Z czego warszawiacy są dumni żeby chwalić się tym że tu są od pokoleń i rozróżniać na słoiki i nie słoiki (chociaż to już ucichło)
Plusy to oczywiście duże możliwości rozwoju plus jakieś imprezy eventy.
A z minusów to miasto jest k------o brzydkie (nawet w samym centrum które powinno byc reprezentacyjne), w wielu miejscach śmierdzi.
Jak tu wracam z wyjazdow to dostaje depresji przez to jak Warszawa wygląda xD
Ogólnie
Plusy to oczywiście duże możliwości rozwoju plus jakieś imprezy eventy.
A z minusów to miasto jest k------o brzydkie (nawet w samym centrum które powinno byc reprezentacyjne), w wielu miejscach śmierdzi.
Jak tu wracam z wyjazdow to dostaje depresji przez to jak Warszawa wygląda xD
Ogólnie
Cześć Mirki,
potraktujcie ten wpis jako formę wyżalenia się, chociaż jeśli mimo wszystko pojawiłaby się jakaś porada (tak biegam i uderzam ręką w stół codziennie ale bez efektu) to będzie super. Problemem jest #samotnosc, z którą się już w zasadzie pogodziłem. Prawie 30 lat na karku, mieszkam w mieście wojewódzkim ponad 500k mieszkańców, własne mieszkanie. To jest wręcz jakaś kosmiczna groteska, w teorii powinienem mieć masę możliwości do poznawania ludzi bo to wielkie miasto (współczuję szczerze i rozumiem ludzi mieszkających na wioskach czy małych mieścinach). Tymczasem mieszkam tutaj od urodzenia i tych znajomych po prostu nie mam. Nie żebym kiedykolwiek miał. Jeśli przyjdzie Ci do głowy jakakolwiek aktywność jaką mogą robić dzieci czy nastolatkowie (np gra w kosza, wyjście na 18 czy studencka impreza w akademiku) to 99% szans, że mnie tam nie było.
O ile cięzko mieć do siebie pretensje w kwestii rozwoju od najmłodszych lat o tyle w liceum czy na studiach nie brałem spraw w swoje ręce bo naprawdę sądziłem, że żadnych imprez nie ma a wszyscy po prostu się uczą albo grają na kompie. Znajomości z tego okresu nie mam żadnych. Od jakichś 2 lat podejmowałem próby żeby jakoś to naprawić. Ale większość ludzi z klasy czy szkoły albo mnie nie w ogóle nie pamięta (w końcu z nikim się integrowałem) albo są zajęci. Ciężko im się dziwić, mają rodziny, niektórzy dziewczyny albo swoje paczki znajomych. Nie mam do nich o to pretensji. To trochę tak jakby zupełnie obcy facet na ulicy chciał do was dołączyć na jakieś wyjście do kina czy coś.
Brzmisz jak Sheldon Cooper xD
Phase 1:
Zrob listę barów w okolicy i przejdź się do każdego w piątek/sobotę wieczorem conajmniej raz. Obserwuj zachowania ludzi, czy siedzą przy barze, czy biorą p--o i uciekają od baru. Posegreguj listę barów od tego gdzie jest największą "integracja" z barmanem ( ͡° ͜ʖ ͡°), weź też pod uwagę proporcje kobiet do mężczyzn.
Phase 2:
Zacznij od topu listy która masz z phase 1. Do każdego baru idziesz kilka razy pod rząd tak żeby Cię kojarzyli (możesz to pominąć). Nastepnie przychodzisz do baru i pytasz o pracę np w weekendy, mówisz że super knajpa, że zawsze chciałeś popracować za barem i kasa nie gra