9 rano. Matka w pracy, ojciec też już w pracy a ja siedzę przed komputerem i tak cały dzień zleci. W ciagu dnia wyjdę z domu coś kupić i znowu przed monitor. Źle się z tym czuję. Na szczęście nie czuję już stresu i wyrzutów sumienia nie mam. Dziękuje pan lekarz za leki.

W niedzielę około 18 miałem lęki, mózg wariował chwilami i wydawało mi się że jutro rano do kołchozu już
@mieszkamzmamusia: Nigdy więcej u mnie oznacza to że powrót do kochłozu oznacza też powrót do depresji i ogromnego stresu. Nie mogę tam iść bo znowu zwariuję.

A jak zdobyć kase na życie? Nie wiem, ale sie domyślam. Muszę znaleźć tzw lekką pracę, nie wiem jak ale taki jest cel.

Mój znajomy ma rente, ale zayebiście, taka renta, można żyć. Tyle że jest on też kompletnie chory na głowę.
  • Odpowiedz
@hansschrodinger: niezła robotą dla Ciebie byłaby ochrona w jakimś biurowcu (najlepiej obstawianie recepcji na jednym z pięter). Robisz tylko tyle ile wymagają od Ciebie miejscowe korpoludki - obchody, odbieranie paczek od kurierów i dostawców i informowanie o tym pracowników, ewentualnie anonsowanie gości itd. Resztę czasu czytasz książki czy przeglądasz mirko ( ͡° ͜ʖ ͡°) W dodatku normą w takiej robocie są zmiany 12/24h więc o ile nie
  • Odpowiedz
Była rodzinka w odwiedzinach i musiałem z nimi przy stole siedzieć. Już chciałem uciec jakoś przed tym ale pomyślałem że przecież i tak przed kompem zmarnuje cały dzień to i mogę troche zacieśnić wiezi itp.
Ale to stres potężny jest, tak sie stresowałem że o prace zapytają bo neet here no i kurła cały zapocony byłem, ale pięknie rozmowe na inne tory przenosiłem, twarz niewzruszona jak w pokerze. Dziękuje pan lekarz za
Chciałbym mieć jakieś cele, nawet małe, ale po prostu nie mogę znaleźć. Mogłoby być to np prawo jazdy, ale zwyczajnie nie czuję potrzeby i nie przemawia do mnie gadanie, że "to wygoda", w mieście spokojnie se radzę bez samochodu, do tego llubię spacerować i łazić z buta, czy przemieszczać się rowerem. Mogłoby być to znalezienie pracy, ale perspektywa łagropolu na cały etat trochę mnie przeraża, a nie mam kompetencji na coś innego
Nie oszukujmy się łagropol dla autystycznego przegrywa, może być jeszcze gorszy od neetu. Tak źle, tak niedobrze, nie wiadomo w którą stronę iść.


@mieszkamzmamusia: nawet łagropol nie byłby taki zły gdyby nie kultura pracy w takich miejscach (szczególnie w małych miejscowościach). Co z tego, że masz robotę skoro jesteś traktowany jak śmieć. Możesz mieć dyplomy, szkoły pokończone a i tak to wielki chooj a nawet i gorzej bo "koledzy" mogą mieć
  • Odpowiedz
Niedzielka i czuję spokój. Pamiętam jak pracowałem w kołchozie to niedziela była stresująca mocno. Pamiętam jak dziś że żadna czynność nie dawała przyjemności bo była świadomość tego że jutro do gułagu. To było piekło a nie życie.
Ten kraj to piekło dla osób które są za słabe fizycznie do pracy fizycznej i za słabe psychicznie/ intelektualnie do pracy umysłowej.
#przegryw #neet #bezrobocie #depresja
@Arthizo: właśnie też tak myślę podobnie. Teraz jest pozornie spoko, ale martwie się trochę, bo nie place przeciez skladek emerytalnych teraz,i nie wiadomo w ogule co ze staroscia, ale plusem jest to ze nie #!$%@? hajsu na głupoty, miesięcznie zamykam się w wydatkach w granicy 300-400 złotych, do tego dochodzą oszczędności z poprzednich gównopracy. Przez to też nie mam motywacji za bardzo żeby kołchozić i to takie błędne koło. Kołchozić źle
  • Odpowiedz
@Lepper3001:

jakiego wypadku?


Wypadki też się w domu zdarzają. Albo nagle bedziesz musial karetke wezwać np. wyrostek ci padnie i co zrobisz?

wychodze z domu raz na pol roku maks


no to ładnie, nie myślałeś aby do psychiatry iść? załóżmy gdybyś miał ubezp. to byś poszedł?
  • Odpowiedz
Zadzwonił do mnie stary znajomy, nie było mnie przy telefonie wiec nie odebrałem. Oddzwonić też nie zamierzam bo pewnie chce się spotkać. No bo co ja mam mu powiedzieć na pytanie: co tam u mnie? mam powiedzieć że neetuje od wielu miesięcy i nie wiem jak z tego wyjść?
I w taki właśnie sposób nie mam znajomych i weekend to tylko siłownia i komputer i pójście spać o 22. Zresztą cały tydzień
@hansschrodinger: ja też tak mam że już wolę nie wychodzić, żeby tylko nie pytali co u mnie, a jak opowiadają o sobie i im się jako tako układa, to tylko przykro mi się robi jeszcze bardziej. już lepiej czuję się siedząc w domu, albo spacerując gdzieś samotnie.
  • Odpowiedz
Trochę mi obrzydło te neetowanie, jednak wiem też, że kołchozing to też nic dobrego, bo przy całym etacie zabiera zdecydowanie za dużo czasu. Ja już miałem w życiu okresy np rocznego lub 16-miesięcznego neetu, więc temat obcy mi nie jest i wiem, że taka życiowa pasywność poza plusami w postaci opieprzania się i posiadania całego dnia dla siebie wprowadza w egzystencję niesamowitą pasywność.

Teraz neetuje już czwarty miesiąc, i anhedonia daje się
Co jakiś czas wyskakuje tu jakiś normik hejtujący przegrywów. Sa nawet tacy którzy robią to regularnie.
Zawsze uważałem, że jest to głupie ale ostatnio przekonałem jak bardzo skrajnie.
Dołączyłem do przegrywowe discorda. Początkowo nie chciałem, bo nie chciało mi się siedzieć narzekać i #!$%@?ć na cały świat. Ale jednak myślę sobie, zobaczę co tam się dzieję. Moje wyobrażenia były zgoła błędne.
"Przegrywy tylko siedzą płaczą i użalają się nad sobą zamiast coś