaust. A ja? Ehh nie mam pojęcia. IT's Over ( ͡° ʖ̯ ͡°) Jakby mi
Bangos - Mirki, byłem się przejść, coś typu "przegryw: jak daleko nogi zaniosą". Zacz...

źródło: WhatsApp Image 2023-09-29 at 19.09.47

Pobierz
@Asterka_Boza: niby lepsze, tylko jak człowiek bierze latami a nie, ze przeszło po roku to można zacząć się zastanawiać czy tak będzie już zawsze. I jak będzie zawsze to czy jakiś inny lek nie da rady kontrolować zaburzeń wystarczająco, ale bez oduczuciawiania nas.
  • Odpowiedz
Tak mi się cholernie nic nie chce jestem taki obojętny.Jakbym wygrał w lotka to nawet nie chciałoby mi się jechać na Malediwy… Jakbym kupił auto za miliona to raz bym się przejechał a potem by stało, bo by mi się nie chciało jeździć.To już #!$%@? jakaś choroba.Może to przez te #snri które biorę już kilka lat? Ciekawe jakbym przestał brać czy coś by się zmieniło ale wtedy pewnie bym miał
Dobra, koniec już śmieszkowania o Talibach i głupocie neuropy. Moje życie wróciło na te stare tory prowadzące donikąd. Całą noc nie potrafiłem zasnąć to oglądałem Robin Hood: Książę złodziei (1991) - stary dobry film przygodowy. Wstałem po 12:00 i jakieś pół godziny temu odgrzałem sobie gołąbki ze słoika na śniadanioobiad. Co dalej mam ze sobą robić? Nie wiem skąd to się bierze, czy to przez samotność, czy przez poczuciu własne bezradności, a może przez pochmurną pogodę. W każdym razie rozwaliło mnie jak na You Tube wyświetliło mi w proponowanych Longview od Green Daya. Kiedyś oglądałem na You Tube materiał o historii poppunku i pamiętam, że cytowano w nim fragment wywiadu z wokalistą, który opowiadał, że jest to piosenka o facecie bez dziewczyny i całkowicie bez życia - czyli kimś takim jak ja i większość tutaj. Algorytm wie co mi podesłać.
Green Day - Longview

Tak sobie siedzę i oglądam telewizję, ale nic nie leci

Skaczę po kanałach godzinę lub dwie

Tak z lekka
CulturalEnrichmentIsNotNice - Dobra, koniec już śmieszkowania o Talibach i głupocie n...
Już nie mam pojęcia jak wyjść ze #!$%@?. Kiedyś potrafiłem rozruszać głupim żartem jakąś stype, nawet wśród nowych osób. Dzisiaj na majówkowym spotkaniu totalny brak jakiejś siły przebicia, najlepiej się czułem na tarasie sam albo w mniejszym gronie, co też raczej ograniczałem do samej obecności. Denerwuje mnie to tym bardziej, że ludzie którzy pamiętają mnie z dawnych lat już nawet nie pytają co się ze mną dzieje bo wiedzą że zdziwaczałem i
Zdumiewającym jest, że pewien mnich, Ewagriusz z Pontu, żyjący w rejonie wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego, ponad 350 lat po Chrystusie, opisał zjawisko idealnie pasujące do słowiańskiego "Dzikiego Gonu":

"Niech nikt spośród braci nie uprawia anachorezy pełen gniewu, pychy czy smutku, ani niech nie ucieka od braci doznając przykrości przez takie myśli. Zdarza się nawet pomieszanie zmysłów od takich namiętności serca, skoro [one przechodząc] z jednego wyobrażenia w drugie, z tamtego w [jeszcze]
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Można coś z tym zrobić.

Wiele lat przesiedziałam bezczynnie, marnując czas na jakieś gówna (użalanie się, strzelanki, wpieprzanie czipsów na kanapie przed telewizorem). Dwa, trzy, cztery lata temu sukcesywnie zarastałam syfem. Nawet wzięcie kąpieli mnie przerastało. Jeden dzień - jedna zrobiona rzecz, bo na więcej nie starczało mi energii. Na uczelni wszystko zdane na #!$%@?. Zero własnej pracy, kończę studia, a zrobiłam może z 3 projekty, czyli kilka lat nauki w dupę. #!$%@?, nie umiałam zmniejszyć obrazka w fotoszopie, a miałam iść do pracy i na swoje, ku chwale Ojczyzny xD Kojarzycie te programy o zbieraczach? No właśnie.Tak też się działo. Przestałam brać leki, zamieniłam się w kulę tłuszczu wielkości lodówki. Nie byłam w stanie oddychać normalnie przez sen, pobudka co kilka minut. Bywały dni, że przez obrzęk nóg nie byłam w stanie zejść normalnie po schodach. #!$%@?łam sprawę z jedynym facetem, na jakim mi zależało. #!$%@?łam sprawę z realizacją pasji, która siedziała we mnie od zawsze. #!$%@?łam sprawę własnego zdrowia, przez co teraz wygrzebanie się z otyłości i rozwalonego pakietu żołądek-wątroba-flaki jest strasznie trudne.

Pewnego dnia jednak poziom obrzydzenia do samej siebie osiągnął poziom krytyczny. Dotarło do mnie, że skoro i tak tyle lat jeszcze muszę męczyć się w tej kupie gówna, to co mi szkodzi spróbować zmienić swoje życie xD Brzmi głupio, ale dokładnie taki komunikat znienacka wyświetlił mi się w głowie. Teraz już ponad półtora roku od tej decyzji. Mam pracę w zawodzie, nareszcie jakiś fach w ręku (robię to, co chciałam robić od liceum, ale nie miałam nawet odwagi startować na studia w tej dziedzinie), garnuszek u mamy jeszcze na ten moment motzno, ale pracujemy nad tym wspólnie. Ćwiczę na siłowni, już nie wyglądam jak lodówka. Wprawdzie 23 lvl, nigdy nie miałam faceta, ale już nie boję się aż tak, że zostanę na zawsze sama - mimo że ciągle mówię znajomym, że umrę zjedzona przez własne koty ( ͡°
  • Odpowiedz
Chyba mnie jakaś apatia wiosenna dopadła, cały czas bym spał najchętniej, a studia nie pozwalają. Nie chce mi się nawet nic robić, co najciekawsze humor mam neutralny, ale sił zero. Dzisiaj wziąłem się za czytanie książki na kolosa, usnąłem po kilku stronach i spałem ze 4 godziny jak nie dłużej.... a śpię i tak do 10 albo i 11. Wczoraj jak chodziłem po mieście to nogi miałem jak z waty nie wiem