Ich debiut pt. All Boro Kings był ich opus magnum - uwielbiałem i nadal morda mi się cieszy jak słyszę COKOLWIEK z tamtej płyty. Z kolejnych dwóch kojarzą w sumie 2 numer. Miałkie i nudne Expect the Unexpected i właśnie Rocky - numer inny niż wszystkie ich w dyskografii, w pozytywnym klimacie kalifornijskiego poppunku (no tyle że
@cult_of_luna: Whos da king, whos da king, whoaaa :D Ten saks i ziomek w koszulce "POLSKA" zawsze przywoluja mile wspomnienia. Gralem kiedys w bandzie instrumental hip-hop i dogi byly jedna z naszych inspiracji, tylko ten punkowy vibe nie pasowal juz do polski lat 2010.
Combat 84 - Poseur z EPki pt. Orders of the Day (1982)
To dzisiaj tak: jedna z ważniejszych kapel ówczesnego brytolskiego, oiowo-skinheadowskiego movementu. W czasie krótkiego życia (1981-1984), w klasycznym okresie, zostawili po sobie 2 całkiem przyjemne EPki i jedno LP, które też jest EPką, dokręconą do "długograja" za pomocą kilku utworów live ( ͡°͜ʖ͡°)
W tym wątku zapraszam Was drogie Mireczki i Mirabelki do podzielenia się waszymi top 3 najbardziej niedocenionych składów/ekip/zespołów/solistów/wklejodpowiednie/cokolwiekniewymienione w historii polskiej muzyki(⌐͡■͜ʖ͡■) U mnie wygląda to, tak: 1. Cool kids of death 2. Akurat 3. Electric rudeboyz
@ExtraIntrowertyk: poszedłem kiedyś na koncert akurat. Wchodzę na salę a tam jak w szkole krzesła w rzędach i stare dziady i dzieciaki. Spodziewałem się zupełnie czegoś innego ale i tak było spoko, tylko niepotrzebnie jarałem wcześniej :)