Wpis z mikrobloga

5/20 Rzeczy urzekające i rzeczy potworne - Orfeo i król elfów

To już ostatnia część poświęcona średniowiecznemu poematowi Sir Orfeo. Główny bohater, starając się odzyskać porwaną przez elfy żonę, dociera w końcu przed oblicze ich władcy - podając się za wędrownego minstrela, zostaje wpuszczony do sali, w której rezyduje król elfów ze swoim dworem:

...i ujrzał tam radosny widok: jaśniejący tron pod baldachimem. Tam zasiadał ich [elfów] król i władca, a obok niego ich pani, piękna i słodka. Ich korony i stroje lśniły tak jasno, że z trudem można było na nie patrzeć.

W tym miejscu warto zauważyć, że korona z pojedynczym, lśniącym kamieniem i tron umieszczony pod baldachimem były w średniowieczu powiązane z symbolami najwyższej władzy świeckiej. Z tego wynika, że król elfów jest tu przedstawiony nie jako jakiś pomniejszy władca, ale jako postać, która ma status odpowiadający średniowiecznemu cesarzowi rzymskiemu - przynajmniej w swojej krainie. W sensie, szef wszystkich szefów.

Test dyplomacji

Orfeo z należnym szacunkiem proponuje królowi, że za jego pozwoleniem, jako minstrel zaprezentuje mu swoje umiejętności - ale ponieważ na dworze elfów obowiązuje najwyraźniej dworski protokół, sprawa nie jest taka prosta. Król wyraża zdumienie i oburzenie, że ktokolwiek waży się przybywać do niego bez uprzedniego zaproszenia:

Co z ciebie za człowiek, że ośmielasz się tu przybywać? Nikt po ciebie nie posłał i nikt cię tu nie wezwał: ani ja, ani nikt spośród tych, co są tutaj ze mną. Nigdy - odkąd tylko zaczęło się moje panowanie - nie spotkałem człowieka do tego stopnia nierozważnego, by miał czelność przychodzić tu do nas, nie będąc wcześniej przeze mnie wezwanym.

Odźwierny, który wcześniej bez żadnych zastrzeżeń wpuścił Orfea do zamku, musiał podczas tej przemowy chować się po kątach ( ͡° ͜ʖ ͡°) Z drugiej strony, skoro sytuacja jest do tego stopnia wyjątkowa - pewnie nawet nie przyszło mu do głowy, że wpuszcza jakiegoś przypadkowego śmiertelnika, którego w ogóle nie powinno być w pałacu.

Orfeo pokornie zapewnia, że jest jedynie ubogim, wędrownym minstrelem i krótko tłumaczy swoje zachowanie, powołując się na prawa swojej profesji. Oznajmia, że tam, skąd pochodzi, minstrele mają w zwyczaju swobodnie odwiedzać dwory możnych i proponować im swoje usługi - kwestię tego, jakie szanse ma śmiertelny minstrel, żeby przypadkowo zawędrować do Innego Świata, pomija dyplomatycznie milczeniem. Ostatecznie siada u stóp króla i zaczyna grać.

Rzut na aktorstwo: naturalna dwudziestka

Orfeo, jak wiemy z pierwszej części poematu, jest wysokopoziomowym bardem i najwyraźniej wyjątkowo szczęśliwie dobiera repertuar, bo występ przypada elfom do smaku - a biorąc pod uwagę ich wysublimowany gust muzyczny, jest to aż nieprawdopodobne:

...i z całego pałacu przyszli, by posłuchać, jak gra - i tak słodką zdała im się jego melodia, że legli u samych jego stóp. (...) i w ciszy siedział król, słuchając z rozkoszą, i za wielką przyjemność uznał ten występ, tak samo, jak i jego szlachetna królowa.

To zamiłowanie elfów do pięknej muzyki jest często przywoływane w średniowiecznych historiach, chociaż to najczęściej elfy oczarowują w nich śmiertelników - grą na instrumentach, śpiewem lub czarodziejskimi dźwiękami dobiegającymi nie wiadomo skąd.

Tutaj jednak, o dziwo, to elfy słuchają jak urzeczone, a ich król jest zachwycony do tego stopnia, że - dość nieopatrznie - obiecuje spełnić życzenie minstrela, mówiąc: "proś mnie o cokolwiek zechcesz." Orfeo skrupulatnie wykorzystuje okazję i prosi, żeby król wynagrodził go, dając mu damę śpiącą w pałacowym korytarzu pod drzewem owocowym - jest to oczywiście zaginiona Heurodis, ale Orfeo roztropnie nie ujawnia ani swojej, ani jej tożsamości.

Test perswazji

I tu kolejna trudność: król elfów gwałtownie protestuje - uważa, że oddanie pięknej kobiety brzydkiemu mężczyźnie (po dziesięciu latach zgryzot i włóczęgi po lasach, Orfeo prezentował się, delikatnie mówiąc, nie najlepiej) byłoby "rzeczą potworną":

Nie, to być nie może! Przykra byłaby z was dwojga para; ty jesteś poczerniały od brudu, kudłaty i wychudły, a ona jest bez skazy, piękna i czysta. Rzeczą potworną byłoby widzieć ją w twym towarzystwie.

Le gasp! Najwyraźniej wrażliwość estetyczna elfów dopuszcza trzymanie w korytarzu zakrwawionych, pozbawionych kończyn śmiertelników, ale już oglądanie pięknej kobiety w towarzystwie włóczęgi jest tak bardzo nie do zniesienia. Niewykluczone jednak, że to tylko wymówka mająca skłonić Orfeo do wypowiedzenia innego życzenia. Można założyć, że elfy niechętnie rozstają się ze swoimi najpiękniejszymi zabawkami.

Orfeo jednak nie pozwala się podejść i mówi:

O panie, lecz rzeczą jeszcze bardziej potworną byłoby usłyszeć z ust twoich kłamstwo. Swemu przyrzeczeniu, panie, nie możesz zaprzeczyć: o cokolwiek poprosiłem, winienem to otrzymać, a ty musisz dotrzymać słowa.

Tu ujawnia się jedna z niewielu słabości średniowiecznych elfów: nie do końca wiadomo, z jakiego powodu, ale są zobowiązane dotrzymywać danego słowa i nie mogą kłamać. Czy może raczej - są w stanie kłamać, ale z zasady tego nie robią i jeśli już muszą, uciekają się raczej do gier słownych niż do kłamstwa.

A więc: dla średniowiecznego elfa, porwanie i ewentualne torturowanie śmiertelnika jest OK; utrwalenie śmiertelnika w momencie agonii na czas nieokreślony jest OK, otwarte korzystanie z nieomal boskich mocy w konfrontacji z istotami, które takich mocy nie posiadają, jest OK; ale już kłamstwo i złamanie danego słowa - nie uchodzi.

Weź tu człowieku zrozum te elfy ¯\(ツ)_/¯ Jeśli przyjrzymy się temu zjawisku bliżej i przedrzemy się przez gąszcze mitów, uzyskamy pewne wskazówki co do tego, z czym może się wiązać to dziwne tabu - ale o tym kiedy indziej, bo to zagadnienie na osobny wpis.

Quest wykonany

Wracając do poematu - przypomnienie królowi elfów o tym, że dał słowo, odnosi oczekiwany skutek. Król już bez sprzeciwu oddaje Heurodis i nawet żegna się z Orfeo dość przyjaźnie:

Skoro tak, to weź jej dłoń w swoją i idź; życzę ci, by przyniosła ci dużo radości, przyjacielu!

Jak dziecko oddające zabawkę: "bierz ją i baw się dobrze" (
) Ale przynajmniej w tej wersji mitu Orfeo nie musi spełniać warunku o nieoglądaniu się za siebie ani żadnego innego - po prostu szybko wyprowadza ukochaną żonę z pałacu i równie szybko opuszczają krainę elfów, wracając do naszego świata przez wspomniane w poprzednim wpisie podziemne przejście. Na tym kończą się ich przygody z elfami. Oboje szczęśliwie wracają do swojego królestwa i po drobnych perypetiach, Orfeo znów zostaje królem, a Heurodis królową.

Koniec ʕʔ

Sir Orfeo to nie jedyny średniowieczny utwór, w którym elfy są niekoniecznie przyjazne i sympatyczne. W następnej notce krótsza historia - o tym, dlaczego naprawdę, ale to naprawdę nie warto ufać czerwonym ludzikom.

Ilustracja poniżej: Pete Amachree, Daeron at the court of Menegroth. Poemat Sir Orfeo zainspirował prawdopodobnie takie elfickie wątki u Tolkiena, jak m. in. urządzone w podziemnych korytarzach, ale pełne światła i splendoru siedziby władców elfów. Jedną z nich był Menegroth, gdzie rezydował król Elu Thingol. Innym takim miejscem był podziemny dwór Thranduila w Mrocznej Puszczy.

#apaturium #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #magia #elfy i trochę też #ksiazki #fantastyka #fantasy
Pobierz
źródło: comment_1637996426pBVOSXFN7TDMiq5BhJhjDk.jpg
  • 18
@ranunculus: Może trochę też :) Miałam o tym pisać w następnej notce, ale może od razu pokrótce wyjaśnię: to tabu dotyczące kłamstwa nawiązuje do starożytnych mitów o zmarłych i duchach przodków, które miały mieć dar przepowiadania przyszłości i zawsze mówić prawdę.
@Apaturia co do akapitu poświęconego kłamstwu. Tu raczej nie chodzi o elfy, a o honor moznowladcy. Król powinien dotrzymywać swojego słowa danego przy poddanych, gdyż zarówno oni jak i inne wysoko postawione osoby z królestwa (lub dyplomaci z innych ziem) mogą przestać ufać słowom krzywoprzysiezcy. Taki motyw pojawia się bardzo często w literaturze o władcach i ludziach dla których ich słowo to słowo honoru.
@Dariel: To jak najbardziej możliwe, zwłaszcza w kontekście tych wszystkich insygniów władzy podkreślających status króla elfów. Jednak w przypadku tej konkretnej opowieści, w interpretacjach przewija się wątek elfickiego tabu w temacie kłamstwa - ostatecznie, porywanie żony innego władcy i grożenie jej okaleczeniem nie należy do zachowań honorowych, więc właściwie nie wiadomo, na ile ludzkie rozumienie honoru przystaje do rozumienia fey.
@Apaturia ależ jedno z drugim może być powiązane. Jednak archetypem dobrego władcy od czasów starożytnych było dotrzymywanie swojego słowa. I to nie tylko w opowiadaniach lub mitach ale również kronikach. Poddani bardziej zaufają słowom osoby, która nie łamie przyrzeczeń. Dzięki temu łatwiej utrzymać morale np.na wojnie podczas obietnicy odsieczy, podczas zawierania umów handlowych i rozwiązywania sporów.
Natomiast elfowie są bardzo często przedstawiane jako "lepsza" wersja człowieka. I nie chodzi o tolkienowskie przedstawienie
@Dariel: Temat honoru władcy w przypadku tego poematu to ogólnie ciekawa sprawa, także biorąc pod uwagę zachowanie Orfeo. Zauważyłam, że większość interpretacji skupia się pod tym względem raczej na nim, jako że dostaje się na dwór elfów podstępem i bądź co bądź, zataja swoją prawdziwą tożsamość i cel wizyty - ale równocześnie domaga się od króla dotrzymania słowa i nie przynosi mu to ujmy na honorze. Tak samo, jak nie przynosi
@Apaturia nie pamiętam dokładnie materiału źródłowego, ale w obu przypadkach nie mówił tego z pozycji króla. Należy odróżnić moment piastowania stanowiska a mówienie czegoś jako osoba. Jeżeli Król wypowiada się że swojego tronu lub podczas dysputy dyplomatycznej lub handlowej traktujemy go jako głowę państwa, natomiast będąc na wygnaniu nie mówi z pozycji króla a co najwyżej banity lub awanturnika.
Tak jak są różne pozycje, tak i rodzaje kłamstw są różne. Możemy patrzeć
nie pamiętam dokładnie materiału źródłowego, ale w obu przypadkach nie mówił tego z pozycji króla. Należy odróżnić moment piastowania stanowiska a mówienie czegoś jako osoba.


@Dariel: Rzeczywiście, Orfeo w obu przypadkach zatajania prawdy czy kłamstwa ma wciąż status (dobrowolnego) wygnańca, który wcześniej zrzekł się korony i statusu władcy. Dzięki za cenne spostrzeżenia :)