Wpis z mikrobloga

@Anonek463: tak było, zabójstwa czy morderstwa były czymś "normalnym" tzn na pewno nie wywoływały sensacji tak jak teraz. Ataki kijami baseballowymi były na porządku dziennym. Dwóch moich kolegów z podwórka zostało zamordowanych, w tym jeden zgwałcony. Mieliśmy wtedy około 12 lat. Wymuszenia, haracze w szkole, pod szkołą, w drodze ze szkoły, pobicia, kradzieże to był standard. Takie to były czasy, teraz jest super bezpiecznie.
@Anonek463: znałem kogoś co w życiu kilka razy w szpitalu wylądował za przechodzenie przez "cudze" osiedle, ale to w dużym mieście. Ja osobiście byłem raz skrojony z zegarka i kasy przez grupę 10 kolesi, raz lekko obity przez 3 typów, ze 3 razy się biłem w szkole i raz oberwałem z partyzanta od pijanego typa bo szedł z kumplem wyższym od nas obu o głowę. Oddałem mu zanim pomyślałem. Na szczęście
@Drapichrust: u mnie pod blok schodziła się hołota z innych dzielnic i w ryj można było zarobić nawet idąc ze śmieciami. Strach było z domu wyjść. Najciekawsze, że pewnego dnia hołota zniknęła i już się więcej nie pokazała. Nie, nie dzięki policji, a paru rosłym 40+ sąsiadom, którzy pewnego letniego wieczoru wzięli sprawy w swoje ręce i urządzili hołocie jesień średniowiecza. Oczywiście zaraz przyjechała policja i szukała sprawców ciężkiego pobicia, ale
@Anonek463: jeszcze jak, pamiętam jak pod koniec 90tych gdy dostalem nowy drogi telefon to mialem spore obawy czy go w ogole wyciągać jadąc tramwajem
@Anonek463: absolutna prawda. Mało tego, widziałem na własne oczy tą patolę w Holandii. Dziwić się pozniej ze na Polaków plują, jak najgorszy element #!$%@?ł z kraju.
-Sam kiedys chcialem przejsc przez mały lasek, miedzy osiedlami. Gonili mnie skinheadzi XD
-innym razem, szlismy z kolegami lasem nad jezioro. Zaczepiło nas PIĘCIU schabów, w wieku około 30 lat i wyłapaliśmy #!$%@? za nic :/
Mam #!$%@? nadzieję ze teraz zdychają na raka, #!$%@?
Było. Patrze nieraz z zazdrością na szkoły podstawowe pod którymi stoją rowery, hulajnogi itp sprzęty. W latach 90 tych jakbyś przyjechał rowerem, zwłaszcza jakims góralem czy bmxem to za chwile by go niebyło razem z kawałkiem ogrodzenia do którego go przypiąłeś. Każdy nosił buty i kurtkę ze sobą do klasy bo w szatni zaraz ktoś by z@]€8@£. Zero srajtaśmy i zamków w drzwiach do kibla. Dobrze ze teraz dzieciaki mają fajne warunki,
@Anonek463: Tu gdzie mieszkam (zagłębie na śląsku) normalnie organizowały się wioski żeby się #!$%@?ć gdzieś na uzgodnionym gruncie. Albo jak się szło przez obcą wioskę to trzeba było znać nazwiska "ważnych" ludzi stamtąd żeby jak ktoś się #!$%@? osłonić nimi jak "tarczą". A najlepiej to było mieć przewodnika, a jeszcze nie lepiej nie mieć potrzeby tam iść :D.

W ogóle moja okolica (ze względu na stare hałdy) była traktowana jako miejsce
18+

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

Jakoś w 1996 to było z tego co pamiętam, u mnie w mieście, jedno osiedle napadło na drugie, ci z drugiego pochowali się po klatkach bo było ich zdecydowanie mniej, szyby powybijane, ranni. Policja przyjechała, popatrzyła i uciekła. Ci z zaatakowanego osiedla zadzwonili po odsiecz do kumpli z trzeciego osiedla (mojego). Pełna mobilizacja w pół godziny, wjazd kilkudziesięciu ludzi (i nie że kiboli, kompletnie pomieszana ekipa, punki, metale, skiny, wszyscy razem) wjechali
Sam doświadczyłem końcówki tej patologii. Małe miasto powiatowe na wschodzie, rok 2008. Chodziłem do przeładowanego liceum na drugą zmianę. Lekcje kończyły się tak, że musiałem czasami czekać na autobus 2 godziny.
Pamiętam bójki na dworcu PKS i w samym autobusie, bo ktoś się krzywo spojrzał, albo pochodził z nie tej wioski co trzeba. Pamiętam też patrole policji, które wprowadzili żeby towarzystwo uspokoić - czasami taki patrol stał i się przyglądał zza płotu
Wrocławski "trójkąt" to ówczesny no-go zone. Markowe czapki, buty i kurtki regularnie zrywane z dzieciaków. #!$%@? za "co sie patrzysz?". Bieda jak #!$%@?. Nie potwierdzam koksow nie mieszczacych sie w autach bo suple byly drogie nie tak powszechne w sprzedaży i wiedza o treningu siłowym żadna - także chuilganke pamietam jako #!$%@? patyczaków.

Przy okazji oferty sklepowej, korki do gry w pilke, odlewane z formy, byly dostępne może w kilku miejscach w
@Anonek463: Mieszkałem na wsi, to było tego zdecydowanie mniej. Można było dostać oklep na przykład jak pojechałeś do innej wsi. W zasadzie za nic. Wystarczy, że komuś się nie spodobałeś np. z wyglądu. A jak mieszkałeś na pograniczu województw i pojechałeś np. na basen do wielkopolskiego to też mogłeś dostać manto za to, że tam jesteś. Z drugiej strony, była pewna grupa patusów, która szukała guza i okazji, żeby komuś złoić
@Anonek463: Rocznik 1992 here. Jak byłem dzieciakiem to widok samochodu zostawionego na cegłach (bo ktoś ukradł koła) nie był niczym dziwnym. Ojciec zawsze zabierał radio samochodowe do domu na noc, a zostawienie torby, plecaka czy reklamówki na siedzeniu to była gwarancja, że ktoś ci wybije szybę w aucie. Włamania do piwnic czy mieszkań też nikogo nie dziwiły. Wejście na nieswoje osiedle po zmroku w najlepszym wypadku kończyło się utratą portfela, w