Szybka nocna myśl - jak Mircy zapatrują się na obecną sytuację geopolityczną, pod kątem bezpieczeństwa Europy?
Na wschodzie mamy nienażartych rusków, którym już teraz np. demografia Estonii, daje dobry pretekst do wparowania z brudnymi onucami. Jakby nie było dosyć ciekawie, to w przyszłym roku mamy wybory w USA. Nawet nie posądzając Trumpa o onucowanie (co dużo ludzi głosi, sam nie wiem, nie weryfikowałem dokładnie info), Orange Man i ogólnie republikanie, nie wydają się zbytnio zainteresowani Europą.
Nawet gdybyśmy trzymali się kurczowo NATO, nawet gdyby Trump nie zmieniał kursu politycznego, to mamy przecież nieobliczalne Chiny i kwestie Tajwanu. Kolejny potencjalny konflikt w który możemy zostać wciągnięci. Przy Ukrainie byłem sceptykiem i się zdziwiłem, teraz nie wykluczam scenariuszy.
Czy tylko mi się wydaje, że Federalizacja UE i wspólna armia, to jakaś naturalna kolej rzeczy? Że nie zawsze (chociaż często do nich walę konia pod kątem bezpieczeństwa) możemy liczyć na Amerykę?
Niby każdy kraj ma swoje armie, ale kolektywnie i tak jesteśmy słabi, w praktyce myśląc o wojnie, liczymy tylko i wyłącznie na jednego, dużego gracza.
Ptak, konik polny czy nietoperz ?