Brzydzę się sobą, życie jest nic nie warte, nie ma o co się starać - to tylko strach przed śmiercią i przymus przeżycia, pierwszy trzyma nawet bardzo starych i chorych wbrew logice, drugi trzyma w miarę młodych - bo co innego im zostały przy tym "programie"? - jest on poza nimi. Raz - dwa, mijają puste dni, tylko miłość jest coś warta - o ile istnieje, i i ją można zmarnować, poza
katka2017 - Brzydzę się sobą, życie jest nic nie warte, nie ma o co się starać - to t...
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Wykańcza mnie ta wegetacja. Czasami śnię o pięknym życiu, o takim, którego nigdy nie będę miał i jak się budzę, to aż się płakać chce. Nienawidzę wegetować. Życie w świadomości, że każdy pojedynczy dzień upływa mi w atmosferze mimowolnej stagnacji, marazmu i samotności połączonej z wykluczeniem praktycznie ze wszystkiego to jedna wielka męczarnia. Ale oczywiście ohydne społeczeństwo będzie dwoić się i troić, aby nie dopuścić mnie do wylogowania się z tego koszmaru.
maupishoon - Wykańcza mnie ta wegetacja. Czasami śnię o pięknym życiu, o takim, które...

źródło: depression-truong-nguyen

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@maupishoon: Byłam w takiej pseudo pracy, pierwszej w moim 40 letnim życiu i zetknięcie ze zwykłym życiem rozwaliło mnie całkiem psychicznie - bez większych powodów, tylko przez zwyczajność wszystkiego. Wg mnie życie nie jest piękne - wprost przeciwnie - ale człowiek, raczej, boi się śmierci i najczęściej musi walczyć o byt - więc szarpie się z nim dopóki może. Wieloletnia samotność odbiera życiu jakiekolwiek pozytywy, a często do czasu jej
  • Odpowiedz
@Blueweb: nie tylko normicy. Obserwując tag widać ile tam natalistów. To, że ludziom z tagu nie wychodzi to jedno, ale to ile osób tam wypisuje, że chciałoby rodzine i dzieci jest smutne. Zero myśli, że ich dzieci mogłyby się tak samo męczyć, albo być tymi morderczymi normikami. Zamiast przerwać błędne koło, to mnożyliby się tam wszyscy jak króliki.
  • Odpowiedz
delikwent jak dostanie stosunkowo szybko pomoc, to ma 70% szans na przeżycie.


@AchillesRB: No trzeba się gdzieś zaszyć na długo, żeby nikt cie nie znalazl. Bo wtedy odratują.

Nie wspominałem, ale po Azotynie Sodu ciało jest
  • Odpowiedz
A gdyby tak rzucić to wszystko i wyprowadzić się z miasta na wiochę zabitą dechami do babci..?
Może gdybym wiódł spokojny, wiejski żywot to łatwiej byłoby mi zaakceptować bezsens istnienia i turlać to g---o dalej?
A może wręcz przeciwnie, życie zdala od cywilizacji przelałoby czarę z magiczną benzyną i skończyłbym na linie jeszcze wcześniej..?

Męczy mnie to wszystko. To życie mnie męczy...
#samobojstwo #depresja #przegryw
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Cześć Wszystkim. Zwracam się do Was z pewną specyficzną niepewnością - ponieważ wiem, że tutaj pisuje wielu ekspertów w tej materii - mianowicie chodzi o myśli samobójcze. Jako wstęp dodam, że jestem osobą ok 40 roku życia, która nigdy nie żyła samodzielnie i nie ma żadnych doświadczeń towarzyskich, jakiejkolwiek bliskości, związków emocjonalnych z kimś spoza rodziny, na którą składają się tylko rodzice - i która nigdy zawodowo nie pracowałam , również wiele lat prawie nie opuszczała domu - czyli nigdy nie miała samodzielnego życia, jest emocjonalnie zależna i już w szkole i na studiach była samotnikiem. Mimo to nie znalazłam w tym trybie spokoju, cierpiałam zawsze z tego powodu, chociaż nie lubię grup ludzi i preferuję bliski kontakt indywidualny, objadałam się skrajnie, porzuciłam siebie - i tak nie miałam dokąd, po co, i dla kogo o siebie zadbać, a z czasem utraciłam zupełnie siły i nie miałam nic z wyjątkiem patologicznego dnia (nie spałam całe noce). Teraz próbuję coś tam zmienić, poprawiłam rytm dobowy, byłam u psychologa - jeszcze nie poruszaliśmy tego tematu - i wybieram się do lekarza., szukam zajęć "na zewnątrz".

Ogólnie dręczy mnie całe życie pustka, brak sensu i brak bliższego zainteresowania życiem, brak umiejętności nawiązania bliskich, trwałych relacji na żywo z kimkolwiek (poza tym od studiów nikogo nie poznałam - tak - nikogo prywatnie i bezpośrednio, nie miałam zupełnie gdzie - własna rodzina, przyjaźń, koleżeństwo to dla mnie abstrakcja) - obojętnie czym się zajmuję, jednak najgorzej kiedy żadnych prostych zajęć nie mam i mam wolny dzień w domu - wówczas stopniowo pogrążam się w biernym, tępym cierpieniu, niczym nie umiem zająć ze szczerego zainteresowania - trzymająca mnie i tak fala biernego bólu, nasila się niepostrzeżenie , ale nieubłaganie. Podkreślam, nie odczuwam czynnej rozpaczy, żywego smutku - tylko beznadziejne, puste, rozpierające, tępe uczucie "od wewnątrz", nie dramatyzuję, ale nic mnie nie cieszy, nic nie przyciąga, nie mam planów, nie porywa muzyka ani literatura - jakby mnie nie było, mimo że nie boli, nic mi się nie dzieje, ale wytrzymać nie mogę i tak.

Często wówczas - poza też -myślę o śmierci - wyobrażam sobie ze szczegółami jej specyficzną formę (bardzo skuteczną) jako rozwiązanie na przyszłość - biorę pod uwagę, że jestem jeszcze w miarę młoda, sprawna i mam jakieś tam szanse na lepszą chwilę i nie jestem do końca sama - ale uznaję, że gdy sytuacja za kilka lat się zmieni i będę już naprawdę sama, wtedy zorganizowanie samodzielnego rozwiązania wszystkich problemów będzie dla mnie ważną opcją. Nie dążę do śmieci czynnie i nie jest dla mnie pożądaną rzeczą obecnie (wręcz przeciwnie aby nie pociągnąć za sobą innych) ale uznaję ją jako możliwość na przyszłość - "na zimno" myślę o niej jako jedynym wyjściu z sytuacji mojego nie niosącego żadnej , ludzkiej satysfakcji życia, bez kierunku - które staram się poprawić mimo wszystko, chociaż bez zacięcia i z wielkimi oporami wewnętrznymi i ogólną niechęcią do wszystkiego, z głębokim poczuciem braku sensu i satysfakcji, z prawdziwą niewiedzą czego chcę.
  • 19
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mirko_anonim: jakąś solidną psychoterapię chociaż z raz w tygodniu musisz znaleźć i zacząć coś zmieniać w życiu. Jak piszesz tak długi chaotyczno-poetycki opis to raczej niewiele osób to przeczyta niestety.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim Psychoterapia to pierwszy krok, który może pomóc zrozumieć i przepracować te głębokie emocje. Oprócz tego, zaangażowanie w aktywności społeczne, takie jak wolontariat czy uczestnictwo w życiu parafii, może przynieść nową perspektywę i szansę na nawiązanie relacji.

  • Odpowiedz
Może kapsuły Sarco od doktora Nitschke wejdą do użytku za 2,3 lata. Super by było. Wchodzisz do środka, wypełniasz krótki test, naciskasz przycisk i arivederci Roma.
Ostatnia sytuacja z gościem który spadając nadział się na słupek chodnikowy pokazuje jakiego w c--j pecha można mieć przy magiku i jeszcze bardziej wzmacnia strach.

#depresja
#samobojstwo
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Pisałem swego czasu tutaj wiele wpisów zakrawających o treść magiczną, ale po jakimś czasie przestałem, bo zorientowałem się, że to jakiś rodzaj wołania wołanie o pomoc, która i tak by nie nadeszła. Jedyne co by mi się mogło przytrafić to bycie przymusowo zamknięty w przychiatryku przez policje. Pomocy nie ma i nie będzie i mam nadzieję, że nie będzie mnie znowu to tego ciągnęło, bo to bez sensu
#przegryw #
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 6
@basicname0 zrozumiałe, nie mając osoby, której można się zwierzyć, dzieli się swoimi emocjami w internecie.
Smutne życie osób samotnych, dynamiczni nie zrozumieją ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@basicname0: myślałem, że napiszesz, coś w stylku "swego czasu tutaj pisywałem, a teraz jestem zdrowym młodym bogiem". Czasami dobrze wrzucić posta w ether. A konfidenci co na wykopie zglaszaja te wpisy na policje, to przewrażliwieni są. Poza tym śmierć w moim odczuciu to skrócenie męki. No po co to zgłaszać?
  • Odpowiedz
Od teraz każdemu z tych "normalnych i zdrowych ludzi" (czytaj wywyższających się i gardzących słabszymi) który będzie mnie steoretypowo oskarżał o użalanie się, nic nie robienie i pogardzanie innymi, będę wysyłał mu tego screena. W najbliższe miesiące będę tryhardował prawdopodobnie ponad swoje siły (ale starał się będę robić to z rozsądkiem). Albo odniosę sukces, albo umrę (dosłownie). I tak nie mam nic do stracenia. Przynajmniej umrę mając świadomość, że próbowałem wszystkiego.
#
b.....0 - Od teraz każdemu z tych "normalnych i zdrowych ludzi" (czytaj wywyższającyc...

źródło: Zrzut ekranu (47)

Pobierz
  • 17
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Co się robi jak ma się dziecko a nie idzie się już sobą opiekować? Zabić się nie mogę, gorzej już nie będzie, ale lepiej też nie. Miałem w planie otworzenie działalności, zarobienie kasy i uwłasnościowienie kawalerki, spłacenie tych paru tysięcy długu, ale z miesiąca na miesiąc od sylwestra zacząłem tracić sens, spadłem z próżni do oceanu i czuję jak tonę i nie mogę nic więcej zrobić. Uzależniłem się od pregabaliny, od maja
  • 16
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@abuk123: Ci piszący mizoandryczne, ojkofobiczne reportaże. I szkalujące tzw "inceli'. Pisząc bardzo stereotypowo i resentymentalnie. Nie chcę podawać konkretnych linków, żeby nie zwiększać im zasięgów. A po zatym nie chcę się znowu dołować i frustrować czytając to
  • Odpowiedz