Obserwuje pokolenie syna 22-24 lata. Jakoś każdy ma dziewczynę, niektórzy nie pierwszą i nie ostatnią. Więc nie wiem o co płaczesz.
I co w związku z tym? Twój syn i jego kilku kolegów są jakimś ostatecznym wyznacznikiem zjawisk społecznych, czy o co ci chodzi?
Swoją drogą to też jest śmieszne, że ,,zaobserwowałeś" całe pokolenie ludzi 2001-2003 (czyli jakieś kilkaset tysięcy osób) i byłeś w stanie stwierdzić, że dosłownie KAŻDA
80 proc. Polaków nie czuje pasji do swojej pracy, a 77 proc. nie widzi sensu w wykonywanych obowiązkach. Prowadzi to do wzrostu poziomu stresu i wypalenia zawodowego, co powoduje, że na życie prywatne nie mamy już energii.
@Luciferrrro: Wszystko ostatecznie sprowadzi się do wpuszczania imigrantów. Masz przykłady o wiele bogatszych i znacznie bardziej rozwiniętych krajów niż Polska, z większymi możliwościami itp. (zachód Europy, Skandynawia), a nawet te kraje wcale nie znalazły innych rozwiązań i finalnie nie wymyśliły nic innego. Skończyło się na trwającym od dekad ściąganiu imigrantów i ciągłym podnoszeniu wieku emerytalnego.
Bardzo ciekawa rozmowa o demografii, która jasno przedstawia problemy w naszym państwie. A nie prostacko straszy wykresami i zagładą. Polecam szczególnie ludziom w wieku (25-34 lat).
@Rayslo: Też właśnie tak myślę - że p. Łakomy wyjątkowo uparł się na ten fakt małej ilości małżeństw i upatruje się w tym przyczyny i głównego problemu do rozwiązania, który jest powodem spadającej dzietności. A równie dobrze to może być tylko pewna korelacja - kobiety chcące mieć dzieci i od dawna to planujące, mają większą tendencję do formalizowania związków i szukania stabilnych relacji zmierzających do małżeństwa (większe poczucie bezpieczeństwa, chęć
1/4 dzieci rodzi się poza związkami małżeńskimi, więc tego
Jeśli to ma być jakiś kontrargument, to ja oczywiście tego nie neguję. Po prostu jeśli wśród małżeństw dzietność wynosi 1.85, czyli całkiem sporo jak na polskie realia, a wśród związków bez małżeństw najwyraźniej zdecydowanie mniej skoro średnia dzietność jest jaka jest (nie mam danych jaki jest dokładny współczynnik w Polsce wśród par bez ślubu, ale widziałam artykuł naukowy, który podawał,
Choć ostatnie lata to boom na pracę spoza biura, te czasy powoli się kończą. Coraz więcej firm decyduje się na przywracanie pracy z biur. Niestety sam widzę ten trend w swojej profesji na lokalnym rynku. Cieszą się Ci, którzy chcą mieć pod ręką klawiaturowych parobków.
@Jarkendarion: Nie żebym jakoś specjalnie chciała obalać co piszesz czy wykłócać się z argumentami, ale dosłownie dziesięć wykopów niżej xD: pic rel
Ta, coraz więcej julek zakłada only fans, już widzę jak julki pójdą do januszexu jak za pokazanie cycków mają wakacje na zanzinbarze
Tylko mały procent twórczyń na OnlyFans jest realnie w stanie się z tego utrzymać. Top 1% kreatorów zgarnia 1/3 wszystkich przychodów z platformy, a top 10% zgarnia
@Spioszeq: To może daj jakiś konkretny przykład rozwiązania? Bo łatwo tak sobie powiedzieć. Póki co, bogate kraje europejskie, jedyne rozwiązanie jakie znalazły to sprowadzanie młodych ludzi z innych, młodszych populacyjnie krajów z lepszą demografią (często razem z całymi rodzinami i ich dziećmi) by wypełnić luki po swoich wymierających, rodzimych obywatelach i by łatać dziury na rynku pracy. Oraz poprzez ciągłe podnoszenie wieku emerytalnego. Ale żadne z tych ,,rozwiązań" nie jest
Obecni 40-latkowie nie powinni mieć złudzeń co do hojnych emerytur z ZUS. Wiele wskazuje na to, że ich świadczenia będą znacznie niższe, niż zakładają. Pomimo tego znaczna część tej grupy nie interesuje się systemem emerytalnym, co prowadzi do błędnych przekonań o jego funkcjonowaniu.
Nikt nie powiedział że musi nas być 40 czy 50 mln.
Ale przecież tu nie chodzi o liczbę ludzi, a o piramidę demograficzną i rozkład wieku w populacji. Może być nas nawet 5 mln, ale jeśli 60-70% społeczeństwa to będą niepracujący emeryci wymagający ciągle nakładów finansowych i opieki medycznej, to wszystkich będzie czekała bieda i zapaść funkcjonowania państwa. Bez znaczenia czy to 1.4 mld Chiny czy 10 mln Grecja.
@Lukardio: oho, temat jak płachta na byka. Zaraz przyjdą wykopki i zaczną wyzywać tę kobietę od roszczeniowej karyny, leniwej madki i pasożyta, który najlepiej chciałby wszystko za darmo. Ten przykład ładnie pokazuje jakie w nowoczesnym i skupionym na karierze społeczeństwie są ,,konsekwencje" za chęć posiadania dzieci - czyli po prostu strzał w ryj.
Ekspert Wyborczej Wojciech Eichelberger wyśmiewa mężczyzn w Polsce za to, że szukają partnerki która jest opiekuńcza, kochająca i ciepła. Ciag dalszy prania mózgu polkom. Dzietność w Polsce 1,15 w Izraelu 2,89.
No nie do końca. Dzietność w Izraelu jest wysoka w każdej grupie. ,,Normalni" religijni żydzi (nie ortodoksi) mają ok. 4 dzieci na kobietę, a ateiści ok. 2. Tak, ortodoksyjni żydzi mogą zawyżać (przy swoich prawie 7 dzieciach), ale żydzi w Izraelu generalnie mają dużo dzieci i to nie są tylko ortodoksi.
Ciekawy film obrazujący spadek liczby urodzeń nie tylko w Polsce ale i na całym świecie, przyczyny oraz konsekwencje takiego stanu rzeczy. Oczywiście nie zabrakło wątku o tym, jak istotny wpływ na dzietność ma rynek nieruchomości.
Biali zydzi wcale nie odbiegaja od zachodniej europy
Oczywiście, że odbiegają. Nie wiem co to znaczy ,,ciapaccy żydzi" i jak miano by ich definiować, ale przeciętna ateistka w Izraelu ma średnio ok. 2 dzieci, co jest rzadkie w całości populacji, nawet w bardziej religijnych krajach Europy. Oprócz tego religijni żydzi (nie ortodoksi) mają dzietność na poziomie ok. 4, a ortodoksyjni prawie 7 dzieci na kobietę (a pamiętajmy, że ortodoksi
@HaPe: Jakieś kilka mięsięcy temu czytałam artykuł (teraz nie mogę tego znaleźć) z jakiegoś tunezyjskiej strony, w którym pisano o rekordowo niskiej liczbie małżeństw w Tunezji pośród młodych ludzi/kobiet - wskaźnik spadł w kraju prawie o połowę (z 20 na 12 małżeństw na 1000 mieszkańców). Biorąc pod uwagę, że w Tunezji wśród absolwentów studiów 70% to kobiety, to nie zdziwiłabym się gdyby następowało u nich to samo co na zachodzie
@Pasterz30: Na takich wsiach jest stosunkowo mało młodych ludzi, więc ciężko jest kogoś poznać mieszkającego blisko, co skutkuje tym, że ludzie się późno wiążą (nawet jeśli chcieliby szybko założyć rodzinę to nie ma takiej możliwości - przykład ,,Rolnik szuka żony") i też często muszą się przeprowadzać dalej w inne miejsca tam gdzie mieszka partner/partnerka, czym zasilają demografię innego miejsca. Inna kwestia to też coś, co kiedyś poruszył inny wykopek, mianowicie
Punktem zwrotnym rozumieniu mojej bezsenności i nerwowości było zrozumienie, że jest u mnie wiecznie aktywowana reakcja „fight or flight” i „hyperarrousal”. Jestem wiecznie pobudzony, mięśnie są spięte, szczęka zaciśnięta, a senność nie przychodzi mimo potężnego zmęczenia. Dno miednicy tak zacieśnienie że ledwo udało się lekarzowi zrobić mi kolonoskopię. Leżenie w łóżku nie przynosi przyjemności tak jak wtedy. Nie potrafię odpoczywać, bo pobudzenie nigdy nie odpuszcza. Od tych tematów doszedłem do zainteresowania nerwem
@slkt: Mi najbardziej pomagał odpoczynek. Np. jak wypadało jakieś wolne typu ferie, wakacje w czasach szkolnych, to wtedy nie wychodzenie z domu przez wiele dni, unikanie stresu, tylko spanie, dużo przebywania na słońcu, jakieś lekkie zajęcia. Potem o wiele lepiej panowałam nad nerwami, nie miałam tak mocnych reakcji organizmu (ale wraz z ponownym zmęczeniem wszystko wracało). W twoim przypadku jeśli nie możesz w ogóle zasnąć mimo zmęczenia przez 8 lat