Czy w razie ataku agresywnego psa na Twoją osobę uważasz/wewnętrznie czujesz/domniemasz, że byłbyś w stanie wykrzesać albo wzbudzić w sobie na tyle dużo instynktu samozachowawczego (czytaj: agresji) i chęci ratowania swojego życia, że w rezultacie własnymi rękoma albo tym co miałbyś pod ręką (ostry patyk, kamień, klucze do domu) ostatecznie zneutralizowałbyś zwierzę, które Cię atakuje? W ogóle przed takimi diabłami w ciele psów da się inaczej wybronić bez żadnej
Pytanie jak wyżej:
- Czekałbym aż agresywne zwierzę samo by odpuściło 4.2% (2)
- Starałbym się nieinwazyjnie odciągnąć go od siebie 6.3% (3)
- Aktywnie bym się bronił 33.3% (16)
- Od pierwszej sekundy pełna agresja 37.5% (18)
- Nie wiem 14.6% (7)
- Jestem różową albo tylko sprawdzam wyniki 4.2% (2)
Raczej sprawa prosta ale mnie różowa nakręca.
Upitolił mnie wczoraj piesek "znajomych" w palec jak się z nim bawiłem, chciał złapać patyk a pod zęby wpadł mu palec, mój własny jeden z ważniejszych palcy.
Krwi jak po świniobiciu bo palec. Wiadome.
Ale przemytem octaniseptem, zaplasterkowane i spoko.
Jak różowa się dowiedziała zaczęła mnie nakręcać na wscieklizne i wszystkie choroby zakaźne tego świata. No w sumie odpowiedzialnie, owszem.
Zadzwoniłem do właścicieli
@fxmichal: Just wykopek thing xDD
@starebaby-i-wino temat przerabiany tysiąc razy. Użyj lupki. Zamykam.
A tak na serio. To nie od baby lekarki należy decydowanie o potrzebie profilaktyki poekspozycyjnej ani ocenie sytuacji zooepidemiologicznej w rejonie.
Jedyny obowiązkiem lakarza pierwszego kontaktu jest zgłosić pogryzienie sanepidowi.
Oni dalej oceniają ryzyko zakażenia wścieklizną i kierują na ew. profilaktykę