Wpis z mikrobloga

@Anonek463:
W Warszawie zrabowano mi w 90-tych 2 telefony, w biały dzień - jeden na moście Poniatowskiego na Powiślu, drugi na Rondzie Waszyngtona. Kręciły się tam stale szajki dresiarzy które czuły się całkowicie bezkarnie. Raz dostałem przy tym w ryj, bo nie chciałem oddać.
Byłem też naocznym świadkiem jednego z pierwszych wybuchów w warszawskich gangsterskich porachunkach - Multi Pub na Meksykańskiej został wysadzony w powietrze, wyleciały szyby z okien na
  • Odpowiedz
@Anonek463: Prawdę napisał. Nie było tak jak teraz, że sobie mogłeś wyjść na miasto i powłóczyć się po pubach i restauracjach. U nas w Łodzi na Piotrkowskiej ryzykowałeś zawinięcie do bramy i wracałeś bez kurtki. Teraz gen Z to może sobie kupować markowe ciuchy za hajs starych i iść na miasto a wtedy to grzecznie oddawałeś co miałeś, byle nie dostać oklepu. To bieda i bezrobocie stworzyły ten bandytyzm. Skończył
  • Odpowiedz
Było, w ciągu swojego życia byłem napadnięty z kilkanaście razy. Jak sobie przeglądniesz przeciętną lokalną gazetę z tych lat, to zobaczysz, że informacje, które dziś są grzane jako numer 1 na ogólnopolskich kanałach informacyjnych (że ktoś kogoś dźgnął nożem na ulicy i zabił za kilka złotych) wtedy były jednymi z wielu, zebranymi w jakiejś kolumnie zbiorczo podsumowującej tydzień, w formie dwuzdaniowej wzmianki każda – to było tak powszechne, że nie robiło wrażenia.
  • Odpowiedz
Jeszcze jedno mnie tknęło w kwestii kultury dzisiaj a dawniej...
Co jakaś ulewa to dosłownie KAŻDY kierowca jak idę omija kałuże na poboczu... w np 2000 roku wiele razy musiałem uciekać i wiele razy mnie oblano a jestem z rocznika 91...
I ostatnio jak z rana ciemno i omijali te kałuże to sobie przypomniałem o tym XD.
  • Odpowiedz
@Anonek463: weszło bezrobocie i bieda to było wesoło.
Kradzieże, pobicia, wszechobecny alkoholizm.
Wynoszenie rzeczy z pracy (kradzież) to był sport. Praca pod wpływem to normalka.
Kilka razy mnie skroili jak wracałem ze szkoły.
Kolegę pobili w '98 do nieprzytomności, złamania, uszkodzenie mózgu, do tej pory nie słyszy na jedno ucho i słabo widzi na jedno oko.
Kradzieże w autobusach, w pociągach, czy na zwykłych przystankach nikogo
  • Odpowiedz
@Anonek463: Ja w roku 2000 miałem mniej niż 10 lat xD ale pamiętam, że jak się chodziło po (pobliskim) osiedlu to nie raz zaczepili mnie jacyś starsi i coś niby chcieli i ostatecznie jak źle odpowiedziałeś to mogłeś dostać w ryja (raz coś powiedziałem "nie tak" ale kątem oka akurat widziałem przejeżdżający radiowóz to tylko usłyszałem groźby i dałem dyla), mordobicia na osiedlu były normalne, kilka razy policja gdzieś nie przyjechała (sam tego na oczy nie widziałem, ale przed blokiem kumpla była akcja) że ze 20+ typa na baseballe się napieprzało i policja po prostu stchórzyła.

Na boisku na które chodziłem grać nie raz się praliśmy po mordach i były grupki przychodzące no właśnie grupami żeby zgrywać cwaniaków, ale sami pojedynczo to byli leszcze.
Na boisku i ogólnie w towarzystwie jak nie miałeś "charakteru" to zaraz zrobili sobie jakąś zabawę Twoim kosztem. Nie raz ktoś becząc wracał do domu. (ale dobra, jak ktoś się już połamał to żarty się kończyły i solidarny transport do rodziców xD autentyk)

Jakieś kradzieże rowerów po osiedlach to do połowy lat 2000 to nie było nic
  • Odpowiedz
@Anonek463: Na osiedlach można było obskoczyć w------l albo stracić portfel za niebycie stąd jeszcze kilkanaście lat temu, nie trzeba się cofać aż do 90s.
  • Odpowiedz
Ja miałem to "szczęście", bo mój Ojciec lubił pić, przez co jak wracał pijany to zawsze zatrzymał się przy jakiejś klatówie na osiedlu by porozmawiać, poczęstować fajką czy wypić strzemiennego. Przez to miałem spokój na osiedlu, a tym bardziej w szkole, ponieważ większość blokersów z naszego osiedla chodziła ze mną do szkoły.
Jak byłem starszy to sam przesiadywałem na klatce (gdy nikomu nie chciało się grać w piłkę, bądź pogoda nie umożliwiała
  • Odpowiedz
  • 1
@tylko_pytam 2002 rok to był, chodziło o to że zaczepił dziewczynę niejakiego Dariusza, jakiś czas wcześniej mówiąc akuku. Bądź zabrał telefon tej dziewczynie (z tym samym tekstem) i go dorwali. Później oczywoście posądzeni. Co ciekawe jeden na którymś zdjęciu jako oskarżony ma ciemna karnację. Jak poszukasz na wykopie jest że sprawca jakąś tam firmę z kosmetykami czy innymi p------a i prowadzi(ł) a gościu przeżył bo nie ma nic o śmierci.
  • Odpowiedz
@Anonek463: było. Piekło w szkołach robili sobie uczniowie. Nauczyciele dzieci traktowali jak smieci. Na ulicy można było łatwo dostać w------l. Największe i najbrutalniejsze sprawy kryminalne są z lat 90tych. Wiele przekretów, zabójstw policjantów. Dziki zachód.
  • Odpowiedz
Zależy. Głównie od miasta i tego czy kogoś znałeś. U mnie było zazwyczaj w miarę spokojnie. Chociaż zdarzyło się, że np. ktoś ze znajomych zaliczył bieg o życie (jesteś na złym osiedlu i rozmowa z jakimś NCPem pójdzie nie tak, nagle jest mniej lub bardziej nieciekawie). Sam byłem tylko lekko pobity. Szybko biegaliśmy i wiedzieliśmy gdzie się nie włóczyć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W Polsce była bieda. Ale
  • Odpowiedz
@Anonek463: pytanie gdzie, kiedy i dla kogo. Generalnie było niebezpieczniej, ale bardziej w nocy, niż w dzień.
Ja bardziej pamiętam lata 2000, ale z perspektywy czasu jest po prostu bezpieczniej, trend się jakoś zaczął odwracać, zatrzymywać po 2015. Wydaje mi się, że staliśmy się na tyle bogaci, że nasza patologia wymarła, a natura nie lubi pustki. Zaś policja mało robi w ciągu dalszym.

Popatrz sobie na ilość młodych, stopę bezrobocia
  • Odpowiedz
@Anonek463: noo tak było, z lat 90 właśnie wyszło powiedzenie że śmieciarka zabiera ludzi bo takie ilości trupów jakie codziennie się zbierały na ulicach karetki nie były w stanie zabierać ( ͠° ͟ل͜ ͡°)
  • Odpowiedz
@Anonek463: ja jestem rocznik 84 i z Wrocławia, więc dorastałem w latach 90-2000 i bardziej byłem małym świadkiem przemian i wychodzenia miasta z tego szamba przemocy na ulicach niż ofiarą czy uczestnikiem jakichś wydarzeń. Na początku lat 90 nie można było czuć się bezpiecznie po zmierzchu nawet na wrocławskim rynku. Pójście w nocy piechotą na śródmieście, w okolice dworca czy na Przedmieście Oławskie, zwane ekhm ekhm, Trójkątem Bermudzkim, było po
  • Odpowiedz
@JuliuszSlowacki

To były #!$%@? czasy


Na moim osiedlu na wejściu ktoś namalował spray’em „Witaj w krainie gdzie obcy ginie”. I jak nie byłeś swój to lokalny element mógł cię skroić.
  • Odpowiedz