Porównywanie CPK do Gdyni to spora manipulacja i co najdziwniejsze dokonał jej historyk (trochę popierający PiS i związany z Gdynią), bo to że Bartosiak wkleja obrazek z gazety bez kontekstu to zero zaskoczenia (mógłby podać źródło kto pierwszy wykopał tekst z archiwum, ale chyba to nie w jego stylu ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Zresztą z tekstu nie wynika, że autor był przeciwnikiem budowy portu (Dziennik Bydgoski był endecko-chadecki, a artykuł powstał w czasie rządów Chjeno-Piasta więc zarzucanie gazecie „proniemieckości” to spory żart) tylko postulował zaangażowanie kapitału amerykańskiego (chyba to nie jest coś kontrowersyjnego skoro jednym z argumentów za lotniskiem w ramach CPK są zagraniczni inwestorzy), aby zbudować większy port i znacznie szybciej niż zakładany projekt. Zresztą magistralę węglową kluczową dla gdyńskiego portu zbudowano między innymi za pieniądze Francuzów więc koniec końców cała koncepcja nie była taka czysto polska.
Przede wszystkim Polska wówczas nie miała własnego portu morskiego. Budowa Gdyni toczyła się w cieniu wojny celnej z Niemcami, a rządzący chcieli uzależnić się od krnąbrnego Gdańska i przestać korzystać z niemieckich portów. Mimo zbudowania portu w Gdyni i tak Gdańsk do końca II RP był ważnym portem utrzymującym około 33% udziału w eksporcie morskim (w lipcu 1939 roku było to 35% przy 44% Gdyni). Co ciekawe według wyliczeń D. Bębnowskiego przy wzrastającym eksporcie/imporcie liczby zwiększały się na korzyść Gdańska niż Gdyni („Wynika z nich bowiem, iż im więcej Polska importowała w latach 1927–1938, tym więcej towarów wwożono przez Gdańsk, a mniej przez Gdynię” oraz „Można zatem stwierdzić, iż budowa portu w Gdyni nie osłabiła eksportowej roli portu w Wolnym Mieście dla polskiej gospodarki.”)
Wojna celna była bolesna, ale nie rozłożyła Polski na łopatki, bo IIRP była na tyle dużym i zarazem biednym krajem, że większość produkcji konsumowała wewnętrznie, a sam handel zagraniczny stanowił istotną, ale nie kluczową część budżetu. Poza tym większość eksportu (węgiel, czy produkty rolne) była dokonywana po zaniżonych celach, aby móc zdobyć rynki zbytu i pozyskać zagraniczne dewizy, a rząd odbijał sobie różnice na wyższych cenach w kraju (nie była to rzadka praktyka w innych państwach,
Przede wszystkim Polska wówczas nie miała własnego portu morskiego. Budowa Gdyni toczyła się w cieniu wojny celnej z Niemcami, a rządzący chcieli uzależnić się od krnąbrnego Gdańska i przestać korzystać z niemieckich portów. Mimo zbudowania portu w Gdyni i tak Gdańsk do końca II RP był ważnym portem utrzymującym około 33% udziału w eksporcie morskim (w lipcu 1939 roku było to 35% przy 44% Gdyni). Co ciekawe według wyliczeń D. Bębnowskiego przy wzrastającym eksporcie/imporcie liczby zwiększały się na korzyść Gdańska niż Gdyni („Wynika z nich bowiem, iż im więcej Polska importowała w latach 1927–1938, tym więcej towarów wwożono przez Gdańsk, a mniej przez Gdynię” oraz „Można zatem stwierdzić, iż budowa portu w Gdyni nie osłabiła eksportowej roli portu w Wolnym Mieście dla polskiej gospodarki.”)
Wojna celna była bolesna, ale nie rozłożyła Polski na łopatki, bo IIRP była na tyle dużym i zarazem biednym krajem, że większość produkcji konsumowała wewnętrznie, a sam handel zagraniczny stanowił istotną, ale nie kluczową część budżetu. Poza tym większość eksportu (węgiel, czy produkty rolne) była dokonywana po zaniżonych celach, aby móc zdobyć rynki zbytu i pozyskać zagraniczne dewizy, a rząd odbijał sobie różnice na wyższych cenach w kraju (nie była to rzadka praktyka w innych państwach,
*tak, tyle razy padło to słowo podczas tej rozmowy
#kanalzero