Czy jakiś #przegryw próbował myśleć pozytywnie xD?
Wiem jak to głupio brzmi - sam odrzuciłem ten cały positive mindset z góry. Problem w tym, że przez całe moje 30 letnie życie próbowałem już wszystkiego żeby coś zmienić w swoim życiu i nic. Od aktywności poza domem, wychodzenia do ludzi, sport, po sumplementy, jakieś noopepty, epizody z marihuaną czy cope'owanie poprzez konsumpcjonizm [i wiele innych]. Więc wracam do podstaw..
Tak na logikę, skoro mam 24h negatywne myśli i podejście do świata i nic mi to nie daje a wręcz szkodzi to może trzeba mieć pozytywne xd? Po prostu wmawiać sobie, że wszystko jest super i zawsze dam radę, nawet jeśli to kłamstwo. Oczywiście to na pewno będzie trudne się tak przeprogramować ale mam jakąś małą nadzieje, że może pozytywne myślenie sprawia że masz większą skłonność do działań? może jesteś lepiej odbierany w relacjach? może to też ma jakiś wpływ na twoje zdrowie a nawet twarz (która jest posępna)?
Życie obiektywne jest ciężkie i problematyczne, więc naturalne że nasz mózg ma opory przed wszystkim i nakłada niewidzialne łańcuchy? Może wmawianie sobie, że wszystko będzie ok to właśnie droga to sukcesu? Ale nie dlatego, że to jakaś magiczna siła tylko większość rzeczy które moglibyśmy zrobić nie robimy bo sami się blokujemy?
Prawda jest taka, że aby osiągnąć sukces trzeba ciężko pracować. Niestety widać w naszym kraju naleciałości z dawnych czasów pt.
- za tyle to ja nie będę robił
- minimum i do domu
- należy mi się
No właśnie nic ci się nie należy. Żyjemy w globalistycznym świecie i na twoje miejsce znajdzie się ktoś dla kogo twoja pensja to dużo i zrobi to z większym zapałem. Ludziom się wydaje, że przyjdą do pracy, odbębnią minimum i ktoś przed nimi rozłoży czerwony dywan. Inaczej mówiąc masz to na co sobie zapracowałeś. Potem słyszę głosy: "moje zarobki to mało żeby utrzymać się w wojewódzkim", "zarabiam za mało żeby dostać kredyt na mieszkanie". Ludzie skończą studia, idą do pierwszej pracy, coś tam porobią i na tym koniec. Osiadają na laurach. Taki delikwent w wieku 30 lat już się nie chce kształcić, doszkalać, poszerzać wiedzę, może przebranżowić. Ludzie są jacyś oporni na zmiany a kluczową umiejętnością obecnie na rynku pracy jest adaptacja. Zamiast skillować, poświęcić trochę czasu żeby później mieć łatwiej to wolą pić a-----l i oglądać głupoty w internecie. Tak im mija kolejne 30 lat życia a jeszcze będą narzekać. Już nawet nie mówię, że wielu wybitnych osób któe coś osiągnęły zawsze powtarzają, że człowiek uczy się przez całe życie.
Nie trzeba się więc starać.