#anonimowemirkowyznania
Od niepamiętnych czasów walcze z depresją i lękami społecznymi, regularnie biorę leki, mam nieco inne spojrzenie na świat. Po długich przemyśleniach doszedłem do wniosku, co w życiu stawia mi największe kłody, od zawsze byłem typem człowieka, który odpowiada na pytania, pomaga, gdy ktoś poprosi o pomoc, jednak nigdy nie wychylałem się z tłumu, nie potrzebowałem dodawania czegoś od siebie w grupowych rozmowach, całe życie jako szara mysz. Doszedłem też do drugiego wniosku, nie potrafię dać ciepła drugiej osobie, mogę dać dziewczynie niemal wszystko o co poprosi, pomóc jeśli najdzie potrzeba, jednak nie umiem dać jej miłości, ciepła, powiedzieć miłego słowa czy sam od siebie przytulić, to jest z mojej strony totalnie udawane, wręcz żałosne. Ciężko czasami mi odwzajemnić uśmiech, wychodzę na totalnego świra. Pochodzę z rodziny mocno patologicznej, p-----c psychofizyczna od strony ojca jak i matki, nigdy nie rozmawialiśmy, nie byliśmy na wspólnych wakacjach, rzadko jadaliśmy razem, od skończenia szkoły jedyną interakcją jest dawanie comiesięcznego czynszu za mieszkanie, reasumując miłości tutaj było nie za wiele. Pytanie co dalej xD mam 27 lat, podejrzewam, że pewne problemy będę miał całe życie, drugi raz sie nie wychowam. Terapia? mam wrażenie, że to dobre dla nastolatków, w ogóle wstyd o tym gadać psychologowi, jak nauczyć sie kochać? Chciałbym mieć kogoś, ale nie potrafie
#anonimowemirkowyznania #przegryw #milosc #depresja
---
Od niepamiętnych czasów walcze z depresją i lękami społecznymi, regularnie biorę leki, mam nieco inne spojrzenie na świat. Po długich przemyśleniach doszedłem do wniosku, co w życiu stawia mi największe kłody, od zawsze byłem typem człowieka, który odpowiada na pytania, pomaga, gdy ktoś poprosi o pomoc, jednak nigdy nie wychylałem się z tłumu, nie potrzebowałem dodawania czegoś od siebie w grupowych rozmowach, całe życie jako szara mysz. Doszedłem też do drugiego wniosku, nie potrafię dać ciepła drugiej osobie, mogę dać dziewczynie niemal wszystko o co poprosi, pomóc jeśli najdzie potrzeba, jednak nie umiem dać jej miłości, ciepła, powiedzieć miłego słowa czy sam od siebie przytulić, to jest z mojej strony totalnie udawane, wręcz żałosne. Ciężko czasami mi odwzajemnić uśmiech, wychodzę na totalnego świra. Pochodzę z rodziny mocno patologicznej, p-----c psychofizyczna od strony ojca jak i matki, nigdy nie rozmawialiśmy, nie byliśmy na wspólnych wakacjach, rzadko jadaliśmy razem, od skończenia szkoły jedyną interakcją jest dawanie comiesięcznego czynszu za mieszkanie, reasumując miłości tutaj było nie za wiele. Pytanie co dalej xD mam 27 lat, podejrzewam, że pewne problemy będę miał całe życie, drugi raz sie nie wychowam. Terapia? mam wrażenie, że to dobre dla nastolatków, w ogóle wstyd o tym gadać psychologowi, jak nauczyć sie kochać? Chciałbym mieć kogoś, ale nie potrafie
#anonimowemirkowyznania #przegryw #milosc #depresja
---
W sumie to nie wiem czy dobrze zrobiłem, ale jakiś miesiąc temu rozstałem się z dziewczyną z którą byłem ponad rok.
Była franca naprawdę ładna. W skali spokojnie 8-9. Przez rok pracowała jako fotomodelka z większymi, lub mniejszymi sukcesami. Szczerze mówiąc w ciągu tego czasu było tylko parę momentów, gdzie mógłbym powiedzieć, że coś do niej czułem. Sam w sumie mam zajebisty problem z okazywaniem uczuć, jak i w ogóle ich odczuwania. Byłem sam przez jakieś 3-4 lata (lvl29here), człowiek w ciągu tak długiego czasu uczy się żyć ze sobą, w pewnym momencie nawet mu to odpowiada, akceptuje taki stan rzeczy i chyba trochę właśnie przez to płowieje. Mimo wszystko coś w środku i tak zawsze wszystkich ciągnie do tego, żeby móc się przytulić do kogoś wieczorem i opowiedzieć mu o swoim dniu, troskach, problemach. Mam generalnie dylemat, bo chyba żadnej dziewczyny nie byłem tak pewny jak jej. Po prostu taki typ człowieka - cholernie ciepły i kompletnie niezdatny do wyrządzenia jakiekolwiek krzywdy drugiej osoby. Mogę śmiało powiedzieć, że ufałem jej w 100%. Sama zresztą dawała jakieś 70% w tym związku, a ja jakieś marne 30%. Potrafiła się nawet przebranżowić z moją lekką pomocą, żeby nie odstawiać tak zarobkowo, bo spokojnie z zapasem mogłem utrzymywać nas oboje. Natomiast po prostu przychodzi dzień, gdzie zdajesz sobie sprawę z tego, że ta osoba w 100% Ci odpowiada, ale kompletnie do niej nic nie czujesz. Dla mnie to był stricte związek z przyzwyczajenia. To jak z kawałem gdzie kobieta może wybrać faceta i piętro wyżej zawsze jest ktoś lepszy, aż piętra się kończą i baba zostaje sama, bo ideałów nie ma. Czułem się podobnie, bo skoro taka dziewczyna za mną goni i robi dla mnie wszystko, to czemu nie mam mieć lepszej? No i teraz człowiek zderza się z rynkiem matrymonialnym, widzi co się dzieje na #tinder i #badoo - zmiany algorytmów, żeby doić z facetów jeszcze więcej kasy, wygórowane oczekiwania dziewczyn i generalnie cały #blackpill i #redpill. Trochę do dołujące i nie ukrywam budzi to we mnie okropny strach.
Co wy byście zrobili? Próbowali, czy jednak jak ja stwierdzili, że warto dać szanse dziewczynie rzeczywiście na znalezienie związku w którym ktoś do niej poczuje
@AnonimoweMirkoWyznania: K---a, typie xD