54/100

Małgorzata Hillar

Nieśmiałość.

Na dźwięk
zim­ne­go gło­su
oczy
prze­stra­szo­ne świersz­cze
cho­wa­ją się
w szpa­rach pod­ło­gi
albo w pu­de­łecz­kach
po­wiek

Dło­nie
la­ta­ją w po­wie­trzu
jak pło­chli­we je­mio­łusz­ki

Wśród ob­cych spoj­rzeń
sło­wa
to nie­po­rad­ne gołe
szcze­nia­ki

I żad­ne an­ty­bio­ty­ki
tyl­ko cie­pły kli­mat
gło­su mięk­kie­go
jak żół­ty puch
ma­łych kur­cząt

#codziennapoezja #odchaming
53/100

Edward Stachura

Życie To Nie Teatr

Życie to jest te­atr -- mó­wisz, cią­gle opo­wia­dasz.
Życie to jest tyl­ko ko­lo­ro­wa ma­ska­ra­da.
Wszyst­ko to za­ba­wa, wszyst­ko to jest jed­na gra.
Przy otwar­tych i za­mknię­tych drzwiach -- to jest gra.

Życie to nie te­atr -- ja ci na to od­po­wia­dam.
Życie to nie tyl­ko ko­lo­ro­wa ma­ska­ra­da.
Życie jest strasz­niej­sze i pięk­niej­sze jesz­cze jest.
Wszyst­ko przy nim bled­nie, bled­nie na­wet sama śmierć.

Ty i ja
52/100

Zbigniew Herbert

Dróżnik

Na­zy­wa się 176 i miesz­ka w du­żej ce­gle z jed­nym oknem.
Wy­cho­dzi - mały mi­ni­strant ru­chu i rę­ka­mi cięż­ki­mi jak z cia­sta
sa­lu­tu­je prze­la­tu­ją­ce po­cią­gi.
Na wie­le mil wko­ło - pust­ka. Rów­ni­na z jed­nym gar­bem i gru­pa
sa­mot­nych drzew po­środ­ku. Nie trze­ba miesz­kać tu trzy­dzie­ści
lat, aby wy­li­czyć, że jest ich sie­dem.

#codziennapoezja #odchaming
51/100

StanisławTrembecki

O kapłani! kapłani! grube wasze winy!

O ka­pła­ni! ka­pła­ni! gru­be wa­sze winy
Mno­żą Wi­kle­fy, Husy, Lu­try i Kal­wi­ny.
Słu­dzy nie­bios! dla wa­szych mak­sym bra­nych z pie­kła
Wie­leż się razy zie­mia ża­ło­bą ob­le­kła!
Byli, lecz już mi­nę­ła ta pora obrzy­dła,
Jed­ni na kształt pa­ste­rzy, dru­dzy na kształt by­dła.
Dziś, gdy świa­tło po­wszech­niej na­tu­ra roz­nio­sła,
Znaj­cie le­piej prze­pi­sy wa­sze­go rze­mio­sła.
Wier­nych a za­smu­co­nych mnó­stwo na was woła:
"Po­śmiech dla nie­do­wiar­ków! krzyw­da dła
50/100

Konstanty Ćwierk

Czemu?

Gdy w dzień wi­gi­lii za­sią­dziesz przy sto­le,
Prze­dziw­nie słod­ko i po­czci­wie ma­rzysz.
I rzew­ną ra­dość sia­da ci na czo­le,
Czyś jest ko­le­ga, druh, albo to­wa­rzysz.

Czem­że są gwa­ry po­li­tycz­nych sprze­czek,
Kie­dy opłat­ka uj­rzysz śnież­ne brze­gi?
Miłe są bla­ski na cho­in­ce świe­czek
Rów­nie dla dru­ha, jak i dla ko­le­gi.

i nie wiem cze­mu nie szczę­dząc mo­zo­łu,
Przed i po świę­tach z in­ny­mi się swa­rzysz?
Cze­mu gdy wsta­niesz po uczcie
49/100

Czesław Miłosz

Który skrzywdziłeś

Któ­ry skrzyw­dzi­łeś czło­wie­ka pro­ste­go
Śmie­chem nad krzyw­dą jego wy­bu­cha­jąc,
Gro­ma­dę bła­znów koło sie­bie ma­jąc
Na po­mie­sza­nie do­bre­go i złe­go,

Choć­by przed tobą wszy­scy się skło­ni­li
Cno­tę i mą­drość to­bie przy­pi­su­jąc,
Zło­te me­da­le na two­ją cześć ku­jąc,
Ra­dzi, że jesz­cze je­den dzień prze­ży­li,

Nie bądź bez­piecz­ny. Po­eta pa­mię­ta
Mo­żesz go za­bić - na­ro­dzi się nowy.
Spi­sa­ne będą czy­ny i roz­mo­wy.

Lep­szy dla cie­bie był­by świt zi­mo­wy
I sznur
48/100

Czesław Miłosz

Wyprawa do lasu

Drze­wa ogrom­ne, że nie wi­dać szczy­tu,
Słoń­ce za­cho­dząc ró­żo­wo się pali
Na każ­dym drze­wie jak­by na świecz­ni­ku,
A lu­dzie idą ścież­ką, tacy mali.

Za­drzyj­my gło­wy, weź­my się za ręce,
Żeby nie zgu­bić się w tra­wach jak w bo­rze.
Noc już na kwia­ty na­kła­da pie­czę­cie
I z góry spły­wa ko­lor po ko­lo­rze.

A tam nad nami uczta. Dzba­ny zło­ta,
Czer­wo­ne wina w osi­no­wej mie­dzi.
I wie­zie dary
47/100

Jan Kochanowski

O żywocie ludzkim

Wiecz­na My­śli, któ­raś jest da­lej niż od wie­ka,
Je­sli cię to ru­sza, co cza­sem czło­wie­ka,
Wie­rzę, że tam na nie­bie masz mię­so­pust pra­wy
Pa­trząc na roz­ma­ite świa­ta tego spra­wy.
Bo leda co wy­rzu­cisz, to my, jako dzie­ci,
W taki tre­ter, że z sobą wy­nie­siem i śmie­ci.

Więc temu rę­kaw urwą, a ten czap­kę stra­ci;
Dru­gi tej kro­to­chwi­le i wło­sy przy­pła­ci.
Na ko­niec nie­for­tu­na albo śmierć przy­pad­nie,
46/100

Zbigniew Herbert

Wilk i owieczka

Mam cię - po­wie­dział wilk i ziew­nął. Owiecz­ka ob­ró­ci­ła ku
nie­mu za­łza­wio­ne oczy. - Czy mu­sisz mnie zjeść?
Czy to na­praw­dę jest ko­niecz­ne?
- Nie­ste­ty mu­szę. Tak jest we wszyst­kich baj­kach: Pew­ne­go
razu nie­po­słusz­na owiecz­ka opu­ści­ła mamę. W le­sie
spo­tka­ła złe­go wil­ka, któ­ry...
- Prze­pra­szam, nie jest tu las, tyl­ko za­gro­da mego go­spo­da­rza.
Nie opu­ści­łam mamy. Je­stem sie­ro­tą. Moją mamę zjadł ta­kie wilk.
- Nic nie
45/100

Bolesław Leśmian

Usta i oczy

Znam tyle two­ich piesz­czot! Lecz gdy dzień na zmro­czu
Bły­śnie gwiaz­dą, wspo­mi­nam tę jed­ną - bez słów,
Co każe ci usta­mi szu­kać mo­ich oczu...
Tak mnie ze­gnasz za­zwy­czaj, im po­wró­cę znów.

Cze­mu wła­śnie w tej chwi­li, gdy odejść mi pora,
Pie­ścisz oczy, nim spoj­rzą w czar la­sów i łąk?...
Bywa tak: świt się bu­dzi od stro­ny je­zio­ra,
Na­gląc nas do roz­plo­tu snem za­grza­nych rąk...

O szy­by
43/100

Czesław Miłosz

Ojciec w bibliotece

Wy­so­kie czo­ło, a nad nim zwi­chrzo­ne
Wło­sy, na któ­re słoń­ce z okna pada.
I oj­ciec ja­sną ma z pu­chu ko­ro­nę,
Gdy wiel­ką księ­gę przed sobą roz­kła­da.

Sza­ta wzo­rzy­sta jak na cza­ro­dzie­ju,
Za­klę­cia gło­sem przy­ci­szo­nym mru­czy.
Ja­kie są dzi­wy, co w księ­dze się dzie­ją,
Do­wie się, kogo Bóg cza­rów na­uczy

#codziennapoezja #odchaming
42/100

Anna Achmatowa

Jak biały kamień

Jak bia­ły ka­mień w głę­bi stud­ni ciem­nej,
Tak we mnie jed­no czai się wspo­mnie­nie.
Nie wal­czę z nim i wal­czyć by da­rem­no,
Bo w nim i ra­dość moja, i cier­pie­nie.
I chy­ba każ­dy, kto mi spoj­rzy w oczy,
Wy­czy­tać musi je z ich smut­nej tre­ści.
I głęb­szym smut­kiem twarz mu się za­mro­czy,
Niż gdy­by słu­chał sa­mej opo­wie­ści.

W przed­mio­ty lu­dzi nie­gdyś prze­mie­nia­no
Ze świa­do­mo­ścią im po­zo­sta­wio­ną,
Przepraszam za dzisiejszą obsuwę.

41/100

Zbigniew Kabata

Mój kraj
Mój kraj miał gra­ni­ce swo­je w ser­cach lu­dzi,
prze­mo­cą wy­kre­ślo­ne z po­li­tycz­nej mapy.
Mój kraj, pod szpo­na­mi bez­li­to­snej łapy
umie­rał, żył, wal­czył, zry­wał się i tru­dził.

W moim kra­ju nie za­wsze wy­star­cza­ło chle­ba,
a w chle­ba­ku nie za­wsze star­cza­ło na­boi.
W moim kra­ju nie li­czył się ten co się boi,
tyl­ko ten, któ­ry umrzeć po­tra­fił jak trze­ba.

W moim kra­ju naj­prost­szą cha­dza­ło się
40/100

Stanisław Baliński

Słoneczniki

W takt da­le­kiej, ryt­micz­nej, prze­cią­głej mu­zy­ki,
Ko­ły­szą mnie na słoń­cu zło­te sło­necz­ni­ki.
Nie sły­szę gło­sów ludz­kich, nie wi­dzę dna cha­ty,
Sły­szę tyl­ko me­lo­dię, wi­dzę tyl­ko kwia­ty.

Psz­czo­ły słod­sze od skrzy­piec, dzień słod­szy od mio­du,
Zwa­bi­ły mnie w sam śro­dek wiej­skie­go ogro­du
I na­kry­ły ca­łu­nem zło­ci­stej oj­czy­zny,
Przez któ­rą słoń­ce są­czy świę­te opty­mi­zmy.

Od­gro­dzo­ny od świa­ta, za­mknię­ty wśród bla­sku,
Sta­ję się wła­snym cie­niem, co za­stygł na pia­sku,
I umie­ram
39/100

Jan Brzechwa

Na straganie

Na stra­ga­nie w dzień tar­go­wy
Ta­kie sły­szy się roz­mo­wy:

"Może pan się o mnie oprze,
Pan tak więd­nie, pa­nie ko­prze."

"Cóż się dzi­wić, mój szczy­pior­ku,
Leżę tu­taj już od wtor­ku!"

Rze­cze na to ka­la­rep­ka:
"Spójrz na rze­pę - ta jest krzep­ka!"

Groch po brzusz­ku rze­pę kle­pie:
"Jak tam, rze­po? Co­raz le­piej?"

"Dzię­ki, dzię­ki, pa­nie gro­chu,
Ja­koś żyje się po tro­chu.

Lecz pie­trusz­ka - z tą jest go­rzej: