TLDR; niebieski jest palaczem (fajka elektryczna) i to zabija mój pociąg do niego
Ogólnie jestem w fajnym, udanym związku (mamy po 28 lat, jesteśmy razem od pięciu lat), ale za każdym razem jak widzę (albo słyszę) to siorbanie elektrycznej fajki, to mnie #!$%@? od środka. Mój niebieski jest ogólnie mało konfliktowym człowiekiem, ale najbardziej zdenerwowanego widziałam go właśnie w chwilach, kiedy próbowałam zasugerować, żeby może spróbował rzucić lub chociaż ograniczyć palenie. Przez to, że jest to fajka elektryczna, to kompletnie się nie kontroluje i dosłownie co kilka minut musi pociągnąć kilka razy.
W moich oczach nałogi są żałosne i są oznaką słabości. Dorosły człowiek tak histerycznie uzależniony od papierosa to jest dla mnie coś żenującego. I nie potrafię nic na to poradzić, i nawet np. jak szykuję się na jakieś miłe wieczorne chwile, to jak słyszę, że on po wzięciu prysznica i przed przyjściem do łóżka MUSI jeszcze iść zapalić, to mi się wszystkiego odechciewa. I tak dobrze, że to chociaż elektryk, jestem pewna, że prawdziwych fajek bym absolutnie nie zniosła, bo mnie brzydzą.
Czy tym też się pluje jak snusem, czy można to cywilizowanie przyjąć pod wargę, zużyć i wyrzucić?
#palenie #kiciochpyta #snus #rzucampalenie