1. Jazda z niemowlakiem po miescie to walka o zycie (ciagle hamowanie i przyspieszanie - nawet jak jedziesz przepisowo prawym pasem to uberowcy sobie stoja na awaryjnych i dostawcy bolta. Zmiana pasa to koniecznosc mega przyspieszenia, zby wbic sie w potok samochodow)
2. Halas - mieszkamy na Mokotowie i ryk silnikow,
Nocnych wyscigow i samolotow potrafiacych leciec
- Tytanowy_Lucjan
- Mirconom
- tomek_27
- orcio
- mannoroth
- +13 innych
Mam do was pytanie, czy zauważyliście u siebie samych/znajomych, że w momencie, w którym ludzie osiągnęli pewien poziom "stabilizacji" dla jednego to będzie 10k brutto uop, dla drugiego spłacone mieszkanie, a dla trzeciej pary to będzie np. drugie dziecko, dla każdego coś innego, pewien poziom wyhamowania? Ludzie zaczynają się uspokajać, grać w grę zwaną życiem bardziej bezpiecznie/zapobiegawczo?
Co mam na myśli: ktoś
czy zauważyliście w otoczeniu, że w momencie, w którym ludzie osiągnęli stabilizacje to hamują?
Możesz mieć święty spokój i wypić sobie piwo w domu zamiast latać na rejwy czy do restauracji gdzie ten browar kosztuje 19 zł za zwykłego koncerniaka.
Nikomu już nie musisz imponować, bo wiesz, że liczy się to czego ty chcesz, a nie czego